Pisałam już o „Domu lalki” i o „Wrogu ludu”, teraz przyszedł czas na „Heddę Gabler”. Tytułowa bohaterka zaledwie od pół roku jest żoną Tesmana, a już czuje się nim śmiertelnie znudzona. Wrócili akurat z podróży poślubnej. Tesman robił to, co sprawiało mu najwięcej przyjemności, czyli odwiedzał biblioteki i czytał dzieła naukowe. Nawet nie zauważył, że Hedda nie podziela jego entuzjazmu. A ona liczy już tylko na to, że teraz, kiedy znaleźli się w mieście, będzie mogła organizować przyjęcia i składać wizyty. Ale dowiaduje się, że są zadłużeni, a mąż nie dostanie dobrze płatnej posady. Trzeba zapomnieć o spotkaniach z ludźmi i o kupowaniu nowych rzeczy. Gdyby kochała męża, pewnie popłakałaby przez kilka dni i pogodziła się z losem, ale ona nie z miłości wyszła za mąż. Miała już dwadzieścia dziewięć lat i doszła do wniosku, że najwyższa pora ze starej panny zmienić się w mężatkę. Wybrała kandydata, który wydawał się jej najbogatszy.
Powiem szczerze, że na początku było mi Heddy żal, gdyż Tesman nie zauważa potrzeb żony, niczego nie rozumie. Jest do przesady naiwny. A zbyt naiwni ludzie są denerwujący i trudno się z nimi dogadać. W jednej ze scenek ciocia Julia wypytuje Tesmana, czy podoba mu się ich willa:
Powiem szczerze, że na początku było mi Heddy żal, gdyż Tesman nie zauważa potrzeb żony, niczego nie rozumie. Jest do przesady naiwny. A zbyt naiwni ludzie są denerwujący i trudno się z nimi dogadać. W jednej ze scenek ciocia Julia wypytuje Tesmana, czy podoba mu się ich willa:
JULIA TESMAN No i jak ci się to wszystko wydaje?
TESMAN Wspaniałe! Po prostu wspaniałe! Tylko nie rozumiem jednej rzeczy, co będziemy robić z tymi dwoma pustymi pokojami obok sypialni Heddy.
JULIA TESMAN (uśmiecha się) O kochany chłopcze, one też znajdą swoje przeznaczenie – oczywiście później.
TESMAN Masz rację, cioteczko. Później, gdy moja biblioteka się powiększy*.
Jak widać, temu miłośnikowi książek nie przychodzi do głowy, że jego świeżo poślubiona żona mogłaby urodzić dzieci. Z równie wielką naiwnością komentuje jej zmieniający się wygląd. Zauważa, że się zaokrągliła, ale nie kojarzy, z jakiego powodu i co to oznacza. Poczciwa ciocia próbuje delikatnie dać mu to i owo do zrozumienia, ale on nie chwyta aluzji.
Napisałam przedtem, że na początku było mi Heddy żal. Dlaczego tylko na początku? Ano dlatego, że Hedda, jak się wkrótce okazuje, jest wyjątkowo nikczemna. Bawi ją sprawianie innym przykrości (jakże drwi ze starej cioci!). Lubi przypierać ludzi do ściany. Nie umie zdobyć się nawet na odrobinę litości wobec kogoś, kto jest skrajnie zrozpaczony. Jej chęć władzy nad drugim człowiekiem nie ma granic. Co za odrażająca postać! Przeczytałam już kilka dramatów Ibsena i w żadnym nie spotkałam takiej kreatury jak ta Hedda.
Jej przeciwieństwem jest pani Elvsted. Miłuje ona książki i ceni pracę naukową, jest dobra, wrażliwa i odważna. Zdobyła się nawet na to, by uciec z domu męża. Nie chce żyć w kłamstwach, nie dba o konwenanse. Pragnie odnaleźć mężczyznę, którego pokochała, a który według niej znajduje się w niebezpieczeństwie.
Napisałam przedtem, że na początku było mi Heddy żal. Dlaczego tylko na początku? Ano dlatego, że Hedda, jak się wkrótce okazuje, jest wyjątkowo nikczemna. Bawi ją sprawianie innym przykrości (jakże drwi ze starej cioci!). Lubi przypierać ludzi do ściany. Nie umie zdobyć się nawet na odrobinę litości wobec kogoś, kto jest skrajnie zrozpaczony. Jej chęć władzy nad drugim człowiekiem nie ma granic. Co za odrażająca postać! Przeczytałam już kilka dramatów Ibsena i w żadnym nie spotkałam takiej kreatury jak ta Hedda.
Jej przeciwieństwem jest pani Elvsted. Miłuje ona książki i ceni pracę naukową, jest dobra, wrażliwa i odważna. Zdobyła się nawet na to, by uciec z domu męża. Nie chce żyć w kłamstwach, nie dba o konwenanse. Pragnie odnaleźć mężczyznę, którego pokochała, a który według niej znajduje się w niebezpieczeństwie.
Sztuka utrzymana jest w ponurym nastroju, ale można w niej zauważyć kilka scen humorystycznych. Akcja toczy się szybko, wciąż dzieje się coś nowego, postacie są ciekawe i wyraziste. Ibsen podjął tematy, które za jego życia uchodziły za tabu („Hedda Gabler” powstała w roku 1890). Utwór nie zestarzał się, śmiało można czytać go i dzisiaj. I jeszcze dla zachęty dodam, że w „Heddzie Gabler” bardzo często mówi się o książkach. Są one treścią życia Tesmana, ponadto wielkie znaczenie dla akcji ma pewien niewydany rękopis. Z tym rękopisem związana jest przerażająca scena znajdująca się na końcu dramatu.
Moja ocena: 5/6.
---
* Henrik Ibsen, „Hedda Gabler” w „Dramaty”, przeł. Józef Giebułtowicz, Wydawnictwo Poznańskie, 1977, str. 405-406.
Nie czytałam "Hebdy Gabler" jak i innych dramatów Ibsena, ale oglądałam w tetrze telewizji......było to tak dawno, że jedno co pamiętam, że grała ją młodziutka Stanisława Celińska.
OdpowiedzUsuńA ja nie oglądałam. Ale przy najbliższej okazji obejrzę. Poruszający dramat. Tak dobry jak „Dzika kaczka” i „Upiory”. Hedda straszliwie działała mi na nerwy. Co za postać! :)
UsuńJak już nieraz pisałam nie przepadam za czytaniem dramatów, ale chętnie bym te Ibsena obejrzała w teatrze znów.
UsuńMiejmy nadzieję, że nadadzą... Tych dramatów Ibsen napisał dość sporo.
UsuńTo brzmi genialnie. Co za okropna osoba... Niedawno oglądałam w tv sztukę teatralną "Dom lalek". Była świetna.
OdpowiedzUsuńTak, Dom lalek jest świetny :) A Hedda Gabler to wyjątkowo nikczemna kobieta. Za nic ma ludzkie uczucia, bez powodu robi starej cioci przykrość, dla zabawy strzela z broni palnej w stronę gościa wchodzącego do ich domu.
UsuńIbsen to nazwisko wokół którego krążę już od pewnego czasu, ale jak dotąd nie udało mi się jeszcze zetknąć z żadnym z dzieł tego artysty. Prezentowany dramat sprawia wrażenie dość interesującego - z chęcią wybrałbym się na stworzone na jego bazie teatralne przedstawienie.
OdpowiedzUsuńP.S. A jeśli mowa o osobnikach chorobliwie kochających wręcz książki, to grzechem byłoby nie wspomnieć o Piotrze Kienie, głównym bohaterze powieści "Auto da fé" Eliasa Canettiego, wspaniale zagranego przez Jana Peszka w przedstawieniu o tym samym tytule w reżyserii Pawła Miśkiewicza.
Jest bardzo interesujący. I budzi emocje! Polecam Ci jeszcze „Dziką kaczkę”, „Dom lalki” i „Upiory”. Ibsena warto czytać i oglądać. Jego sztuki nie sprawiają wrażenia przestarzałych i nieaktualnych.
Usuń„Auto da fé” mam w planach, ale jako książkę, bo wolę czytać niż oglądać :)