29.01.2012

„Świat do góry nogami” Beata Ostrowicka





Uwaga! Zdradzam nieco treści, ale nie ujawniam zakończenia.

„Świat do góry nogami” Beaty Ostrowickiej to książka w formie pamiętnika. Szesnastoletnia Ola opowiada w nim o swoim bardzo smutnym życiu.

Mama Oli umarła. Odbył się pogrzeb. Grób obsypano kwiatami. Różne ciotki i znajome obiecały osieroconej rodzinie pomoc. I owszem, na początku przychodziły codziennie, a potem, jak to w życiu bywa, coraz rzadziej. Nikt nie miał czasu. A przecież dom nie mógł obrastać brudem, a wdowiec chodzić do pracy w nieupranych koszulach i kalesonach. I wszystkie domowe obowiązki oraz opieka nad siedmioletnim Szymkiem spadły na Olę. Ola się starała. Ale nie starczało jej dnia na wykonanie wszystkich prac. Nie umiała biegać pomiędzy kuchnią i łazienką tak szybko jak dorosłe kobiety. Ciągle z czymś nie nadążała, ciągle o czymś zapominała i narażała się na niezadowolenie ojca. Zaczęło jej brakować sił i chęci do nauki, więc coraz rzadziej odrabiała lekcje i coraz rzadziej chodziła do szkoły.

Książka Ostrowickiej nie opowiada o wesołej, ufnej nastolatce, lecz o nastolatce zmęczonej, wykorzystywanej, wpadającej z winy otoczenia w depresję. Tej depresji nikt nie zauważał, ojciec posądzał Olę o lenistwo, nawet krzyczał na nią, że za dużo śpi. A Ola czuła się coraz bardziej bezradna i rozgoryczona. Szukając jakiejś szansy na odpoczynek, próbowała część obowiązków przerzucić na młodszą siostrę. Między dziewczynami dochodziło do scysji, bo Kaśka także nie chciała pełnić roli gosposi i spędzać weekendów z mopem. Zresztą trudno jej się dziwić.

Dużo w tej książce opisów sprzeczek między siostrami, dużo opisów czynności domowych - tak dużo, że chwilami czytanie o niewyrzuconych śmieciach i brudnych naczyniach staje się nużące. W takich chwilach trzeba sobie powiedzieć: ja tylko o tym czytam, a Ola musiała to robić. Ojciec dzieci to niezwykle denerwujący, egoistyczny, nieodpowiedzialny człowiek. Bo jak on się zachowywał?! Owszem, dawał pieniądze, a czasami nawet jechał samochodem po zakupy do hipermarketu. Ale na tym jego pomoc się kończyła. Ani razu nie ugotował obiadu, nie uprał skarpetek, nie sięgnął po żelazko. A mimo to bardzo rygorystycznie wymagał, by zakupy były zrobione, obiad ugotowany, dom uporządkowany.

Dodam, że w książce rozwija się także wątek romansowy, ale niezbyt mnie on zainteresował, bo nie jestem już nastolatką.

„Świat do góry nogami” to dosyć ciekawa powieść, życiowa, niewesoła, pokazująca, jak w praktyce wygląda życie bez matki. Czy my myślimy o tym, jaką gehennę przeżywają osierocone dzieci? To nie tylko dziura w sercu z powodu żałoby, to także ogrom obowiązków i prac, jakie na nie spadają.

Czy warto przeczytać? Myślę, że tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz