27.08.2025

„Wielki głód” Jan Bojer

Per, bohater „Wielkiego głodu” Jana Bojera, jest nieślubnym dzieckiem, oddanym na wychowanie biednym rybakom mieszkającym w osadzie, w której „uśmiech był grzechem i gdzie wszystkie umysły były szare jak popiół z powodu biedy, obawy piekła i śpiewania psalmów”[1]. Do jedzenia były tam tylko ryby, dzieci chodziły do szkoły przez sześć dni w miesiącu, a w pozostałe musiały paść kozy, owce i na różne inne sposoby pomagać dorosłym. Pomimo trudnych warunków Per był szczęśliwy. Miał kolegów, opiekunowie dobrze go traktowali. Raz nawet odwiedziła go matka – elegantka mieszkająca w mieście. Po jej śmierci Per poznał swojego biologicznego ojca. Ku zdumieniu wszystkich okazało się, że jest to zamożny kapitan, gotów wspierać nieślubnego syna. Niestety ten miły pan wkrótce zginął w wypadku konnym. Zostawił Perowi trochę pieniędzy, lecz nauczyciel zarządzający majątkiem zmarłego robił wielkie problemy z ich wypłaceniem. Tak więc chłopak musiał porzucić marzenia o zostaniu proboszczem i wyjechać do Christianii (dzisiejszego Oslo), by tam szukać pracy. 

Część powieści to losy nastoletniego Pera, a część – dorosłego. Ta pierwsza część wydała mi się ciekawsza, w drugiej zauważyłam niestety kilka uproszczeń psychologicznych. Mamy tu na przykład taką sytuację, że człowiek z nizin społecznych żeni się z bogatą panną i nikt z jej rodziny ani słowem nie wypomina mu nędznego pochodzenia. Mamy sytuację, że kiedy mąż doprowadza rodzinę do bankructwa, wychowana w dobrobycie żona zwalnia służbę i bez słowa skargi bierze się do fizycznej pracy. Mamy sytuację, że rodzice z winy podłego sąsiada tracą ukochane dziecko, lecz nie snują żadnych rozpaczliwych ani mściwych myśli, tylko oddają temu bydlakowi swoje zapasy ziarna, bo przecież „Człowiek musi się wznieść i być lepszy niż ślepe moce, które kierują jego drogami, pośród nieszczęścia musi dbać o to, by to, co boskie, nie zmarło”[2]. Owszem, jest to chwalebne zachowanie, ale czy wiarygodne?...

Poza tym im bliżej końca, tym więcej pojawia się pompatycznych zdań, takich jak na przykład to: „Tak cudowny jesteś, o duchu ludzki. Tak boski jesteś w swej najistotniejszej istocie. Zbierasz żniwo śmierci i siejesz za to marzenie o życiu wiecznym”[3]. Cóż tu ukrywać, ta pochodząca z roku 1916 powieść nie zestarzała się dobrze i można ją polecić jedynie miłośnikom starych utworów skandynawskich.


A czym jest tytułowy wielki głód? Wbrew pozorom nie chodzi o głód fizyczny, lecz o duchowy. Widzimy mężczyznę, któremu udaje się wyrwać z nizin społecznych, który w dzieciństwie niemal głoduje, a jako dorosły jeździ po całym świecie, kupuje sobie warsztaty, dwór, mnóstwo koni i krów. Ale nie czuje się spełniony, pragnie czegoś więcej niż dobra materialne. Projektuje nowoczesne maszyny, lecz jednocześnie wciąż się zastanawia, czy owe zdobycze cywilizacji nie odciągają ludzi od tego, co według niego jest naprawdę wartościowe, czyli od religii. Czci nowoczesność, a jednocześnie myśli ze smutkiem: „Cóż w gruncie rzeczy zyskiwało się przez to, że ludzkość otrzyma jeszcze jedną maszynę? Czyż przez to dostawał się do duszy ludzkiej jeden jedyny promień jutrzenki więcej?”[4]. Jest to więc bohater pełen sprzeczności, skłonny do rozmyślań, wątpiący w sens swojej pracy, wielbiący technikę, a jednocześnie pragnący, by istniało coś potężniejszego niż technika, zauważający ze smutkiem, że „umysł ludzki przez każde zwycięstwo nad przyrodą wydziera bogom cząstkę ich wszechmocy”[5].


Jako że Bojer ukazuje świat sprzed ponad stu lat, dzisiejszego czytelnika mogą zadziwić niektóre szczegóły obyczajowe. Na przykład takie, że w szpitalu pacjent z aktywną gruźlicą kładziony jest na tej samej sali, co chory na raka i chory na zapalenie płuc. Że błonica, dziś praktycznie nieznana, kiedyś była chorobą śmiertelną. Że Per, zaprosiwszy do siebie siostrę, ściele jej na podłodze, a sam kładzie się do jedynego łóżka. I nie robi tego z braku uprzejmości, po prostu nie przychodzi mu do głowy, że kobiecie wypada zaproponować wygodniejsze miejsce.


Są w tej powieści ciekawe, wzruszające wątki, na przykład powrót Pera do ojczyzny, relacje z Lovisą czy los nieślubnych dzieci. O tych dzieciach autor pisze z czułością, pokazuje ich samotność, upokorzenia, jakich doznają. Zarówno Per, jak i jego siostra zostają oddani na wychowanie obcym ludziom i nawet się nie znają, bo matka o to nie zadbała. Tylko dzięki determinacji chłopaka dochodzi do spotkania. Scena pokazująca, jak Per zostaje wygnany z pogrzebu własnego ojca, łamie serce. Wygania się go, bo swoją obecnością mógłby urazić wdowę i te lepsze dzieci, pochodzące z prawego łoża. Z uczuciami nieślubnych dzieci nie liczy się nikt… 

I jeszcze kilka cytatów

„I znowu zdawało się, jakby żywił się tym, co widział. Wsysał to. Próżne przestrzenie w jego wnętrzu napełniały się treścią. Zdawało się, jakby istota jego zmieniała się wedle tego bogatego, łagodnego krajobrazu, jakby krajobraz ten użyczał mu tej samej falującej urodzajności, tego samego szerokiego spokoju”[6].  

„Gdy wtoczyła się do pokoju, w którym oboje siedzieli i czekali, ujrzał Per wielką, piersistą kobietę z siwymi włosami i czerwoną twarzą. Do pioruna, toż to ciocia, z której trzy zrobić można, pomyślał”[7]. 

„Co może mierzyć się z pierwszym dniem miłości?”[8]. 

„Chciał zostać proboszczem, ale nie takim obżartym, z grubym brzuchem i okularami, nie, tylko rodzajem syna niebios, w białej szacie i z twarzą jak słońce”[9].  

A tu piękny opis Pera wracającego do Norwegii.
Dla takich opisów warto sięgnąć po tę książkę!

Moja ocena: 4/6.

---

[1] Jan Bojer, „Wielki głód”, przeł. Leopold Staff, Wydawnictwo Ludowe, Warszawa, 1949, s. 21.

[2] Tamże, s. 246.

[3] Tamże, s. 247. 

[4] Tamże, s. 192. 

[5] Tamże, s. 85.

[6] Tamże, s. 131.

[7] Tamże, s. 123-124.

[8] Tamże, s. 114.

[9] Tamże, s. 25. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz