31.01.2012

„Emil, czyli kiedy szczęśliwe są psy – szczęśliwy jest cały świat” Jędrzej Fijałkowski




Jest to książka o psie i jego panu. Pies to dog Emil, a pan... Pan, przeprowadziwszy się z mokotowskiego mieszkania do domu w Falenicy, postanowił, że zamiast instalować alarmy antywłamaniowe weźmie czujnego doga. Wyobrażał sobie, że będzie mógł znajomym pokazać ogromnego, zadbanego czworonoga. I pewnego razu pojechał do siedziby fundacji ratującej rasowe dogi od poniewierki. Tymczasem... 
„To, co wysiadło, było tak rozpaczliwie smutne i zrezygnowane, patrzące z żałością na świat, zdeptane, zgaszone, z pokoślawionymi nogami, wpadniętymi, niedowidzącymi oczami, z ogonem ciągnącym się po ziemi niczym zszargany tren, ze śladami pogryzienia na grzbiecie, chude, zaniedbane i... cuchnące jak zatkany rynsztok”[1]. 
Ponadto Emil miał uszy zarażone grzybicą, niezdjęte szwy po kastracji, przykurcze mięśni. Ważył bardzo mało jak na doga. Czy Jędrzej odwróci się ze wstrętem i zamknie samochód przed brudasem, czy też przyjmie go wraz z zestawem chorób? Odpowiedź brzmi: ależ tak, przyjmie! W książce znajdziemy opisy życia u boku psa i ze wzruszeniem zaobserwujemy, jak zwyczajny mieszczuch zmienia się w miłośnika zwierząt i znawcę psich pokarmów, chorób i smutków. 

Książka „Emil, czyli kiedy szczęśliwe są psy – szczęśliwy jest cały świat” uwrażliwia na los zwierząt i uświadamia nam, na ile wyrzeczeń będziemy musieli się zdecydować, przyjmując do domu ogromnego psa. Dorosłe psy wzięte ze schroniska są jak adoptowane duże dzieci – mają mnóstwo złych nawyków, traum (tak jak Orson z powieści Katza) oraz lęków i problemów zdrowotnych. Decyzja o przyjęciu takiego zwierzaka musi być przemyślana, dojrzała.

W jednym z fragmentów Jędrzej Fijałkowski przedstawił wzruszającą historię suki ze schroniska, która, nie mając nadziei na nowy dom, nigdy nie reagowała na wizyty ludzi. Gdy leżała, wyglądała pięknie, toteż często ktoś się przy niej zatrzymywał. Wtedy pracownik schroniska informował, że suka straciła łapę, i ciekawscy szybko odchodzili. Pewnego dnia przyszli tacy, których kalectwo nie zraziło. Wołali suczkę, aż ta uwierzyła w swoje szczęście: „Wyciągnęli ręce. Puściła się pędem, pełna emocji, psiej radości, niewysłowionej nadziei. Przy samej furtce, krok od wyciągniętych ludzkich ramion, padła jak rażona piorunem. Serce nie wytrzymało takiego szczęścia...”[2]. 

Szkoda tylko, że tę wartościową i potrzebną książkę wydano z błędami. Oto przykłady kilku: „Prowizoryczne posłanie, na które położyliśmy go pierwszego dnia, za nic nie chciał opuścić”[3], „Wychodząc z lasu, po prawej stronie jest posiadłość Rododendronów”[4], „Niestety, zmierzając w kierunku domu, poszczekiwania się nasilały”[5]. 

--- 
[1] Jędrzej Fijałkowski, „Emil, czyli kiedy szczęśliwe są psy – szczęśliwy jest cały świat”, wyd. Zysk i S-ka, 2009, str. 27. 
[2] Tamże, str. 136. 
[3] Tamże, str. 61. 
[4] Tamże, str. 181. 
[5] Tamże, str. 182.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz