22.09.2019

„Tego lata, w Zawrociu” Hanna Kowalewska




Dwudziestoparoletnia Matylda nieoczekiwanie dowiaduje się, że od nieżyjącej już babki, która nie utrzymywała kontaktów ani z nią, ani z jej matką Krystyną, dostała piękny dworek o nazwie Zawrocie. Inni krewni, czyli ciotka Irena ze swoimi dziećmi Emilką i Pawłem, czują się urażeni, bo dlaczego to nie oni odziedziczyli spadek? Dlaczego uzdolniony muzycznie Paweł nie otrzymał przynajmniej fortepianu? Odwiedzali przecież niemiłą staruszkę, zabiegali o jej względy. Gubiąc się w domysłach, Matylda obejmuje swoją nową posiadłość. „Mój dom! Mój park i sad! Moja ziemia! Mój staw! Mój brzozowy lasek! Moje wszystkie przedmioty i sprzęty, które gromadziłaś latami!”[1] – cieszy się. Dla niej, mieszkającej do tej pory w kawalerce w mieście, takie bogactwo wydaje się cudem nad cudami.

19.09.2019

„Ale z naszymi umarłymi” Jacek Dehnel




Zapewne nie tylko ja poczułam się zaskoczona tematyką „Ale z naszymi umarłymi”, bo kto mógłby przypuszczać, że Jacek Dehnel napisze apokaliptyczną powieść o trupach wyłażących z grobów i o reakcjach Polaków na to zjawisko? Podtrzymując jelita wypadające z brzuchów i oczy zwisające z oczodołów, trupy te opuszczają cmentarze i atakują obcokrajowców. Większość naszych rodaków czuje dumę, że „oprócz Chopina, Kopernika i pierogów wreszcie jakiś nowy, rdzennie piastowski cud mamy, od filmowców tak czekany, od popkultur ogłoszony, od narodów upragniony”[1], i kibicuje agresywnym zombiakom. A ci, którzy zachowali rozsądek i umieją zauważyć zagrożenie, zostają zakrzyczani przez nacjonalistów i nie za bardzo wiedzą, co robić. Próbują ignorować rzeczywistość, chowają się w szafach, czekają nie wiadomo na co.

6.09.2019

„Wiara” Anna Kańtoch





Marczewski, proboszcz dużej letniskowej wsi o nazwie Rokitnica, któregoś upalnego dnia znajduje zwłoki dziewczyny. Ofiara jest nietutejsza i dość dziwnie ubrana: pomimo upału ma na sobie rajstopy i kryte buty. Do pomocy miejscowym milicjantom, czyli marzącemu już o emeryturze sierżantowi Waśkowiakowi, jąkającemu się kapralowi i brzydkiej, ale rezolutnej szeregowej Hance, zostaje przysłany kapitan Witczak, lecz i on ma problemy z rozwiązaniem zagadki. Wkrótce dochodzi do kolejnego morderstwa. We wsi przebywa wiele osób, oprócz stałych mieszkańców są tu dzieci z kolonii, letnicy, robotnicy zatrudnieni przy budowie elektrowni, hipisi protestujący przeciwko tej budowie, dziennikarze. Nie jest łatwo odkryć, kto spośród nich zaczął zabijać. A może to nikt z nich, może to ktoś będący tu tylko przejazdem?