31.01.2012

„Nie ma powodu, by płakać” Małgorzata Warda


Bohaterkami „Nie ma powodu, by płakać” Małgorzaty Wardy są studentki Akademii Sztuk Pięknych – bardzo niekobiece, niesympatyczne i leniwe. Ich wspólne warszawskie mieszkanie to chlew. Żadna z nich nie chce sprzątać; czasami ścierają kurz czyjąś bluzką, a ponieważ rzadko piorą, nie mają czystych rzeczy i podkradają ciuchy od współlokatorek. Podkradają także dezodoranty, perfumy, a potem drżą ze strachu, by kradzież nie została wykryta. Posuwają się nawet do tego, że w hipermarketach zamieniają kody kreskowe na towarach. Wciąż piją piwo, palą papierosy, chodzą na imprezy. Nie mają pieniędzy na obiady, więc jedzą byle co. Zofia na przykład ciągle „pochłania miskę makaronu, zakąszając pajdami chleba”[1].

Książka napisana jest nieporadnym stylem. Oto kilka charakterystycznych urywków:
„Moja mama zawsze powtarza, że lepiej nie spać wcale, niż spać trzy godziny i wstać wciąż pijana i jeszcze bardziej zmęczona”[2].
„Iga idzie ze mną w piciu łeb w łeb, więc też patrzy na mnie i mruga oczami ze wzruszenia”[3].
„Na przystanku autobusowym nikogo nie ma, więc patrzę na zegarek: cholera! Dopiero piąta rano! Jak to się stało? Niech to szlag, sądziłam, że dochodzi ósma!”[4].
„Potem postanawiam ukraść Agnieszce i Zosi trochę ciuchów. Szafa Agnieszki przeraża mnie bardziej, niż wszystkie horrory, które oglądałam. Z szuflad z farbami wystają skarpetki i biała bluzka, a w samej szafie wieszaki są zupełnie ogołocone. Na jednym dynda kolorowa spódnica, reszta ciuchów leży zmiętoszona na dnie. W przedpokoju wysiadło światło i nie widzę nic w gmatwaninie różnych materiałów.
Jasna cholera, muszę tu wrócić z latarką!
Wracam i podświetlam wnętrze szafy. Chryste Panie, nic mi się nie uda znaleźć. Koszmar!”[5].
Na okładce napisano, że powieść jest pełna humoru, ja jednak nie zauważyłam w niej elementów humorystycznych. Z czego tu się śmiać? Z opisów brudu? A może z tego, że studentki mają zepsutą pralkę i piorą na tarze?

Książka urozmaicona jest urywkami piosenek Kazika oraz bardzo wulgarnym wierszykiem:

„Ptaszek sobie frunie z dala, 
W górze słońce napierdala, 
Żaba w wodzie dupę moczy, 
Kurwa, jaki dzień uroczy!”[6]. 

Przytoczyłam ten wierszyk ku przestrodze czytelników. Kto nie lubi wulgaryzmów, niech lepiej nie sięga po powieść Wardy – tym bardziej, że jest nudna i słabo napisana. Szkoda czasu na takie coś.

---
[1] Małgorzata Warda, „Nie ma powodu, by płakać”, wyd. Prószyński i S-ka, 2008, str. 30.
[2] Tamże, str. 50.
[3] Tamże, str. 34.
[4] Tamże, str. 36.
[5] Tamże, str. 59.
[6] Tamże, str. 56.

Napisane 07.10.2011.

2 komentarze: