Po powieść tę sięgnęłam przypadkowo, po prostu zainteresował mnie tytuł. „Fakultet snów” – brzmi to ładnie i tajemniczo. Okazało się, że jest to historia o trzech panach, których można określić wspólnymi nazwami: dziwacy, nieudacznicy, marzyciele. Wszyscy przeżyli smutne dzieciństwo, nie zaznali czułości ani troski ze strony rodziców. Nie mają żon ani nikogo, kto by o nich dbał. Bujają w obłokach, czasami myślą o samobójstwie. Każdy z nich z innych powodów odwiedza miejsce nazwane przez Chateaureynauda „fakultetem snów”.
Hugo ma ambicje literackie i pracuje w bibliotece. W pracy zachowuje się nie całkiem uczciwie – z jego winy pewna czytelniczka została niesłusznie oskarżona o przetrzymywanie książki. Do tej pory Hugo mieszkał z dwoma chow-chow w wielkim domu z ogrodem, ale został wywłaszczony. Czeka go przeprowadzka do klitki w bloku. Jest zrozpaczony, nie wyobraża sobie życia w betonowej dżungli. I jak zmieści w blokowej klitce dwa wielkie psy i tysiące książek?...
Manoir wychował się w sierocińcu. Obecnie pracuje jako urzędnik w ministerstwie. Nie czuje się bezpiecznie i spokojnie, gdyż męczą go dziwne, obrzydliwe sny. Wieczorami wymyka się więc ze swojego mieszkania i błąka po paryskich uliczkach albo odwiedza kina.
A trzeci bohater, Quentin, ma wielkie problemy finansowe. Ciągle traci pracę, a kiedy już zostaje zatrudniony jako robotnik przy montażu ciężarówek, nie potrafi utrzymać się z niewielkiej pensji. Głoduje, marznie. Z lękiem, a zarazem fascynacją obserwuje życie kloszardów, bo wie, że tylko krok dzieli go od bezdomności.
Tacy są właśnie główni bohaterowie „Fakultetu snów”. Kto nie lubi czytać o marzycielach i samotnikach, lepiej niech nie sięga po tę powieść, gdyż się zanudzi. Akcja toczy się bardzo wolno, francuski autor skupia się na przedstawieniu psychiki postaci, pokazaniu ich inności i fobii. Wiele miejsca zajmują opisy opuszczonych budów i miejsc przeznaczonych do rozbiórki.
Chateaureynaud użył bogatego słownictwa, stworzył długie, kunsztowne opisy miejsc i stanów duchowych. W zdumiewający sposób pokazał, jak ciężko jest żyć osobom wyizolowanym i zamkniętym w sobie. Powieść niewątpliwie ma wiele wartości, jedyna zaś jej wada polega na tym, że właściwie nie wywołuje emocji. Czytałam ją z podziwem dla umiejętności autora i z obojętnością na los bohaterów, choć zazwyczaj ten typ ludzi budzi we mnie wielkie współczucie.
Moja ocena: 5/6.
---
Georges Olivier Chateaureynaud, „Fakultet snów” („La Faculté des Songes”), tł. Krystyna Arustowicz, PIW, 1987.