Bohaterki „Czasu Czerwonych Gór” Petry Hůlovej mieszkają w Mongolii – kraju umiejscowionym pomiędzy Rosją a Chinami. Powieść została napisana narracją pierwszoosobową, a narratorkami są kobiety z jednej rodziny: Alta, jej córki Dzaja, Ojuna i Nara oraz wnuczka Dolgorma. Niektóre z nich całe życie spędziły w koczowniczym obozowisku w górach, inne zamieszkały w Ułan Bator. Każda ze swojego punktu widzenia opisuje własne życie, dzieli się wrażeniami, smutkami. Nie rozczulają się nad swoim losem. Opowiedziane przez nich historie są raczej gorzkie.
Hůlova nie idealizuje Mongołów, przedstawia ich jako ludzi nienawidzących Chińczyków, myjących się rzadko i niechętnie, pokrytych skorupą brudu. Śmiecie składają na podwórku albo – jeśli mieszkają w Ułan Bator – wyrzucają przez okno. Zwłoki bliskich osób zostawiają na stepie, dzikim zwierzętom na pożarcie. Pierwszoplanowe bohaterki nie należą do kobiet inteligentnych. Nie czytają książek, nie rozumieją, że tłuste jedzenie im szkodzi. Wychowywane zostały w przekonaniu, że wartościowa kobieta musi rodzić dużo dzieci, a ta, która nie rodzi, jest godnym pożałowania dziwadłem.
|
W takim namiocie koczowniczym wychowały
się bohaterki Czasu Czerwonych Gór |
Powieść przeczytałam z zainteresowaniem. Najbardziej zaciekawiły mnie losy Dzaji. Dzaja przez długi czas nie rozumiała, dlaczego jest mniej kochana przez mamę niż Megi i Ojuna i dlaczego wygląda inaczej niż siostry: ma dziwne, skośne oczy i niski wzrost. Musiało minąć wiele lat, by do dziewczyny dotarło, że nie jest pełnej krwi Mongołką, że jej matka zdradzała męża. Mężczyzna, którego uważała za ojca, najbardziej kochał Megi, ale dobry był dla wszystkich dziewczynek.
Petra Hůlová, autorka tej książki, to Czeszka. Urodzona z roku 1979, ukończyła mongolistykę i kulturoznawstwo. Napisała też powieść pt. „Stacja Tajga”, którą niebawem zamierzam przeczytać.
A teraz zabawa blogowa, do której zaprosiła mnie Viv. Dziękuję za zaproszenie i odpowiadam na pytania:
1. Jaka była twoja pierwsza, przeczytana samodzielnie książka?
„Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami” Kiplinga.
2. Chuchasz, dmuchasz na książki czy nie przejmujesz się i zaginasz rogi, zakreślasz?
O nie, nigdy nie zakreślam, nie zaginam rogów i w żaden sposób nie niszczę książek. Nie lubię, gdy ktoś niszczy książki. Osoba, która książki niszczy, pożycza i ich nie oddaje lub też wypowiada się o nich lekceważąco, budzi mój gniew. Nie lubię takich osób.
3. Przeczytałaś (łeś) kiedyś szeroko pojętego gniota, który mimo to ci się podobał?
A tak. Kiedyś przeczytałam z zapartym tchem kilka książek Danielle Steel, potem zmieniłam zdanie na ich temat.
4. Co cię skłoniło do założenia bloga?
U mnie najpierw była Biblionetka przez około 4 lata. Dobrze pamiętam dzień, kiedy wpadłam na pomysł założenia bloga – 18 I 2012. Skopiowałam swoje wszystkie stare recenzje i okazało się, że na blogu mam całkiem sporo rzeczy. Na Biblionetkę nadal zaglądam, ale o wiele rzadziej, bo czas, jaki mogę poświęcić na buszowanie po internecie, jest mocno ograniczony. Lubię swojego bloga i prowadziłabym go nawet w przypadku, gdyby nikt na niego nie zaglądał. Ale oczywiście kiedy ktoś tu zajrzy, bardzo się cieszę. :)
5. Skąd wzięła się nazwa twojego bloga?
Nie miałam pomysłu na tytuł. Najpierw wymyśliłam tytuł „Przede wszystkim o książkach”, potem zmieniłam na „Koczowniczka o książkach”.
6. W jakie miejsce zapragnęłaś (zapragnąłeś) pojechać po tym, jak przeczytałaś (łeś) o nim w książce?
W wiele miejsc... Ostatnio, po przeczytaniu „Świni w pałacu” Tessy de Loo, do Albanii.
7. Jaką książkę szczególnie chciałabyś (chciałbyś) polecić, podsunąć swoim dzieciom?
Wiele, na przykład książki Lindgren, Musierowicz. Ale dzisiaj dzieci nie przepadają za takimi książkami, wolą H. Pottera.
8. Lubisz się spotykać z ludźmi zafiksowanymi na książkach, czy wolisz samotnie się realizować w tym zakresie?
Lubię towarzystwo osób rozmiłowanych w książkach, tyle że takich osób znam niewiele. Chętnie jeździłabym na biblionetkowe spotkania, ale jest mi na nie za daleko. W dyskusyjnych klubach książek nie biorę udziału. Byłam kilka razy i nie spodobało mi się to – więcej zdjęć niż dyskusji, osoby dyskutujące nie znały dobrze treści książki itd.
I jeszcze dodam, że nie uważam się za osobę „zafiksowaną” na punkcie książek. Nie wydaję ostatnich pieniędzy na książki, nie czytam, kiedy dziecko jest chore lub gdy sąsiadka zza ściany woła: „Pomocyyyy!”. :)
9. Chichrałaś (chichrałeś) się kiedyś na głos w środkach transportu publicznego, czytając książkę?
W miejscach takich jak autobus, pociąg, poczekalnia lekarska rzadko czytam, bo mam trudności ze skupieniem uwagi, a jaki sens czytać, gdy się nie rozumie dobrze treści? Najchętniej czytam w domu. Ulubiona pora na czytanie to wieczór. Lubię ciszę, spokój. Lubię czytać książkę od razu całą, czyli zaczynam np. o osiemnastej i siedzę aż do pierwszej, drugiej, a nawet trzeciej. A potem przez dwa albo trzy dni mogę nic nie czytać.
10. W szkole byłaś (byłeś) outsiderem, siedzącym w kącie z książką, czy duszą towarzystwa, a książki były zarezerwowane na przebywanie w domu? A może w szkole nie czytałaś (łeś)?
Czytałam w szkole pod ławką. Moim ulubionym przedmiotem był język polski, ale nie miałam szczęścia do dobrych nauczycieli polskiego. Co do pierwszej części pytania – znajdowałam się gdzieś pośrodku. Duszą towarzystwa nigdy nie byłam, ani w szkole, ani nigdzie indziej, bo jestem osobą skrytą i raczej spokojną, mniej mówię, więcej słucham. Nie lubię też babskich plotek, wyśmiewania kogoś.
11. Kontynuację jakiej książki chciałabyś (chciałbyś) przeczytać?
W tej chwili nic mi nie przychodzi do głowy.