Są osoby o niepojętej uległości, stworzone do roli ofiar. Nikt dokładnie nie wie, dlaczego tak jest. Może brakuje im pewności siebie, może są fatalistami wierzącymi w nieuchronność zła, może czerpią na paraliż woli i zamiast się bronić, zastygają w bezruchu? Złoczyńcy rozpoznają ich w nawet największym tłumie*.
Ewa Barańska postanowiła napisać książkę dla młodzieży o samobójstwie nastolatki. Trudna rzecz, trzeba być mistrzem pióra, by temu podołać. Czy Barańskiej się udało? Zanim odpowiem na to pytanie, wspomnę o głównych bohaterkach. Narratorką jest Diana, bliska znajoma tragicznie zmarłej Kamili Rutki. Choć już odbył się pogrzeb, nie umie zapomnieć o dramatycznym wydarzeniu. Wciąż je rozpamiętuje i zadaje sobie pytanie, dlaczego koleżanka wyskoczyła z okna. Czy można było jej pomóc? Dlaczego wszyscy tak łatwo pogodzili się z tragedią i nikt nie został ukarany? Prześladowcy Kamili chodzą sobie jak gdyby nigdy nic. Diana, nie mogąc uporać się z nadmiarem myśli i wspomnień, zaczyna pisać pamiętnik.