31.07.2022

„Zaciśnięte pięści Judasza Iskarioty” Per Gunnar Evander

Nawet ktoś, kto wierzy we wszystko, co zapisano w Ewangeliach, nie może uważać się za znawcę życia Jezusa i apostołów, gdyż w księgach sporządzonych przez Mateusza, Marka, Łukasza czy Jana występują białe plamy. Te niejasności i przemilczane sprawy od wieków fascynują pisarzy, którzy często wykorzystują swoją ponadprzeciętną wyobraźnię, empatię, a także umiejętność malowania słowami, by stworzyć spójną wizję tamtych wydarzeń i przekazać ją innym. Do takich autorów należy Per Gunnar Evander, bardzo zainteresowany postacią kojarzącą się z niesamowitą podłością oraz zdradą, czyli Judaszem. To właśnie ten najbardziej kontrowersyjny z apostołów jest głównym bohaterem krótkiej powieści zatytułowanej „Zaciśnięte pięści Judasza Iskarioty”. To z jego punktu widzenia zostają ukazane wydarzenia poprzedzające śmierć Jezusa, poznajemy jego (i tylko jego) myśli i emocje – i jeśli uwierzymy szwedzkiemu pisarzowi, w trakcie czytania będziemy coraz bardziej zmieszani, a może nawet zawstydzeni. Bo może Judasz nie powinien wzbudzać aż takiej odrazy, jaką wzbudza? Może jego zdrada wynikała z innych powodów, niż myślimy?...

20.07.2022

„Przetańczyć noc świętojańską” Hannu Salama

Akcja głośnej powieści Hannu Salamy „Przetańczyć noc świętojańską”, uznanej w latach sześćdziesiątych za skandaliczną, rozpoczyna się pewnego czerwcowego wieczoru, kiedy to wszyscy szykują się do zabawy z okazji Juhannusa – Święta Flagi Fińskiej, a zarazem nocy świętojańskiej. Kto żyw, spieszy na hulankę do okolicznego domu kultury. Zarówno gości z miasta, jak i gospodarzy oraz parobków rozpiera żądza, której nie starają się stłumić. Kobiety pozwalają ciągnąć się w krzaki – i w sumie autor częściej opisuje wizyty w tych krzakach, bójki i wymiotowanie niż tytułowe tańce. Jeszcze zanim zaczyna się zabawa, w wyniku nieuwagi przy rozpalaniu ogniska wybucha pożar – a to dopiero preludium do nieszczęścia, do którego dojdzie rano.

10.07.2022

„Kroniki ewakuacji” Margarita Wodecka

Druga przeczytana przeze mnie ukraińska powieść, czyli „Kroniki ewakuacji” Margarity Wodeckiej, okazała się o wiele mniej ciekawa niż „Córeczka” Tamary Dudy, bo ani bohaterowie nie fascynują, ani wydarzenia nie są opisane dogłębnie, ani styl autorki nie zachwyca. Ci bohaterowie to Margosza – narratorka książki – oraz jej rodzina i przyjaciele. Wszyscy są dobrze sytuowani, zaradni, ich problem nie polega na tym, skąd wziąć pieniądze, tylko jak ich nie stracić, skoro z domów mogą zostać skradzione, a banki też nie budzą zaufania. Dopóki krewni Margoszy mieszkali w ZSRR, nie mieli właściwie powodów do narzekań, i dopiero kiedy ich miasto stało się częścią nowo powstałej Ukrainy, poczuli niepokój. A gdy „w związku ze zbrojnym konfliktem na wschodzie państwa”[1] zaczęło im grozić powołanie do udziału w ATO, zrozumieli, że najwyższa pora opuścić tonący okręt. Ktoś przeniósł się do Turcji. Ktoś do Izraela. Ktoś przyjął obywatelstwo rosyjskie. Narratorka uważa, że każdy mądry mieszkaniec Ukrainy siedzi na walizkach i wcześniej czy później stamtąd ucieknie. „Ze swoją mentalnością, aspiracjami i poczuciem godności osobistej za bardzo odbiegamy od panujących tam wyobrażeń o idealnym obywatelu”[2] – podsumowuje.