„Dom dla Doma” Wiktorii Ameliny to powieść średniej grubości, wyróżniająca się tym, że narratorem jest... pies. A dokładniej mówiąc, ukraiński jamnik urodzony w roku 1991 i zmarły w 2005 (tak, tak, narracja prowadzona nie tylko z perspektywy zwierzęcia, ale dodatkowo „zza grobu”, czyli z perspektywy zwierzęcia już nieżyjącego). Część osób z góry odrzuci tę książkę, podejrzewając, że jest infantylna, że autorka zniekształca sposób postrzegania świata przez psa. Cóż, rzeczywiście trochę zniekształca. Wykreowany przez nią Domik bardziej interesuje się sprawami ludzkimi niż psimi, zna się na historii, snuje różne mądre refleksje. Ale powieści absolutnie nie można nazwać infantylną.
31.01.2023
29.01.2023
„Szachy pod wulkanem” Håkan Nesser
Lubię Håkana Nessera, ale już dawno zauważyłam, że jest autorem nierównym, mającym w swoim dorobku zarówno książki bardzo dobre, jak i słabsze. „Szachy pod wulkanem”, stanowiące siódmą część cyklu o komisarzu Barbarottim, należą niestety do tej drugiej grupy. Intryga kryminalna nie zachwyca, śledztwo toczy się z przesadną powolnością, żadna z postaci nie fascynuje, a sam Barbarotti sprawia wrażenie zwariowanego i nieefektywnego. Kiedy na przykład pewna kobieta prosi o odnalezienie ojca, komisarz, nie mając pomysłu, jak jej pomóc, zaczyna się na komendzie, w obecności tej kobiety, modlić. Na domiar złego „Szachy” są mocno wtórne. Nesser po raz enty wplata w fabułę teksty napisane przez osoby zamieszane w śledztwo, każe policjantom filozofować o punkcie Borkmanna i żałować, że sprawa morderstwa została wyjaśniona, a nie odłożona ad acta, wykorzystuje też wiele innych elementów ze swojej wcześniejszej twórczości, lecz nie wymienię ich z obawy, by niechcący nie naprowadzić kogoś na trop zakończenia. Nawet motyw zbrodni i postać mordercy wydały mi się podobne do tych z innej książki Nessera.
23.01.2023
„Miłość na marginesie” Yoko Ogawa
„Miłość na marginesie” Yoko Ogawy zaczyna się od opisu spotkania osób, które do niedawna miały problemy ze słuchem. Wśród nich znajduje się i narratorka. Ni stąd, ni zowąd zaczęła ona słyszeć muzykę wygrywaną przez nieistniejący flet. Doszło do tego, że wszystkie dźwięki budziły w niej niepokój, bo nie wiedziała, czy są prawdziwe, czy też nie. Szukała ciszy, mogła mówić jedynie szeptem. Lekarze nie znaleźli żadnej fizycznej przyczyny tych anomalii, może więc była to choroba psychosomatyczna wywołana przez jakąś traumę? Przecież zaledwie dzień przed pojawieniem się omamów bohaterkę porzucił mąż. Jednak ona nie chce i nie umie uwierzyć w tak proste wyjaśnienie. Przypomina sobie, że już wcześniej interesowała się sprawami związanymi ze słuchem. Z odbytej w dzieciństwie wycieczki do muzeum najlepiej zapamiętała starodawny aparat słuchowy. A kiedy stawała przed lustrem, lubiła obserwować swoje uszy, te różne wgłębienia i wypukłości, których nazw nawet nie znała. „Miałam wielką ochotę przyjrzeć się im z bliska. Położyć na dłoni. Nie wiem dlaczego”[1]. Czyżby już wtedy przeczuwała, że będzie mieć problemy z tym organem?
13.01.2023
„Macochy” Danuta Awolusi
Danutę Awolusi kojarzę jako osobę, która schudła aż siedemdziesiąt kilogramów – i zdołała tę wagę utrzymać! Jest to na pewno wielkie osiągnięcie, bo mało komu udaje się wyjść z otyłości, i to bez operacji bariatrycznej. Ale dbanie o prawidłowe BMI to nie jedyna pasja Awolusi; pisuje ona też powieści. Jedną z nich, zatytułowaną „Macochy”, miałam niedawno okazję przeczytać.
7.01.2023
Pół miliona banknotów, czyli zdziwienie podczas czytania powieści Nessera, część druga
Czytam sobie „Szachy pod wulkanem” Nessera. Wśród bohaterów jest pisarz o inicjałach JLF, który usłyszawszy, że dostanie zaliczkę w wysokości pół miliona, cieszy się, że „będzie miał na koncie pięćset tysięcy nowiutkich banknotów”*.
Szachy pod wulkanem |
---
* Håkan Nesser, „Szachy pod wulkanem”, przeł. Iwona Jędrzejewska, Czarna Owca, 2022, s. 48.