„Zła dziewczyna” Beaty Ostrowickiej to bardzo ciekawa i godna polecenia powieść dla starszej młodzieży. Narratorką jest osiemnastoletnia Marcyśka, która pochodzi ze wsi Miąsowa, a do Krakowa przyjechała wbrew woli rodziców. Zamieszkała u ciotki, osoby bardzo złośliwej, dokuczliwej i niechlujnej. Ciotka nie pozwalała jej odpocząć ani w spokoju odrobić lekcji, wciąż zmuszała ją do wykonywania rozmaitych prac domowych, bez końca narzekała, wypominała swoją dobroć i na tysiąc innych sposobów uprzykrzała dziewczynie życie. Marcyśka nieraz chciała opuścić mieszkanie tej jędzy, lecz zawsze zwyciężał rozsądek. Bez pomocy ciotki (od rodziców otrzymywała tylko 300 zł miesięcznie) nie poradziłaby sobie w Krakowie, musiałaby wynająć stancję i albo wieczorami ciężko pracować, albo pożegnać się z marzeniami o studiach i wrócić do Miąsowej.
Marcyśkę nazywano złą, egoistyczną, samolubną dziewczyną. Według ojca alkoholika i bezmyślnej matki powinna ona pomagać w domu, zajmować się rodzeństwem, karmić kury, podejmować prace sezonowe i oddawać zarobione pieniądze. I po co Marcyśka czyta książki? Przecież z książek nie ma pożytku. Po co chodzi na kółka zainteresowań? Marnuje czas, który mogłaby przeznaczyć na coś pożytecznego. Po co kształci się w liceum? Po zawodówce szybciej zaczęłaby zarabiać, wyszłaby za mąż za jakiegoś kawalera z Miąsowej i rodziła dzieci. Żyłaby tak samo jak jej matka, jak sąsiadki i koleżanki z gimnazjum. Byłaby normalna, taka sama jak wszyscy wokół.
Widzimy więc, że Marcysia jest typem osoby, która ma wielkie marzenia i siłę, by je realizować. Ma też wiele irytujących wad: ocenia ludzi po wyglądzie, wstydzi się pokazywać w towarzystwie rudowłosego chłopca i koleżanki ubranej po wiejsku, ciągle też ma zły humor oraz pragnie zaimponować tym, którzy ją odrzucili.
Pewnego razu życie osiemnastolatki odmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki: dokuczliwa ciotka umarła i ku zdziwieniu krewnych okazało się, że to właśnie Marcyśce zapisała zgromadzone przez siebie dobra. Z biednej szarej myszki dziewczyna przemieniła się we właścicielkę mieszkania, mebli i rzeczy, czyli w osobę dosyć zamożną. Ale to nie znaczy, że jej prawdziwe problemy się skończyły, wprost przeciwnie.
Beacie Ostrowickiej udało się stworzyć przekonujący portret psychologiczny dziewczyny osaczonej, osamotnionej, niepewnej, zmuszonej do dokonania trudnego wyboru. Czy Marcyśka znajdzie w sobie siłę, by nadal dążyć do celu? Czy ktoś, kto nie spełnia oczekiwań bliskich, jest człowiekiem egoistycznym i złym? Czy egoizm to na pewno złe uczucie? Podczas czytania książki nasuwa się mnóstwo pytań, na które niełatwo odpowiedzieć nawet wtedy, gdy ma się o wiele więcej lat niż bohaterka. Autorka dedykowała powieść „złym dziewczynom”, można więc sądzić, że jej sympatia leży po stronie osób takich jak Marcyśka – upartych, wytrwałych, mających własny pomysł na życie.
Książka Ostrowickiej napisana jest we wciągający sposób, a czytelnik ma wrażenie, że zna i rozumie bohaterkę, choć już niekoniecznie aprobuje jej czyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz