18.03.2025

„Niebo, które nie kończy się nigdzie” Marlen Haushofer

„Niebo, które nie kończy się nigdzie” to mniej znana powieść Marlen Haushofer, tej samej autorki, która napisała przepiękną „Ścianę”. Bohaterką jest dziewczynka nazywana Metą, mieszkająca w leśniczówce w górach, na początku książki mająca zaledwie dwa i pół roku, a pod koniec wchodząca już w wiek dojrzewania. Przez całą powieść, konsekwentnie, autorka prowadzi narrację z punktu widzenia małej bohaterki, co jest bardzo trudne dla pisarza, gdyż dzieci odbierają świat zupełnie inaczej niż dorośli i nie do końca odróżniają fantazję od rzeczywistości. Meta ma przy tym wyobraźnię większą niż przeciętna i bez końca coś sobie roi: że rzuca złą kobietę do ogniska, że piwonie czują ból, kamienie chcą pić, a dom mówi. Jeśli dodać do tego jej zamiłowanie do czytania książek, można podejrzewać, że ma predyspozycje do zawodu pisarki. 

12.03.2025

„Yokohama” Józef Hen

Choć tytuł powieści Józefa Hena brzmi „Yokohama”, akcja w całości dzieje się w Warszawie. Narratorem jest pisarz o imieniu Józef, który ma wiele cech wspólnych z samym autorem – mieszka w stolicy, pisze książkę o Montaigne'u, ma córkę Madzię, w młodości tułał się po azjatyckiej części Związku Radzieckiego. Ale ów Józef zarzeka się, że on i autor to dwie różne osoby: „Narrator opowieści, którą właśnie czytacie, nie jest mną, wbrew wszelkim pozorom, wbrew temu, że nosi moje imię i jest pisarzem, że przyjaźni się z Januszem i Iwoną i nie może spać po nocach. Ale to nie ja! Nie ja! Nie ja!”[1].  

1.03.2025

„Jak usunąć wujka z podłogi? Zawód: sprzątanie po zgonach” Małgorzata Węglarz, Mateusz Węgorowski

Firmy oferujące sprzątanie po zgonach pojawiły się na polskim rynku stosunkowo niedawno. Czy na pewno są potrzebne? A i owszem. Zdarza się przecież, że ktoś umiera samotnie w swoim mieszkaniu i dopiero odrażający zapach alarmuje sąsiadów. Innym razem człowiek ginie w wypadku lub w wyniku morderstwa i wokół rozpryskują się kawałki mózgu, kości, krew. Przyjeżdża policja, prokurator wydaje oświadczenie, pracownicy zakładu pogrzebowego zabierają zwłoki, często przy tym rozlewając i roznosząc na butach płyny ustrojowe. A co dzieje się potem? Co z resztkami biologicznymi, porozciąganymi przez muchy plujki po całym mieszkaniu? Co z krwią, która zdążyła już wniknąć w podłogę? 

Wtedy powinno się wezwać firmę wyspecjalizowaną w sprzątaniu takich miejsc. Z reportażu „Jak usunąć wujka z podłogi?” wynika jednak, że Polacy rzadko to robią, bo po pierwsze nie ma u nas obowiązku profesjonalnego czyszczenia skażonych powierzchni, po drugie nasi rodacy żałują pieniędzy, a po trzecie nie są w stanie zrozumieć, czym jest skażenie biologiczne. Typowy Polak własnoręcznie, przy pomocy środków dostępnych w drogerii, próbuje usunąć plamy po płynach ustrojowych, a potem sprzedaje felerne mieszkanie, „zapominając” poinformować nabywców, że leżały w nim rozkładające się zwłoki. Takiemu nieuczciwemu sprzedawcy nie grozi żadna kara, gdyż kupujący musiałby udowodnić, że z winy owego mieszkania stracił zdrowie, a w polskiej rzeczywistości o taki dowód byłoby bardzo trudno.