26.08.2022

„Słoń z Étretat” Joanna Stoga

Nieraz zdarzało mi się nazwać swojego tatę zdziecinniałym staruszkiem, bo po kryjomu objadał się sernikiem albo pięć razy powtarzał tę samą historyjkę, ale po przeczytaniu „Słonia z Étretat” Joanny Stogi stwierdzam, że nie wiedziałam, co mówię. Bo dopiero kiedy poznałam ojca głównej bohaterki, zrozumiałam, co znaczy słowo „zdziecinniały”. Tata Kassi tak się cofnął w rozwoju, że utracił umiejętność ludzkiej mowy i dbania o siebie. Trzeba bezustannie pilnować, by nie wypadł przez okno, zabawiać go figurkami z żołędzi, wyprowadzać do parku czy na plac zabaw. Jeśli się pójdzie z nim na pocztę, poprzestawia stojaki z kopertami, a jeśli córka zechce spędzić noc ze swoim chłopakiem, to niesforny tata będzie się kręcił pod drzwiami, chował ubrania gościa albo naciągał je na siebie. I nic mu nie można powiedzieć, bo najzwyczajniej w świecie nie zrozumie pretensji i pouczeń, za to wyczuje niechęć i zamknie się w sobie albo nawet zmoczy w spodnie.

14.08.2022

„Szczęśliwi nadzy ludzie” Kateryna Babkina

„Szczęśliwi nadzy ludzie” Kateryny Babkiny to książeczka bardzo krótka, licząca zaledwie pięćdziesiąt stron, ale wyjątkowo ładna i treściwa i aż prosząca się o to, by po przeczytaniu wszystkich opowiadań jeszcze do nich powrócić. Tych opowiadań jest siedem. Łączy je to, że w każdym narrację prowadzi kobieta, najczęściej będąca w sile wieku, choć zdarza się też staruszka, a nawet mała dziewczynka. Te narratorki opowiadają o ukraińskiej codzienności i o zwyczajnych ludziach – o dziadku rodzonym bądź przygarniętym, o nieokazującym czułości mężu, o koleżance z dzieciństwa, przy tym może to być koleżanka nieżyjąca już od wielu lat albo taka, która miała straszne dzieciństwo, lecz dzięki swojej zaradności wyjechała do Izraela i potem do Stanów. 

„Ludzie z Innhaug. Oline” Anne Karin Elstad

„Ludzie z Innhaug. Oline” to pierwsza część sagi napisanej przez Anne Karin Elstad i opowiadającej o kobietach mieszkających we dworze Innhaug. Dwór ten jest bardzo zadbany i nic w tym dziwnego, bo gospodarze – Ole i jego żona Gjertrud – nigdy w ciągu dnia nie odpoczywają, a ponadto wpajają domownikom przekonanie, że dorosłemu człowiekowi wstyd jest siedzieć z założonymi rękami. Uczą też wszystkich, że trzeba wierzyć w Boga i okazywać sobie życzliwość. I choć akurat panuje wojna (akcja rozgrywa się w latach 1809-1812), choć Norwegowie muszą oddawać sporo żywności dla wojska, w tym dworze nikt nie głoduje. Gospodarze, ich syn Bård z żoną Karen i malutkim dzieckiem, dziewiętnastoletnia Oline oraz niepełnosprawna Magret mogliby spać spokojnie, gdyby nie trapiły ich inne problemy, niezwiązane z sytuacją materialną. Te problemy to choroba, żałoba, rozstanie, trudna miłość, odrzucenie, pogarda, a także...  nieudane życie seksualne.