Chyba wszyscy pisarze czują pokusę, by wydać książkę, która w niczym nie przypominałaby ich dotychczasowej twórczości. Taką, która zadziwiłaby fanów i udowodniła, że autor ma talent większy i wszechstronniejszy, niż myślą czytelnicy. Pokusę taką odczuła też najwidoczniej Olga Tokarczuk. Jej najnowsza powieść o tytule „Prowadź swój pług przez kości umarłych” to quasi-kryminał, rzecz zupełnie niepodobna do „Biegunów” i „Ostatnich historii”.
Bohaterką książki jest Janina Duszejko, bezkompromisowa, wrażliwa i odważna emerytka. Mieszka ona w Kotlinie Kłodzkiej, w miejscu pięknym, ale odludnym i ponurym. Prowadzi bardzo smutne, samotne życie. Jakiś czas temu zniknęły jej ukochane Dziewczynki. Poszukiwania nie przyniosły efektów. Kobieta ma jeszcze nadzieję, że ulubienice wrócą albo że przynajmniej odnajdzie ich zwłoki. Mogłaby wtedy pochować je na cmentarzu i odbyć żałobę. Własna krzywda uczyniła ją wrażliwą na los innych krzywdzonych istot: saren, zajączków, dzików. Dokarmia zwierzęta, wyrzuca sidła. Nienawidzi kłusowników oraz myśliwych. A tych jest w Kotlinie Kłodzkiej nadzwyczaj dużo...
Sąsiedzi uważają panią Duszejko za nieszkodliwą dziwaczkę, natomiast policjanci bardzo jej nie lubią, aż pięści zaciskają ze złości, gdy kobieta wchodzi na komisariat. A przychodzi często – składa skargi na kłusowników, wypytuje o postępy w szukaniu Dziewczynek. Potrafi wysypać na biurko komendanta, na jego bardzo ważne dokumenty, szczecinę zabitego dzika. Kiedy w okolicy dochodzi do serii morderstw, Duszejko ze zdwojoną energią odwiedza komisariat i próbuje wmówić policjantom, że wie, kim są sprawcy. Jej teoria nie spotyka się jednak ze zrozumieniem.
Akcja powieści zaczyna się zimą, kiedy Kotlina Kłodzka zamienia się w pustkowie, drogi są nieprzejezdne, a osoby nieposiadające terenowych samochodów muszą tkwić w domach. Pewnej nocy Duszejko zostaje obudzona przez swego sąsiada Matogę, który zauważył coś niepokojącego w domu innego ich sąsiada, kłusownika nazywanego Wielką Stopą. Przybywszy do jego chaty, dostrzegają, że Wielka Stopa nie żyje. Ponieważ trup wygląda niechlujnie, postanawiają ubrać go w czyste rzeczy. Nagle z ust zmarłego wydobywa się upiorny bulgot i coś wypada. Jest to... kość sarny.
Książka wciąga od pierwszej strony. Pojawiają się kolejne postacie: miłe i obłudne, groźne i zabawne, a wszystkie odmalowane bardzo przekonująco. Do groźnych należą przede wszystkim kłusownicy i myśliwi, do miłych – Dyzio i Dobra Nowina. A do jakiej kategorii postaci zaliczymy narratorkę, czyli panią Duszejko? O, to trudne pytanie. Mnie ona bardzo się podobała ze względu na swoją odwagę i bezkompromisowość, ale podejrzewam, że niektórych czytelników Duszejko może irytować. Na przykład katolików, bo potępia religijną obłudę i nie szanuje księdza.
Kibicowałam bohaterce w jej potyczkach z myśliwymi. Nieraz było mi jej żal. Jest w powieści taka przejmująca scena, gdy pani Duszejko budzi się, słysząc strzały. Natychmiast biegnie do lasu, a tam widzi myśliwych. Z odwagą atakuje jednego z nich („pchnęłam mężczyznę w głupim kapeluszu tak mocno, że upadł w śnieg, zupełnie zaskoczony”*), lecz zostaje obezwładniona i wyśmiana. Gdy wraca do domu, po jej twarzy płyną łzy...
Kibicowałam bohaterce w jej potyczkach z myśliwymi. Nieraz było mi jej żal. Jest w powieści taka przejmująca scena, gdy pani Duszejko budzi się, słysząc strzały. Natychmiast biegnie do lasu, a tam widzi myśliwych. Z odwagą atakuje jednego z nich („pchnęłam mężczyznę w głupim kapeluszu tak mocno, że upadł w śnieg, zupełnie zaskoczony”*), lecz zostaje obezwładniona i wyśmiana. Gdy wraca do domu, po jej twarzy płyną łzy...
W „Prowadź swój pług...” pojawiają się rozważania filozoficzno-ekologiczno-moralne. Tokarczuk z talentem przeplata sceny bardzo gorzkie z zabawnymi. Bo czy można nie uśmiechnąć się w momencie, gdy Duszejko z powagą opowiada o tym, jak szczury zostały kiedyś pozwane przez sąd? Albo kiedy Tokarczuk pisze o zdziwaczałym dentyście, który wynosi na podwórze przedpotopową maszynę dentystyczną i za jej pomocą pozbawia okolicznych mieszkańców zębów?
Narratorką książki jest pani Duszejko. O niektórych sprawach opowiada ona długo i szczegółowo, a o innych bardzo oględnie. W jej życiu istnieją tajemnice, które ma chęć zatrzymać tylko dla siebie albo z których zwierzy się dopiero pod koniec książki.
Moim zdaniem „Prowadź swój pług...” to pasjonująca, niebanalna, sprawnie napisana powieść, poruszająca ważne tematy. I przecież nie jest powiedziane, że Olga Tokarczuk już zawsze będzie pisać kryminały – na pewno wróci z ambitną książką, musimy tylko cierpliwie poczekać.
---
* Olga Tokarczuk, „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, Wydawnictwo Literackie, 2009, str. 80.
Polecam - Bieguni
OdpowiedzUsuń"Biegunów" czytałam. Rzeczywiście, książka warta polecenia :)
Usuń