29.01.2012

„Winda” Frédéric Dard


Akcja „Windy” Frédérica Darda dzieje się w Paryżu w Boże Narodzenie. Narratorem jest Albert, który po długiej nieobecności powraca do domu dzieciństwa. Jego matka już nie żyje i młody mężczyzna nie ma z kim spędzić świąt. W wieczory takie jak ten samotność dokucza szczególnie mocno, toteż Albert wyrusza na wędrówkę po Paryżu, licząc na to, że kogoś pozna. W restauracji zauważa kobietę z malutką córeczką. Pod pozorem pomocy w niesieniu śpiącego dziecka odprowadza nieznajomą do domu. Ciemną windą jadą do jej mieszkania. Albert potajemnie wiesza na choince kupioną wcześniej ozdobę świąteczną...

Jego nastrój oczekiwania na miłą przygodę zostaje gwałtownie przerwany. Wypadki komplikują się. Szczegółów oczywiście nie mogę zdradzić, ale jest trup, jest atmosfera grozy, są pocałunki, którymi tajemnicza kobieta obdarza Alberta w windzie.

Dlaczego akurat w windzie? Jakie znaczenie ma ta nieoświetlona, towarowa winda? Dlaczego z choinki zniknęła powieszona przez Alberta ozdoba? Dowiecie się w trakcie czytania, bo w książce wszystko się ze sobą łączy, zazębia, wszystkie elementy mają swój sens, tworzą logiczną całość.

Kryminał napisany został ładnym, klarownym językiem. Kilkoma trafnymi słowami Dard oddaje atmosferę Bożego Narodzenia, samotność i desperację bohatera, niepokój jego towarzyszki. Nie nudzi ani przez moment, pisze zwięźle, nastrojowo. Bardzo podoba mi się ten utwór właśnie ze względu na jego nastrojowość i nietypowe podejście do gatunku, jakim jest kryminał, podoba mi się też to, że Dard nie zanudzał mnie opisami metod pracy policji, tylko skupił się na pokazaniu, jak doszło do tego, że sympatyczny bohater trafił w środek koszmaru. Można uśmiechnąć się i pomyśleć: „Albercie, żal mi cię bardzo, bo znalazłeś się w potrzasku, ale sam jesteś sobie winny”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz