2.02.2014

„Amy Foster” Joseph Conrad



Tak sobie myślę, że Conrad miałby o wiele więcej czytelników, gdyby pierwszymi jego utworami, z jakimi się stykamy, nie były trudne „Jądro ciemności” i „Lord Jim”, lecz coś prostszego i krótszego, np. „Amy Foster”. Nowela ta spodobałaby się chyba każdemu. Jest w niej pasjonująca akcja, potężna miłość, plastyczne opisy przyrody, złowieszczy klimat, kobieta, której zachowania nie można jednoznacznie ocenić, i mężczyzna z tragiczną przeszłością.

Narrator „Amy Foster” odwiedza swojego przyjaciela, który prowadzi praktykę lekarską w nadmorskiej miejscowości. Towarzyszy mu podczas jazdy do pacjentów. Jedna z osób, które spotykają po drodze, to młoda, nieładna kobieta o bezmyślnym spojrzeniu – Amy Foster. Doktor wspomina, że leczył jej męża, po czym opowiada niesamowitą historię związaną z nią i z rozbitkiem, którego kilka lat temu morze wyrzuciło na brzeg. Rozbitek nie znał języka angielskiego, był brudny i przerażony. Nie spotkał się z miłym przyjęciem: zuchwałe angielskie dzieci rzucały w niego kamieniami, a dorośli uważali go za niebezpiecznego dzikusa, który może zrobić im krzywdę. Zginąłby, gdyby nie Amy Foster. Ona jednak domyśliła się, że przybysz nie ma złych zamiarów i że jest bliski śmierci z głodu, zimna i wycieńczenia. Dzięki niej otrzymał pożywienie oraz schronienie.

Amy Foster to na pozór postać pozytywna. Okazała rozbitkowi serce, nie przelękła się rodziców i sąsiadów, którzy krzywo patrzyli na jej znajomość z Jankiem. A jednak doktor mówi o niej tonem pełnym niechęci, podkreśla, że to osoba tępa, pozbawiona wyobraźni. Wspomina, że człowiek pozbawiony wyobraźni nie może uchodzić za dobrego. Dlaczego? To wyjaśni się w zaskakującym zakończeniu.

Conrad ukazał nietolerancję Anglików, strach przed ludźmi innych narodowości, niechęć do ich poznania i zaakceptowania. Przybysz, który pochodził z jakiejś miejscowości położonej we wschodnim łańcuchu Karpat, wciąż spotykał się z niezrozumieniem i wstrętem. Nie miał żadnych szans na to, by sąsiedzi polubili go i zaczęli szanować. Doktorowi przypominał ptaka schwytanego w sidła.

Nowela utrzymana jest w ponurym klimacie. Jeden z najbardziej plastycznych i tragicznych fragmentów przedstawia podróż Janka, który wybierał się do Ameryki, licząc na dobry zarobek. Wieziono go pociągiem, a następnie statkiem. Musiał siedzieć w ładowni w całkowitych ciemnościach. Podczas tej podróży stawał się coraz bardziej zdezorientowany i przerażony. A potem statek się rozbił... 

Istnieje film pt. „Kochankowie sztormowego morza”, nie jest on jednak wierną kopią historii opisanej w książce. Twórcy dosyć swobodnie potraktowali tekst Conrada, ze skomplikowanej historii zrobili romans, zmienili wymowę zakończenia, dlatego też miłośnikom Conrada filmu raczej nie polecam.

Moja ocena: 6/6

---
Conrad Joseph, „Amy Foster”, przeł. Zagórska Aniela.

34 komentarze:

  1. Czytałam, czytałam! I nawet pisałam u siebie, tylko skupiłam się nie na tytułowej bohaterce, ale na innym wątku - dlaczego i w jakich okolicznościach Janek wyjechał z Polski i kto mu w tym "pomógł". Problem ten rozwinął Pollack w "Cesarzu Ameryki", jednak naświetlił z innej strony. Zapomniany utwór, a tak ważny. Czytajmy Conrada:) Przy okazji odkryłam ostatnio Jerzego Pietrkiewicza, który los Korzeniowskiego powtórzył. Wspaniała, zapomniana postać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Pietrkiewiczu nie słyszałam wcześniej, o Pollacku też niestety nie.
      W "Amy Foster" Conrad poruszył tak wiele tematów, że można by pisać i pisać o nich bez końca. Tyle tematów - i wszystkie upchnięte w zgrabną krótką formę. Całość robi wspaniałe wrażenie.
      Dołączam się do apelu - czytajmy Conrada! :-)
      PS. Janek to pierwszy Polak, na jakiego natrafiłam u Conrada. Dotychczas bohaterami byli Anglicy, Holendrzy, Malaje, Murzyni... :)

      Usuń
  2. Ojej, ja to po prostu musze przeczytać!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna perełka.
    Lubię małe formy a i Konrada należałoby poznać. Może mi się uda.
    A z tymi ekranizacjami to tak bywa. Dlatego trzeba wpierw czytać książkę a później oglądać film.
    Tak właśnie zmienione jest "Śniadanie u Tiffany.ego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, "Śniadanie" w wersji filmowej to coś kompletnie odmiennego niż opowiadanie. Wersji filmowej - z której zrobiono banalne romansidło - nie mogę strawić...

      Usuń
    2. "Kochanków sztormowego morza" oglądałam o wiele wcześniej. Może to i niezły film, ale w ogóle nie oddaje treści noweli.
      Natanno, jeżeli jeszcze nie znasz Conrada, to śmiało możesz zacząć od "Amy Foster". Na początek ta nowela będzie lepsza niż skomplikowane, gęste powieści :)

      Usuń
    3. Przy najbliższych odwiedzinach w bibliotece będę pytać.

      Usuń
  4. A moja znajomość z Conradem ciągle zaczyna się i kończy na "Lordzie Jimie" - mimo że ta powieść naprawdę mi się podobała, mimo że mam "Jądro" i dwa zbiory opowiadań Conrada na półkach i mimo że co jakiś czas się do nich przymierzam. O "Amy" już trochę czytałam i nabierałam na nią ochoty.
    Mam nadzieję, ze w tym roku mnie i Conradowi będzie bardziej po drodze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kiedyś "Lorda Jima" i "Nostromo", ale niewiele pamiętam z tych powieści, trzeba będzie powtórzyć. W sumie żałuję, że nie zaczęłam od mniejszych form.
      A "Amy Foster" szczerze Ci polecam :)

      Usuń
  5. O i to jest książka dla mnie, bo rzeczywiście czytałam tylko "Jądro ciemności" i "Lorda Jima". Zawsze miałam wyrzuty sumienia z tego powodu, bo podskórnie czuję, że Conrad musi być dobrym pisarzem, tylko jakoś tak między nami nie zaiskrzyło;) Bardzo dziękuję za podpowiedź. To kolejna książka, którą u Ciebie wypatrzyłam i będę szukać w bibliotece, kiedy w końcu przestanę prolongować i się tam wybiorę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekrudo, bardzo polecam :)
      "Amy Foster" to utwór krótki i znajduje się w różnych zbiorkach opowiadań. Szybko się czyta, łatwo zrozumieć, o co w nim chodzi. Podczas czytania przez cały czas męczyła mnie ciekawość, dlaczego doktor nie lubi Amy :)
      Przez wiele lat unikałam Conrada, bo uważałam, że pisał on b.trudne książki. Żałuję, że nie zaczęłam od krótszych form.

      Usuń
    2. To ja właśnie na tym etapie jestem- dla mnie Conrad to dotąd trudne, gęste książki. I chociaż czasami trudne książki czyta się wspaniale, to z Conradem było u mnie inaczej. Ale cały czas mam wrażenie, że po prostu źle trafiłam i coś tam się ciekawego przede mną skrywa;) Sprawdzę "Amy" i może to będzie strzał w dziesiątkę, w końcu odkryję swojego Conrada;)

      Usuń
    3. Kiedyś czytałam "Nostromo", w którym wydarzenia opisane były niechronologicznie, i całkowicie się pogubiłam :-)
      Do Conrada trzeba dorosnąć. A u nas kilkunastolatkom każą czytać "Jądro ciemności"...

      Usuń
  6. No właśnie, Conrad to wciąż dla mnie wyrzut sumienia na półce...

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie wiem czy zmiana kolejność utworów coś by pomogła :-) mi "Amy Foster" wydawała się jak najbardziej conradowska w klimacie - musiałby pewnie napisać coś dla pieniędzy tak jak Faulkner "Azyl" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że zmiana kolejności czytania by pomogła i Conrad zyskałby więcej fanów :)
      U mnie na razie "Tajfun". Nie przeczytałam do końca, więc nie będę jeszcze chwalić, ale jak na razie bardzo mi się podoba. Kapitan z "Tajfuna" jest trochę podobny do Amy Foster - tępy, pozbawiony wyobraźni :)

      Usuń
    2. To częsty typ u Conrada, jest taki również w "Jądrze ciemności" :-) Polecam "Nostromo" - nie będziesz zawiedziona, tak myślę :-)

      Usuń
    3. "Nostromo" kiedyś mnie rozczarowało, na razie zadowolę się więc krótszymi formami, długie powieści będą później :)

      Usuń
    4. No nie?! Chyba muszę wrócić, bo może coś przegapiłem chociaż czytałem dwa razy i za każdym razem mi się podobało :-)

      Usuń
    5. Znajomość z Conradem zaczęłam właśnie od "Nostromo", a to powieść niedobra na początek. Jest w niej za dużo retrospekcji i powtórzeń.
      Domyślam się, że czytałeś wszystkie utwory Conrada? :)

      Usuń
    6. To chyba tylko Najder :-) ja nawet do 10 bym nie dojechał :-)

      Usuń
    7. A byłam pewna, że czytałeś prawie wszystkie... :)

      Usuń
    8. Jak to nigdy niczego nie można być zbyt pewnym :-)

      Usuń
    9. Nie można :)
      Ale nie tylko Z.Najder poznał wszystkie utwory pisarza. Mój brat, jeszcze jako uczeń pierwszej klasy szkoły średniej, pochłonął wszystkie dostępne "conrady". Takich osób musi być więcej.

      Usuń
    10. Chapeau bas przed Twoim bratem :-)

      Usuń
    11. Zaczął dobrze, ale potem niestety się "popsuł" i rozmiłował w taniej sensacji i fantastyce. Doszło do tego, że nie możemy sobie pożyczać książek, bo mamy zupełnie inne gusty :)

      Usuń
  8. Kurczę, ja nadal znam tylko "Jądro ciemności", chociaż utwór bardzo mi się podobał. Parę razy przymierzałem się do "Lorda Jima", ale jakoś za każdym razem wpada mi w ręce coś innego. Przy okazji taka dygresja - byłem 2 dni temu w antykwariacie i utwory Conrada znalazłem w dziale "literatura angielska/amerykańska". Ciekawie ilu Polaków zdaje sobie sprawę, jakiej narodowości, czy też skąd pochodził ten pisarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Pisarz pochodził z Polski, ale tworzył w języku angielskim i zaliczany jest do pisarzy angielskich. Pracownicy antykwariatu postawili jego utwory na właściwej półce :-)
      A Conrada czytaj. Świetnie wykreowane postacie, piękny język :)

      Usuń
  9. To ja krótko - zanotowane! :) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że ten utwór bardzo Ci się spodoba :)
      W międzyczasie przeczytałam "Tajfuna", który podobał mi się, ale nie tak bardzo jak "Amy Foster".

      Usuń
  10. Trochę wstyd przyznać, ale nie czytałam nic Conrada. Ale może "Amy Foster" to dobra okazja żeby to zmienić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Amy Foster" to najlepsza propozycja dla osób pragnących poznać twórczość Conrada :)

      Usuń