28.01.2012

„Rosyjski kochanek” Maria Nurowska

„Byłam naukowcem, a jak się jest naukowcem, nie można być już nikim innym. A już z pewnością nie kobietą idącą brzegiem morza z sandałami w ręku”.
Tak opisuje siebie bohaterka „Rosyjskiego kochanka” Marii Nurowskiej, pięćdziesięcioletnia Julia. Lubiła samotność, nie liczyły się dla niej dobra doczesne, nie interesowała się mężczyznami i nawet córce poświęcała niewiele czasu, myliła imiona swoich wnuków. Będąc w Paryżu, poznała Aleksandra, młodszego od niej o dwadzieścia lat, który na początku bynajmniej jej nie zachwycił. Cham, prostak - myślała o nim. Jednak ten gbur miał w sobie jakiś urok, coś, co działa na kobiety, i nie wiadomo dlaczego uparł się, że muszą być razem...

Trzeba przyznać, że Nurowska umie opisać stan zakochania. Bardzo dobrze przedstawiła wszystkie etapy tego stanu - budzenie się świadomości własnego ciała, zmiany w zachowaniu, lęki zakochanej kobiety. A Julia ma się czego bać, bo jest przecież od kochanka o wiele starsza. I punkt dla Nurowskiej za to, że podjęła nietypowy, kontrowersyjny temat. O wiele częściej spotykamy przecież opisy związków, w których to mężczyzna jest starszy. Pary, w których kobieta przewyższa wiekiem partnera, są krytykowane i często wyśmiewane. Wielu ludzi stara się zniszczyć taką miłość. Trochę żałuję, że akcję swojej powieści Nurowska umieściła w Paryżu, a nie w Polsce, bo w Polsce ta historia nie mogłaby być sielankowa. 

Jeden fragment powieści wydał mi się niewiarygodny. Owszem, mogę uwierzyć, że trzydziestolatek zakochał się w starszej kobiecie, bo czemu by nie, ale nie uwierzę w to, że kupił poradnik o menopauzie i powiedział bohaterce, że czyta go dlatego, by lepiej  zrozumieć jej zachowanie. A Julia poczuła się tym zachwycona. Wydaje mi się, że powinna być raczej skrępowana takimi aluzjami do jej wieku. Ale może się mylę?

Podsumowując, książkę czyta się dobrze, lecz jest słabsza od „Listów miłości”.

2008-08-06

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz