31.01.2012

„Zaproszenie do nieba” Monika Zeitner

"Zaproszenie do nieba"
W książce tej autorka maluje klinikę onkologiczną, a pośród kroplówek, punkcji i chemii małą dziewczyneczkę, pogodną i dzielną. Ta dziewczynka to jej córka: miała kilka lat i na imię Annika. Zachorowała na ostrą białaczkę limfatyczną z pierwotnym atakiem na układ nerwowy. Od odejścia Anniki minęło trochę lat, dorósł jej brat, który w tamtych czasach był niemowlakiem, i mama chce opowiedzieć mu o siostrze. To dlatego powstała ta książka.

Właściwie Zaproszenie do nieba kierowane jest do wszystkich rodziców nieuleczalnie chorych dzieci. Autorka, oprócz relacji z ostatnich miesięcy córeczki, opisuje swój sposób na jej umieranie. Bo nie tylko na życie trzeba mieć sposób, na umieranie też. Można nie mówić o niczym dziecku, utrzymywać je w niewiedzy, tylko po co? Czy to uczciwe, czy pomaga dziecku? Jej córeczka wiedziała, mogła rozdać przyjaciółkom swoje ulubione zabawki i pożegnać się z bliskimi. Według tego, co pisze jej matka, Annika nie odczuwała strachu, czuła się wyróżniona, bo przecież to właśnie ją wybrano do Królestwa Niebieskiego.

Z tymi rodzicami to różnie bywa. Są bardzo oddani, są też i tacy, którzy nie towarzyszą dzieciom na oddziałach onkologicznych i ojomach. Nie zawsze oznacza to brak miłości lub obojętność, najczęściej bezradność, zagubienie, coś w rodzaju „jestem wrażliwy, nie mogę na to patrzyć, lepiej zostanę w domu”. Autorka nigdy nie opuściła córki, choć niekiedy, asystując przy bolesnych zabiegach, czuła się jak sługa kata.

Każdy dzień Anniki starała się wypełnić radością, bo, jak wyznała w książce, płakać będzie można potem, cały bezmiar czasu zostanie na płakanie. Póki dziecko żyje, płakać nie trzeba. Na wyłysiałą od chemii główkę trzeba nałożyć kolorową czapeczkę i urządzać zabawy, spotkania z rodziną i rówieśnikami, czytać książeczki, czyli robić to wszystko, co przeznaczone jest zdrowym dzieciom. W krótki okres czasu, jaki pozostał skazanemu dziecku, upchnąć jak najwięcej radości.

Opisuje dobrych lekarzy, pełen poświęcenia personel, ale także wspomina o nietaktach, jakie spotykają rodziców umierającego dziecka. Zdarza się, że ktoś powie: macie przecież jeszcze drugie dziecko... Jesteście młodzi, będziecie mieć inną córkę... Cierpienie ma sens... Jakoś to przebolejecie... Takie słowa nie są pocieszeniem, ranią tylko rodziców. Zresztą autorka wyznaje, że żadne pocieszenie po stracie dziecka nie jest możliwe, wszystko wydaje się szyderstwem.

Pewnego wieczoru autorka odesłała młodszego synka do cioci, włożyła w ręce córki ukochaną maskotkę i usiadła przy łóżeczku, by czuwać. Wiedziała, że siada tak po raz ostatni...

Wzruszająca książka, jak wszystkie opowiadające o przedwczesnej śmierci, książka, którą koniecznie powinni przeczytać rodzice nieuleczalnie chorych dzieci. Oczywiście, jeśli uda im się znaleźć czas na czytanie.

---
Monika Zeitner, Zaproszenie do nieba (oryg. Einladung in den Himmel), tł. Anna Kucharczyk

Napisane 2009-12-24.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz