25.01.2012

„Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami” Rudyard Kipling

Pierwsza książeczka, którą przeczytałam samodzielnie, nosiła tytuł Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami. Zauroczyła mnie i utkwiła w pamięci na zawsze. I chociaż w następnych latach zapoznałam się także z innymi utworami Rudyarda Kiplinga, żaden nie pobudził mojej wyobraźni tak mocno jak opowiastka o dzikim, miłym kocie.

Kipling przedstawił w niej czasy, gdy nieudomowione zwierzęta mieszkały w Wilgotnych, Dzikich Lasach. „Nieudomowiony” był także mężczyzna. Gdy kobieta zaproponowała mu, by zamieszkał z nią w jaskini, zgodził się. Szybko zrozumiał, że wygodniej jest spać pod dachem niż na stercie mokrych liści i że dobrze jest codziennie dostawać ciepły, gotowany posiłek. Wkrótce urodziło im się dziecko, można więc powiedzieć, że utworzyli rodzinę. Kobieta postanowiła też oswoić dzikie zwierzęta - psa, konia, krowę, kota. Rozpaliła ognisko, upiekła mięso. Zwabione smakowitymi zapachami zwierzęta wychodziły z lasu i zaczynały służyć człowiekowi w zamian za strawę oraz bezpieczny kąt do spania.

I tylko kot się opierał, bardzo chciał otrzymywać mleko, ale też zachować wolność. Zawarł z kobietą pewien układ.


Koci bohater jest niezależny, przebiegły, miły. Mężczyzna chodzi na polowania, a kobieta dba o jaskinię, wychowuje dziecko, obmyśla sposoby na polepszenie bytu rodziny. Jest mądra - wie, że do serc mężczyzn i zwierząt najszybciej można trafić przez żołądek. Wystarczy gotować pachnące potrawy, a istoty te będą wychodzić ze swoich kryjówek i w zamian za napełnioną miseczkę chętnie podporządkują się woli kobiety. Ale z kobiety autor także nie uczynił wzoru odwagi i cnót. Nie boi się ona wielkich dzikich zwierząt z lasu, a na widok malutkiej myszki wpada w przerażenie. Wskakuje na ławę, krzyczy, oczekuje pomocy i tego, kto odgoni gryzonia, uważa za bohatera. Zupełnie tak samo, jak wiele współczesnych pań. Gdy byłam mała, ten fragment niesamowicie mnie rozśmieszał, bo ja nie bałam się myszy, co więcej, trzymałam białą mysz w słoiku, codziennie brałam ją na ręce i ani razu to zwierzątko mnie nie ugryzło, nigdy też nie usiłowało wplątać się w moje długie włosy.

Urocza historyjka, mądra, pełna ciepła i trafnych obserwacji, a także humoru. Kipling często zwraca się do czytelnika zwrotem „słuchaj, kochanie”, stwarzając miłą, intymną atmosferę. Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami, wydany po raz pierwszy w 1902 roku, to jedna z tych pozycji, które się nie starzeją. Cieszył naszych rodziców, cieszył nas i cieszy nasze dzieci. To taki mały cud literatury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz