18.01.2012

„Jan Krzysztof” Romain Rolland

Są takie książki, nazywane powieściami rzekami, które opisują życie bohatera od urodzin aż do śmierci, ze szczegółami przedstawiają jego dzieciństwo, rodziców, rodzeństwo, wrogów i przyjaciół. Do najbardziej znanych polskich powieści rzek należą „Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej, a do zagranicznych - „Saga rodu Forsyte'ów” Johna Galsworthy’ego, „Buddenbrookowie” Tomasza Manna, „Rodzina Thibault” R. Martina du Garda oraz „Ojciec chrzestny” Maria Puzo. Warto wiedzieć, że istnieje jeszcze „Jan Krzysztof” Romain Rollanda, bardzo długa, nakreślona z olbrzymim rozmachem powieść o obdarzonym ogromnym talentem muzyku, Janie Krzysztofie Kraffcie.

 Krzysztof urodził się w ubogiej rodzinie. Jego ojciec Melchior grał w miejskiej orkiestrze, lubił pić alkohol i wolał przehulać zarobek, niż oddać na utrzymanie rodziny. Z biegiem czasu ulegał coraz większej demoralizacji. Zaczął zaciągać długi i przestał interesować się losem żony i trójki dzieci.

Niektóre dzieci są bardzo wielkoduszne i skłonne do poświęceń. Gdy rodzina Krafftów znalazła się w nędzy, mały Krzysztof poczuł się w obowiązku pracować na spłacenie długów ojca. I pracował - od świtu do nocy. W wieku jedenastu lat dawał lekcje muzyki starszym od siebie dziewczętom, grał w orkiestrze miejskiej, a wieczorami udawał się do zamku książęcego, by tam muzykowaniem zabawiać dostojnych gości. Wracał po ciemku, skrajnie zmęczony, głodny. Nie miał prawa do dziecinnego łobuzowania, do beztroskiego marnowania czasu. Jego poświęcenie doceniała tylko mama. Bracia całymi dniami biegali po ulicach miasta, dokazywali i uważali Krzysztofa za ponuraka, za kogoś gorszego.

Tak trudne przeżycia odbiły się na zdrowiu i układzie nerwowym Krzysztofa. Zmęczenie, głód, niewyspanie i ciągłe troski sprawiły, że chłopiec stał się drażliwy, bał się śmierci. Ogromnie kochał matkę, ale gniewał się na nią, gdy przyjmowała jakieś dary: używane ubrania, rzeczy. Bardzo boleśnie odczuwał wszelkie afronty i upokorzenia związane z biednym pochodzeniem i pijaństwem ojca.

Na kartach książki pojawia się mnóstwo postaci. Muzykalny młodzieniec był bardzo kochliwy, toteż przez tę powieść rzekę przepływa bardzo wiele kobiet: bogatych, biednych, pięknych, brzydkich, dobrych, niecnych.

Książka podobała mi się, ale nie w całości. Niektóre partie tekstu wydały mi się zbyt rozwlekłe i przesycone pustosłowiem. Czasami drażniła mnie nadmierna egzaltacja głównego bohatera. Krzysztof wciąż musiał kogoś kochać i cierpieć z miłości, wciąż lał łzy, pisywał listy pełne czułości i uniesień. Oto fragmencik takiego listu: Kochaj mnie, duszo moja, kochaj mnie tak jak ja Ciebie! Nie mogę Ci wyrazić, jak Ciebie kocham. Jestem Twój, Twój, Twój od stóp aż do źrenicy oka. Twój na zawsze*.

„Jana Krzysztofa” Rolland pisał przez około 14 lat i poprawiał bez końca. Mówił, że ta książka to jego dziecię. I miał szczęście, bo dziecię zostało docenione i nagrodzone Noblem. Pierwotnie „Jan Krzysztof” składał się z dziesięciu tomów (Świt, Poranek, Młodzieniec, Bunt, Targowisko, Antonina, Dom, Przyjaciółka, Krzak gorejący, Nowy dzień), ale wydawcy zaczęli po swojemu dzielić całość. W Polsce książka została wydana przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą w tomach czterech.

---
* Romain Rolland, „Jan Krzysztof” („Jean-Christophe”), tom pierwszy, przeł. Leopold Staff, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1988, str. 140.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz