Niezbyt gruba książka Krystyny Januszewskiej pt. „Dolina motyli” opowiada o tragedii, jaką jest dla rodziny strata jednego z jej
członków. Joasia miała zaledwie 9 lat, gdy jej tato zginął w wypadku.
Mama, zamiast wziąć się w garść i zająć domem i dziećmi, wpadła w
depresję, przestała o cokolwiek dbać, nie szukała pracy. Znaczną część
pieniędzy z odszkodowania wydała na materiały malarskie i malowała
brzydkie obrazy, których nikt nie chciał kupić. W pewnym momencie Joasia
ze smutkiem zrozumiała, że na rozsądek matki nie można liczyć i że jeżeli
sama nie zadba o brata i dom, ich rodzina się rozpadnie i mały Jaś trafi
do Domu Dziecka.
Czasami dziecko okazuje się silniejsze i wytrwalsze od dorosłego. Joasia nie tylko wzięła na siebie domowe obowiązki, ale też starała się nie okazywać matce niechęci i cierpliwie szukała dla niej pomocy. „Myślałam kiedyś, że dorosły człowiek zawsze poradzi sobie z kłopotami, że tylko dzieci są bezradne i zagubione, że tylko one potrzebują opieki. Zawiodłam się na dorosłości” - wspomina Joasia.
Powieść ma różnych pierwszoosobowych narratorów. Najczęściej opowiada Joasia, rzadziej - jej serdeczna przyjaciółka Marta albo kolega Filip. Marta i Filip także w jakiś sposób doświadczyli nieobecności swoich matek, bo jedna z powodu nadmiaru pracy nie ma czasu dla rodziny, druga wyjechała za granicę. Trzeba czasu, aby te trzy matki zrozumiały swoje błędy i się poprawiły, przy czym najdłużej błądzi właśnie matka Joasi.
Powieść ma różnych pierwszoosobowych narratorów. Najczęściej opowiada Joasia, rzadziej - jej serdeczna przyjaciółka Marta albo kolega Filip. Marta i Filip także w jakiś sposób doświadczyli nieobecności swoich matek, bo jedna z powodu nadmiaru pracy nie ma czasu dla rodziny, druga wyjechała za granicę. Trzeba czasu, aby te trzy matki zrozumiały swoje błędy i się poprawiły, przy czym najdłużej błądzi właśnie matka Joasi.
Na jeszcze jedną rzecz warto zwrócić uwagę. Januszewska pięknie pisze o krainie dzieciństwa Joasi, o Dolinie Motyli, w której żyło się szczęśliwie. „Nic na świecie nie będzie dla mnie ważne, gdy zabraknie Bielinka” - wspomina Joasia, przekonana, że niepotrzebnie przeprowadzali się do Warszawy i że gdyby wrócili na wieś, znaleźliby spokój.
Choć to powieść dla młodzieży, przeczytałam ją z zaciekawieniem i przyjemnością i szczerze polecam. Książka porusza smutne tematy, ale wcale nie jest depresyjna - przywalone ogromnym ciężarem dziecko daje sobie radę, przyjaciele służą pomocą, a ludzie nie są źli, tylko zagubieni.
istnieje park im. Januszewskiej w Wrarszawie, zapraszam
OdpowiedzUsuńO, a gdzie dokładnie znajduje się ten park?
Usuń