„Ściana” Marlen Haushofer to jedna z moich najulubieńszych książek. Jest to dystopia napisana w formie pamiętnika kobiety, która styka się z czymś, czego nie da się wytłumaczyć racjonalnie i co można uznać za zagładę cywilizacji. Kobieta ta przyjeżdża do domku myśliwskiego należącego do jej przyjaciół. Po weekendzie zamierza wrócić do miasta, ale okazuje się to niemożliwe, bo oto między terenem wokół chatki a resztą świata wyrasta nagle przezroczysta, bardzo mocna ściana. Mija jeden dzień, drugi, a zdumiewająca budowla nie znika, nikt też nie przybywa z pomocą. Do bohaterki powoli dociera, że doszło do jakiejś kolosalnej katastrofy, że dziwna ściana stanowi zarówno pułapkę, jak i ochronę przed tym czymś, co unicestwia wszystkie istoty znajdujące się poza nią. A ponieważ człowiek do wszystkiego potrafi się przyzwyczaić, tak więc i samotna kobieta zaczyna się przyzwyczajać do życia na ograniczonej przestrzeni, bez towarzystwa ludzi, bez elektryczności i wielu przedmiotów, które do tej pory uważała za niezbędne.