Jakiś czas temu Ela z bloga „Notes czytelniczy” zachęcała do czytania książek Marii Rodziewiczówny. Jako miłośniczka wszelkich staroci postanowiłam wziąć udział w tym wyzwaniu i poznać przynajmniej jedną powieść autorki. Wybrałam „Gniazdo Białozora”.
Książka nie jest gruba. Akcja jej toczy się pod koniec lat dwudziestych dwudziestego wieku (jeden z bohaterów wspomina, że niedawno wydano „Wielkich i małych” Kossak-Szczuckiej, więc musiało to być po roku 1927).
Główni bohaterowie to szofer Stefan Sawicki oraz mieszkańcy dworu Białozora: gospodarz, jego pracowite dzieci, brat Michał, Kajetan i Ludmiła - pozbawieni majątku dalecy krewni oraz „kostopraw” Michał. Choć dwór ucierpiał po najściach bolszewików i Niemców, a nowy rząd nałożył na obszarników bardzo wysokie podatki i rozmaite opłaty, Białozor serdecznie przygarnia różnych potrzebujących i pomaga sąsiadom.
W „Gnieździe Białozora” Rodziewiczówna ukazała nastroje panujące na Polesiu po pierwszej wojnie światowej. Z książki wynika, że chłopom powodziło się lepiej niż ziemianom. „Nędza to my: nauczyciele, urzędniki, osadniki”[1] - mówi jeden z bohaterów. Ziemianie bali się chłopów, chłopi oczekiwali, że rząd odbierze panom ziemię. Wszystkie postacie narzekają na Polskę: „A toć w tym kraju nieszczęsnym ludzie jednej mowy i wiary nienawidzą się jak najgorsze wrogi”[2].
Dobrze odmalowane realia obyczajowe są największym atutem tej powieści. Słabsze punkty to niezbyt piękny język oraz nie zawsze wiarygodne sylwetki głównych bohaterów. Członkowie rodziny Białozora charakteryzują się kryształowymi charakterami. Podejrzewam, że w zamyśle autorki i Sawicki miał być postacią pozytywną, jednak ja uważam go za człowieka pełnego uprzedzeń i rasistę, który nienawidzi Murzynów, nazywa ich „smoluchami”[3], pogardza też chłopami i cieszy się, że urodził się jako syn inżyniera, a nie jako „cham”.
I jeszcze ciekawostka. W „Gnieździe Białozora” wiejski pedagog nosi nazwisko Kutas. Jaką uciechę miałaby współczesna młodzież, gdyby w szkole pojawił się nauczyciel o takim nazwisku!
Moja ocena: 3/6.
---
[1]. Maria Rodziewiczówna, „Gniazdo Białozora”, KAW, 1991, str. 28.
[2] Tamże, str. 77.
[3] Tamże, str. 113.
Główni bohaterowie to szofer Stefan Sawicki oraz mieszkańcy dworu Białozora: gospodarz, jego pracowite dzieci, brat Michał, Kajetan i Ludmiła - pozbawieni majątku dalecy krewni oraz „kostopraw” Michał. Choć dwór ucierpiał po najściach bolszewików i Niemców, a nowy rząd nałożył na obszarników bardzo wysokie podatki i rozmaite opłaty, Białozor serdecznie przygarnia różnych potrzebujących i pomaga sąsiadom.
W „Gnieździe Białozora” Rodziewiczówna ukazała nastroje panujące na Polesiu po pierwszej wojnie światowej. Z książki wynika, że chłopom powodziło się lepiej niż ziemianom. „Nędza to my: nauczyciele, urzędniki, osadniki”[1] - mówi jeden z bohaterów. Ziemianie bali się chłopów, chłopi oczekiwali, że rząd odbierze panom ziemię. Wszystkie postacie narzekają na Polskę: „A toć w tym kraju nieszczęsnym ludzie jednej mowy i wiary nienawidzą się jak najgorsze wrogi”[2].
Dobrze odmalowane realia obyczajowe są największym atutem tej powieści. Słabsze punkty to niezbyt piękny język oraz nie zawsze wiarygodne sylwetki głównych bohaterów. Członkowie rodziny Białozora charakteryzują się kryształowymi charakterami. Podejrzewam, że w zamyśle autorki i Sawicki miał być postacią pozytywną, jednak ja uważam go za człowieka pełnego uprzedzeń i rasistę, który nienawidzi Murzynów, nazywa ich „smoluchami”[3], pogardza też chłopami i cieszy się, że urodził się jako syn inżyniera, a nie jako „cham”.
I jeszcze ciekawostka. W „Gnieździe Białozora” wiejski pedagog nosi nazwisko Kutas. Jaką uciechę miałaby współczesna młodzież, gdyby w szkole pojawił się nauczyciel o takim nazwisku!
Moja ocena: 3/6.
---
[1]. Maria Rodziewiczówna, „Gniazdo Białozora”, KAW, 1991, str. 28.
[2] Tamże, str. 77.
[3] Tamże, str. 113.
Wyzwanie Alfabet Rodziewiczówny.
Ja czytuje Rodziewiczównę, mam całkiem spora kolekcję jej książek, ale o tej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńTo jest ostatnia powieść autorki, mało znana :)
UsuńMusze ją może w antykwariacie upolować. Widziałam twoją ocenę, liczę się z tym, że książka jest powiedzmy średnia, ale mam słabość do Rodziewiczówny:)
UsuńNa allegro "Gniazdo Białozora" można kupić już za 1,90 zł.
UsuńSłaba ocena wynika być może z tego, że nie jestem jeszcze przyzwyczajona do stylu Rodziewiczówny. Kraszewski przy pierwszym kontakcie też wzbudził we mnie niechęć. Kolejne książki czytało mi się lepiej, a niektóre, takie jak np. "Szalona" i "Nad modrym Dunajem", bardzo mi się podobały :)
Kraszewski to mistrz :) zawsze mylę Rodziewiczównę z Mniszkówną i nie wiem dlaczego :)
UsuńW książkach Kraszewskiego postacie często przedstawione są złośliwie i z humorem. U Rodziewiczówny humoru brakuje.
UsuńI zupełnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy nazywają Rodziewiczównę "polską Jane Austen" :)
Przeczytałam ostatnio kilka powieści Rodziewiczówny. Piszę pod tym komentarzem, ponieważ i mnie uderzył u niej brak humoru. To zresztą jeden z powodów, dla których podzielam zdanie, że nazywanie jej "polską Jane Austen" może budzić wątpliwości. Austen miała poczucie humoru ("Opactwo Northanger"!) i spoglądała na świat z ironią, której u Rodziewiczówny jest jak na lekarstwo. Aczkolwiek mnie jej język odpowiada, a w jednej z ostatnio przeczytanych powieści, zatytułowanej "Magnat", znalazłam nawet coś urzekającego.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za recenzję. :)
O tak, w „Opactwie” humoru jest mnóstwo i jest to humor z rodzaju tych nie do podrobienia. Dziękuję za komentarz. Miło, że ktoś zagląda do starych recenzji. I bardzo żałuję, że nie pojawiłaś się w blogosferze dziesięć lat temu, bo wtedy wiele osób czytało książki Kraszewskiego, Rodziewiczówny, Kuncewiczowej i innych autorów. :) Tak patrzę, że nic z „Gniazda Białozora” nie pamiętam. „Eugenia Grandet” Balzaka oraz „Rycerze i zakonnice” Iris Murdoch, czyli książki czytane w tym samym miesiącu co powieść Rodziewiczówny, wbiły mi się mocniej w pamięć...
UsuńUśmiecham się, czytając Twój komentarz, bo właśnie przymierzam się do zawarcia znajomości z Kuncewiczową. :) Może jest jakaś jej powieść, którą mogłabyś szczególnie polecić na początek?
UsuńZ radością zaglądam do starszych recenzji, ponieważ ogromnie lubię klasykę i bardzo odpowiada mi sposób, w jaki o niej piszesz. Ja też mam jedynie mgliste wspomnienie pewnych dawniej przeczytanych książek, to między innymi dlatego zaczęłam pisać recenzje.
Pozdrawiam serdecznie. :)
To wspaniała wiadomość, że sięgniesz po Kuncewiczową, bo to m.in. dzięki niej polską literaturę można nazwać piękną i wartościową. :) Z książek tej autorki najbardziej lubię „Gaj oliwny”, „Dwa księżyce” oraz listy napisane po śmierci jej męża, czyli „Listy do Jerzego”. Po ten ostatni tytuł warto sięgnąć, gdy się już coś niecoś wie o autorce. Co mi się podoba u Kuncewiczowej, to przepiękny język, mocno rozwinięta warstwa psychologiczna i duża wiedza. Polecam autorkę z całego serca. Będę wypatrywać recenzji. :)
UsuńSerdecznie dziękuję za poradę. Na pewno będę polowała na wskazane przez Ciebie tytuły. :)
UsuńMoją ulubioną książką pozostają: "Błękitni". Też egzaltowana i zapewne dziś nieco infantylna, ale w czasach kiedy czytałam, była dla mnie najlepszą powieścią Rodziewiczówny. Tej - nie znam...
OdpowiedzUsuńTo może właśnie "Błękitnych" spróbuję jeszcze przeczytać? :)
UsuńOd zawsze lubię książki starsze, ale ta autorka jakoś mi umknęła. Za to Orzeszkową czytałam z przyjemnością.
Kiedyś czytałam jakieś jej opowiadania, ale nie zachęciły mnie one specjalnie do sięgnięcia po kolejne tytuły. Po Twojej ocenie 3/6 i recenzji wnioskuję, że również i ta książka nie należy do najlepszych:)
OdpowiedzUsuńRodziewiczówna powinna popracować więcej nad psychologią postaci, bo te jej czarno-białe charaktery nie przekonują :)
UsuńBardzo lubię Rodziewiczównę i znam kilka jej pozycji, ale tej wcale nie kojarzę, tylko, że po Twojej ocenie tej książki jakoś mi do niej niespieszno.
OdpowiedzUsuńMyślę, że miłośnicy tej autorki mogą odebrać książkę lepiej, oni są przyzwyczajeni do sposobu pisania Rodziewiczówny :)
UsuńJa niedawno skończyłam Nieoswojone ptaki Rodziewiczówny i nie też mnie nie zachwyciła. Bohaterowie tacy sztuczni i powierzchowni, albo źli z niewiadomych powodów, albo kryształowe postacie. Jedyna zaleta- czytało (słuchało) się dobrze i z przyjemnością, tyle, że jednym uchem wleciało drugim wyleciało. Może nie na tę Rodziewiczównę trafiłyśmy. Ja również mylę z Mniszkówną.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, trudno uwierzyć w to, by bohaterowie nie mieli ani jednej wady. Nie ma ludzi bez wad.
UsuńMniszkówny nie lubię. Kiedyś czytałam jej "Trędowatą", ale co chwilę śmieszył mnie napuszony język. Wydaje mi się, że Rodziewiczówna pisała jednak lepiej niż Mniszkówna :)
Musisz koniecznie sprobowac innych jej powiesci (kiedys masa jej ksiazek bardzo mi sie podobala -ale nie wiem, czy teraz, po latach, jeszcze bym dala rade je czytac ;-)) )
OdpowiedzUsuńBtw. moja przyjaciolka wyszla za faceta o nazwisku Kutys - minelo juz wiele lat, ona sie dawno rozwiodla i wyszla drugi raz za maz, a moj tata do dzisiaj rozpacza, ze jak ona mogla to zrobic ;-)))))).
Ośmieszające i wulgarne nazwiska warto zmienić, szczególnie kiedy się ma dzieci, bo po co narażać je na szyderstwa ze strony rówieśników? Osoba z wulgarnym nazwiskiem nie jest traktowana poważnie i wyśmiewana. Nawet dorośli potrafią się śmiać z nazwisk, choć oni powinni być mądrzejsi.
UsuńSpróbuję przeczytać coś jeszcze, może "Błękitnych", których poleca Ola :)
Dziękuję za podesłanie linka i za podjęcie trudu czytania. :)
OdpowiedzUsuńZawarłaś w swojej opinii wszystkie najważniejsze sprawy - język, budowa postaci, realia obyczajowe. I w ocenie tej powieści zgadzam się całkowicie z Tobą.
Rodziewiczówna była pisarką specyficzną i ja tak podchodzę jej utworów, po prostu nie porównuję z innymi twórcami jej współczesnymi.
Jak się już "wejdzie" w tę specyfikę, później lektura jest łatwiejsza. Oczywiście jeśli chce się czytać dla przyjemności, bez wcześniejszych uprzedzeń.
Pozdrawiam :)
coś mi zjadło, miało być: "do jej utworów"
UsuńUważam, że miałaś bardzo dobry pomysł z tym projektem, bo Rodziewiczówną trzeba poznać. Można na nią narzekać, można jej nie lubić, ale faktem jest, że wywarła wpływ na polską literaturę i że Polacy ją namiętnie czytali :)
UsuńDziękuję :)
UsuńMam nadzieję, ze jeszcze dołączysz z kolejnymi lekturami. Rodziewiczówna mistrzem słowa nie była, ale swoimi książkami spełniła jakąś misję (moralną, patriotyczną) i to chyba trzeba najbardziej docenić.
Jeszcze z jedną postaram się przeczytać, może bardziej mi się spodoba :)
UsuńJa również biorę udział w tym wyzwaniu, już szykuje się na ,,Dewajtis", ale potem możne skuszę się na ,,Gniazdo Białozora".
OdpowiedzUsuń"Dewajtis" może być lepsze od "Gniazda Białozora" :)
UsuńNie czytałam nic tej autorki, a rzeczywiście warto poznać choćby niektóre z jej powieści;) Myślę jednak, że sięgnę po coś innego niż "Gniazdo Białozora".
OdpowiedzUsuńGuciamal z "Moich podróży" przestrzegała też przed "Nieoswojonymi ptakami" :)
UsuńZgłosiłam się do tego wyzwania, ale na tym się skończyło jak na razie:) Tylko "Dewajtis" czytałam i urzekła mnie, zwłaszcza pod względem językowym, więc zaskoczyła mnie opinia Twoja, iż "Gniazdo Białozora" nie zachwyca warstwą językową. Ale cóż, wiadomo nie od dziś, że każda pisarka i pisarz mają w swoim dorobku lepsze i gorsze utwory;)
OdpowiedzUsuńByć może po prostu Rodziewiczówna z "Gniazdem Białozora" nie trafiła w mój gust :)
Usuńw swoich zbiorach posiadam wszystkie książki M.Rodziewiczówny oprócz opowiadania Na wigilią.Jeżeli ktoś posiada owe opowiadanie proszę o kontakt lub o treść.Z góry dziękuje Maria
OdpowiedzUsuńNiestety, nie mam tego opowiadania. Życzę powodzenia w szukaniu :)
Usuń