„Pracowaliśmy na spółkę od chwili założenia tego parszywego obozu na skraju małej łączki pod jednym z wirtemberskich wzgórz i doszliśmy w kopaniu rowów do niejakiej wprawy”[1] - wspomina Tadek, narrator opowiadania Tadeusza Borowskiego pt. „Śmierć powstańca”.
Czas wolno się wlecze, dokucza głód. Tadek postanawia postarać się o buraka, a może nawet dwa. To niebezpieczne przedsięwzięcie, trzeba ukradkiem przedostać się na buraczane pole tak, by post nie zauważył i nie zastrzelił.
Nieopodal pracują powstańcy. Wśród nich jest starzec, który nie umie sobie radzić i wygląda niechlujnie nawet jak na warunki obozowe: „Marynarkę przepasał grubym sztukowanym sznurem i wypchał się grubo słomą, która wystawała spod kusego kołnierza postawionego sztorcem, jakby ten kawałek nasiąkłego wilgocią płótna z pokrzywy mógł go ogrzać”[2].
Warszawiak nie umie też zadbać o swój żołądek i połyka rzeczy, które mu szkodzą. „On przecie chleba woli nie dojeść, a zieleniny nawpychać się musi, byle dużo. Czego on nie je! I mlecz, i dziki czosnek, i pietruszkę z łąki. Ja ci mówię, że on wykituje”[3] - uważa Tadek. Powstaniec ów patrzy na buraka z rozpaczliwą tęsknotą w oczach, prosi...
Opowiadanie jest ciekawe, nasuwa wiele pytań. Sam fakt, że przedmiotem pożądania są zwykłe, surowe buraki, wiele mówi o głodzie więźniów. Żaden z nich nie twierdzi, że burak jest smaczny, apetyczny, wprost przeciwnie. „Miały nudną, piekącą słodycz sacharyny i rozchodziło się od nich nieprzyjemne zimno po ciele”[4]. A jednak ryzykują życiem i zdrowiem, by go zdobyć.
I nie wiadomo, jak osądzić zachowanie Tadka: czy dobrze robi odmawiając powstańcowi buraka? To gest troskliwości czy zwykłe skąpstwo?
---
[1] Tadeusz Borowski, „Śmierć powstańca”, w tegoż: „Wspomnienia. Wiersze. Opowiadania”, wyd. PIW, 1981, str. 161.
[2] Tamże, str. 163.
[3] Tamże, str. 162.
[4] Tamże, str. 166.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz