31.01.2012

„Zachcianek” Katarzyna Michalak







„Zachcianek” to druga część przygód infantylnej pani weterynarz znanej z „Poczekajki” autorstwa Katarzyny Michalak; obie książki są bardzo grafomańskie, słabe, niedopracowane.

Koło dziewiątej obudził Patrycję nie Kuba, że lwica rodzi i potrzebna natychmiastowa pomoc lekarska (nie mieli ciężarnych lwic), nie obudził jej telefon z gadziarni, że znów coś nie je. Nie obudził jej więc ktoś, po kim mogła się tego spodziewać[1].

Kto ją więc obudził?... Autorka stara się budować napięcie, zaciekawić czytelnika, jednak niepiękny styl psuje efekt.

Bohaterka ukończyła studia, lecz rozumu ma tyle, co malutkie dziecko. Miota się jak szalona, szukając mężczyzny, który musi przyjechać po nią na koniu, ale nie pamiętam, czy ten koń miał być biały, czy czarny, a nie chce mi się już zaglądać ponownie do książki. W każdym razie nie mógł być kasztanowy ani srokaty, bo to nie wyglądałoby romantycznie. A ponieważ żaden z właścicieli koni nie deklaruje chęci ożenku, Patrycja oczekuje pomocy od czarownic. Nie przychodzi jej do głowy, że może odstrasza panów wulgarną mową i przeogromną wręcz głupotą swojego zachowania...


Jestem przekonana, że autorka pisała tę książkę od rozdziału do rozdziału, nie zaglądając do tego, co było wcześniej. Konstrukcja jest niespójna, wątki się nie łączą. Zaczyna się groźną sceną uwięzienia w piwnicy, potem ze śmiertelną powagą opisane są spotkania czarownic, przedstawiono też walkę o duszę błąkającą się w zaświatach. Potem następuje opis produkowania i promowania książki pt. „Poczekajka” oraz produkcji teledysku do niej. Sceny kręcenia teledysku ciągną się nieznośnie długo. Autorka z werwą opisuje, kiedy parsknął czarny koń, a kiedy stuknął kopytem, kiedy pies wywiesił jęzor i co chciał przez to wyrazić... Dokładnie przytoczone są też działania Patrycji i wszystkie jej nieładne wypowiedzi, pełne słów na „p” i „sk”Widać, że autorka pisząc pysznie się bawiła, opisywała coś, co jest drogie jej sercu, jednak nie zastanowiła się nad tym, czy będzie to fascynować czytelnika. 
Odciągnęła przyjaciółkę na bok, złapała za ramiona, odwróciła twarzą do Marka-Łukasza i zaczęła szeptać jej do ucha:
- Słuchaj, tam, przy samochodzie, bezczelnie pali papierosa skurwiel, który przed chwilą, dla draki, omal nie zabił człowieka. Przypierdziel mu w ryj tak, żeby się nogami nakrył, bydlak jeden.
Hanka poczuła, jak z rąk Patrycji spływa do jej ciała czysta, żywa nienawiść. Aż ją w gardle zdławiło, a niebieskie oczy pociemniały. Znieruchomiała, jak gotowa do ukąszenia żmija, i na słowo „Akcja!”
ruszyła powoli, mierząc Marka spojrzeniem tak nienawistnym, że zamarł z papierosem w dłoni.
A potem... potem tak mu przypierdzieliła, że odbił się od drzwi samochodu, mało ich nie wyłamując, upuścił papierosa i złapał się za policzek, rycząc:
- Ocipiałaś?![2].
Wielką wadą  „Zachcianka” jest bardzo ubogi, prostacki, ordynarny język. Wulgaryzmami posługuje się nie tylko Patrycja i otaczający ją mężczyźni, lecz także czarownice z Kręgu, a nawet wszystkowiedzący narrator. Autorka nie zadbała o urozmaicenie wypowiedzi bohaterów, narrator i wszyscy bohaterowie mówią tak samo, używają tych samych powiedzonek, np. każdy wciąż powtarza „o w mordę”.

Autorka beztrosko przekręciła fakty dotyczące chorej psychicznie Janeczki, ale pisanie o tym bliżej równałoby się zdradzaniu akcji.
Za drugim razem Panda-pies wymaszerowała dostojnie i... nie zatrzymała się, maszerując z zapierającym się na końcu smyczy Łukaszem dotąd, aż dotarła do swej pani[3].
No tak, Panda wymaszerowała, maszerując, a ja doczytałam, czytając i stawiam bardzo słabą ocenę. I nie polecam tej książki, bo to wyjątkowy gniot.

1/6.

---
[1] Katarzyna Michalak, 
„Zachcianek”, wyd. Albatros, 2009, str. 210.
[2] Tamże, str. 300.
[3] Tamże, str. 299.

Ta opinia była opublikowana w Biblionetce 2009-05-19.

8 komentarzy:

  1. Ja przeczytałam tylko "Poczekajkę" i ta lektura mnie zniechęciła do innych książek autorki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niedawno przeczytałam jeszcze "Rok w Poziomce", który wydał mi się gorszy od "Zachcianka".
      W "Roku w Poziomce" jest taka scena: bohaterka siedzi w redakcji i nagle do redakcji wchodzi Katarzyna Michalak we własnej osobie, podaje bohaterce "Poczekajkę", bohaterka czyta "Poczekajkę" ze łzami w oczach... Coś strasznego.
      Nigdy więcej Katarzyny Michalak :-)

      Usuń
  2. Czytałam na razie tylko "Lato w Jagódce", ale książka bardzo mi się spodobała. Jest to lekka i zabawna historia, a nie ukrywam, że takie najbardziej mi się podobają. "Zachcianek" posiadam (efekt wymiany "z półki na półkę"), ale jakoś jeszcze nie miałam okazji przeczytać... Po przeczytaniu mogłabym się wymienić jakimiś poglądami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zachcianek" czytałam w maju 2009 roku, więc i niewiele z niego pamiętam. Nie potrafię się rozsmakować w powieściach K. Michalak :)

      Usuń
  3. No i już rozumiem i wiem wszystko :* Znalazłaś wierną czytelniczkę właśnie :D Ja przeczytałam tylko "Nadzieję" planowałam się zmusić jeszcze do czegoś, żeby nie wyrabiać sobie opinii tylko na podstawie jednej książki. Już nie muszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam trzy książki tej pani. Wszystkie uważam za bardzo słabe. Szkoda czasu :)

      Usuń
  4. ja po najnowszej, Poczekajce i Sekretniku raczej po resztą nie sięgnę, nie są złe, ale do dobrych im daleko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie naiwne, nieprzemyślane książki mnie denerwują, wolę przeczytać coś ciekawszego i lepiej napisanego.

      Z ciekawością przeczytałam recenzję "Bezdomnej" na Twoim blogu. Piszesz, że autorka nie udźwignęła trudnych tematów, że w książce jest wiele zbiegów okoliczności i naiwności... To tak samo jak w "Zachcianku" i "Roku w Poziomce" :-)

      Usuń