Jakiś czas temu zgłosiłam się do wyzwania Czy znasz Prusa? Trzeba było przeczytać jakąś książkę Bolesława Prusa i podzielić wrażeniami na jej temat. Jako że Lalkę czytałam kilka razy i Emancypantki też, a od Faraona odstrasza mnie wiadomość, że była to ulubiona powieść Stalina i że jest w niej wiele błędów rzeczowych, postanowiłam zapoznać się z Placówką.
Placówka to opowieść z życia wsi. Główne tematy, jakie poruszył Prus, to konflikty między mieszkańcami, miłość do własnej ziemi, zjawisko chłopomanii, tragiczny los porzuconych dzieci oraz kolonizacja niemiecka na ziemiach polskich. Pierwszoplanowym bohaterem jest chłop o nazwisku Ślimak. Posiadał on chatę, chlewik i szopę, trzy morgi gruntu, ale nie miał łąki i bardzo się tym martwił. Paszę dla zwierząt musiał kupować we dworze. Jego chata stała daleko od wsi i dworu, za to blisko rzeki, gościńca i kościoła. Mieszkał wraz z żoną i dwoma synami, Jędrkiem oraz Staśkiem. W gospodarstwie pomagała sierota Magda oraz niepełnosprawny Maciek Owczarz.
Ślimak to człowiek skłonny do okrucieństwa, mściwy. Nie mieściło mu się w głowie, że mogłyby zniknąć różnice klasowe. Giął się w ukłonach przed bogatymi i wysoko urodzonymi, natomiast ludzi słabszych i zależnych od siebie nie szanował. Kiedy z jakiegoś powodu wpadał w złość, znęcał się nad zwierzętami (schwycił widły i bez miłosierdzia pobił obydwie krowiny [1]) oraz swoimi dziećmi:
Wróciwszy do izby ciskał się tak, że pieniek obalił. Jędrek widząc to parsknął śmiechem, a wówczas Ślimak zdjąwszy rzemienny pas zaczął walić nim chłopaka, aż ten wlazł pod ławę i krwią się zalał. Chłop mimo to jeszcze pasa nie zapiął. Chodził po izbie z rzemieniem w ręku, czekając, rychło odezwie się żona, ażeby i ją skatować [2].
Ślimakowa to kobieta rozsądna, pracowita, trzymająca męża w dyskretny sposób pod pantoflem. Miała na niego swoje sposoby: kiedy chciał bić syna, nie prosiła o darowanie kary, bo wiedziała, że to nic nie da; wywabiała więc Ślimaka z chaty podstępem: A choć prędko, Józek - mówiła - bo cosik się stało nowej krowie. Tak się tarza... [3].
Najpiękniejsza (w sensie charakteru) postać z tej książki to Owczarz, kulejący parobek, bezdomny i przeganiany z miejsca na miejsce. Wdzięczny był Ślimakowi za przygarnięcie, toteż pracował za dwóch. Owczarz rzadko się odzywał, to typ człowieka, który mało mówi, a dużo robi.
Placówka nie dorównuje Lalce. Jest w niej kilka elementów, które w naszych czasach rażą. Przede wszystkim Prusowi nie udało się zakończenie - jest nieprawdopodobne, naiwne. Po drugie, narracja chwilami sprawia wrażenie przestarzałej. Niepotrzebnie Prus opisywał, co myślą wróble, sosna oraz ziemia. Oto przykład: Nie tyżeś winien? - szeptała z kolei ziemia. - Sam jadasz trzy razy na dobę, a mnie - jak często karmisz?... Daj, Boże, raz na osiem lat! A dużo mi dajesz? Pies by zdechł na takim wikcie [4] - tego typu zdań jest jeszcze kilka. Po trzecie, zbyt wielu bohaterów umiera, a przecież akcja nie dzieje się ani podczas wojny, ani podczas epidemii.
Tak więc Placówka nie dorównuje Lalce, ale to nadal bardzo dobra powieść. Czytając niektóre fragmenty, myślałam: jakie to piękne! Nieraz Prus zaskakiwał mnie swoją intuicją psychologiczną, na przykład wtedy, gdy w przejmujący sposób pokazał, że nawet w kobiecie chorej psychicznie drzemie instynkt macierzyński. Najbardziej wzruszył mnie wątek małej sierotki oraz Owczarza.
[1] Prus Bolesław, „Pisma wybrane, tom III”, PIW, 1972, str. 337.
[2] Tamże, str. 337.
[3] Tamże, str. 214.
[4] Tamże, str. 170.
Mi się ,,Lalka" nieszczególnie podobała, ale to moje zdanie :)
OdpowiedzUsuń"Lalka" mi się podobała od początku, a sięgnęłam po nią, bo była to lektura :)
UsuńAle przyznaję, że Wokulski nieco mnie drażnił swoim zachowaniem, wydawał mi się jakiś taki gburowaty, denerwował mnie też tym, że kazał śledzić Izabelę i że małżeństwo z Małgorzatą zawarł dla pieniędzy.
Mnie to żal było Wokulskiego, a Bellę miałam ochotę w 4 litery kopnąć i potrząsnąć nią.
UsuńAha, jeszcze Wokulski podpadł mi tym, że nie pojechał na pogrzeb prezesowej.
UsuńCo do Izabeli - miałam takie same uczucia :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, to, co robił Wokulski, to osaczanie. Porównanie Wokulskiego do pająka bardzo słuszne! :)
UsuńPoza tym on w ogóle nie starał się dowiedzieć, jaka Izabela była naprawdę. Nie znaczy to, że bronię Izabeli - to wyjątkowo antypatyczna, zdemoralizowana postać... Nie pasowali do siebie, ot co. On milczek, ponurak, ona - towarzyska, lubiąca zabawę i flirty.
Ale lektura, z sentymentem wspominam Placówkę, bardzo lubiłam i lubię Prusa. Szkoda, że tak rzadko czytamy naszą polską klasykę.
OdpowiedzUsuńJa lubię klasykę, ale faktem jest, że częściej sięgam po klasykę obcą (szczególnie uwielbiam francuską) niż polską. Dlaczego, nie wiem :)
UsuńSzacun! Dla mnie "Placówka" (i "Anielka") to jeden z synonimów lektur szkolnych i powiedziałbym, że od "Lalki" dzielą ją lata świetlne :-). A że kazał śledzić Izabelę? - jaka kobieta zrozumie zakochanego mężczyznę (i vice versa)?! :-), i nie zapominaj, że małżeństwem uszczęśliwił panią Małgorzatę sam się unieszczęśliwiając :-)
OdpowiedzUsuńTo fakt, że bardzo, bardzo uszczęśliwił Małgorzatę :)
UsuńAle jakoś nie mam szacunku do mężczyzn biorących ślub dla pieniędzy. A jeśli już zdecydował się na taki ślub, powinien nie narzekać i nie krytykowac innych, którzy też w ten sposób chcą poprawić swoją sytuację finansową. Tymczasem Wokulski bardzo pogardzał Eweliną, która chciała wyjść za barona Dalskiego :)
Nie wiem czy to była pogarda czy litość, ale niezależnie od tego różnica pomiędzy nimi polegała na tym, że Ewelina zdradzała barona jeszcze przed ślubem (!) natomiast Wokulski uczciwie wywiązywał się ze swojego "kontraktu" :-).
UsuńEwelina zdradzała barona jeszcze przez ślubem - masz rację! :) Ale też Wokulski pozbawiony był temperamentu, więc wywiązywanie się z "kontraktu" nie sprawiało mu wielkiej trudności. Podziwiam znajomość "Lalki"!
UsuńPozbawiony temperamantu?! Brał udział w powstaniu, latał balonem, pojedynkował się ... - przecież to nie są oznaki statecznego kupca!
UsuńAle nie spieszył się do tego, by nawiązywać znajomości z kobietami :)
UsuńNawet Rzecki się martwił tą jego oziębłością i starał się znaleźć mu żonę - najchętniej w tej roli widziałby panią Stawską.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA tak, Rzecki interesował się Stawską.
UsuńA jeśli już mówimy o Rzeckim - ze zdumieniem dowiedziałam się o tym, że niektórzy (np. Szczuka) uważają Rzeckiego za ukrytego homoseksualistę, który kochał się w Wokulskim. Dla mnie wydaje się to kompletnym absurdem! Kurcze, czego to ludzie nie wymyślą... :)
Może Szczuka pomyliła "Lalkę z "Lalą"? :-) Bo Rzeckiemu na pewno podobały się panie i to nie tylko pani Stawska :-).
UsuńTrudno powiedzieć, o co Szczuce chodziło. Oczywiście, że Rzeckiemu podobały się panie, to było bardzo widoczne. Nie każdy samotnie żyjący mężczyzna jest ukrytym homoseksualistą.
UsuńJa z tych, co na ogol lubili lektury, niewiele bylo tych, ktorych nie znosilam:)
OdpowiedzUsuńPlacowka do nich oczywiscie nie nalezy:). Milo bylo sobie powspominac, moze kiedys znowu po nia siegne:)
Z lektur to nie znosiłam książek Sienkiewicza, "Krzyżacy" były dla mnie prawdziwym koszmarem. Natomiast Orzeszkową, Prusa i innych czytałam bez przymusu :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAj, przyznaję bez bicia, "Placówki" nie czytałam. Koczowniczko Ty mnie notorycznie zawstydzasz...
OdpowiedzUsuńAch ale co Ty chcesz od "Faraona", to naprawdę przyjemna lektura :) co tam Stalin i błędy.
"Faraon" przyjemną lekturą? Wierzę Ci, może kiedyś sięgnę po niego :)
UsuńChoć też w powieściach historycznych nie lubię błędów rzeczowych. O tym, że w "Faraonie" są błędy, pisał chyba Wańkowicz... choć z drugiej strony mógł się mylić.
Chyba nie znam zbyt wielu powieści historycznych bez wpadek.. Pamiętam, że dobrze mi się czytało na studiach "Faraona"i błędów nie pamiętam. Co oczywiście nie musi oznaczać, że ich nie było. Ale może nie są aż tak rażące? Mi zgrzyta gdy w powieści historycznej bohaterowie umiejscowieni w jakimś wieku dajmy na to XVI mówią językiem i słowami rodem z XX, operują wiedzą psychologiczną albo naukową, przekraczającą ramy ich epoki. A tego w "Faraonie" nie zauważyłam.. Ale może muszę przeczytać raz jeszcze z trochę innej perspektywy niż 10 lat temu :)
UsuńMam takie zaufanie do Twojego gustu, że chyba rzeczywiście sięgnę po "Faraona" :)
UsuńCo do Twoich uwag o powieści historycznej, całkowicie się z nimi zgadzam. Bywają takie książki, których bohaterowie żyjący w zamierzchłych czasach mówią i zachowują się tak, jakby żyli teraz.
ooo dopiero teraz przeczytałam.. dziękuję :D i mogę dodać - nawzajem :) ale to już chyba wiesz :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńProtestuję, "Nasza szkapa" wcale nie jest okropna :)
Usuń"Lalka" to jedna z moich ulubionych lektur, więc prawdę mówiąc, chętnie sięgnęłabym także po "Placówkę", mając jednak na uwadze to, iż nie dorównuje ona "Lalce". "Faraona" kiedyś czytałam - początkowo szło mi opornie, ale później zaczęło mi się nawet podobać, jednak zaraz nauczycielka kazała czytać kolejną lekturę, więc "Faraon" został rozpoczęty, ale nie skończony. Teraz, kiedy już nikt mi nie nakazuje niczego czytać, możliwe, że skuszę się.. :)
OdpowiedzUsuń"Lalce" dorównuje niewiele polskich powieści, a może nawet żadna :)
UsuńJeśli lubisz powieści z życia wsi, "Placówka" może Cię zaciekawić. Co do mnie, wolę jednak te z akcją w mieście.
Mnie podobała się zarówno "Lalka" jak i "Faraon". Widzę, że "Placówka" również może być ciekawą lekturą.
OdpowiedzUsuńJesteś kolejną osobą, która przeczytała i poleca "Faraona". A więc się skuszę :)
UsuńPo "PLacówkę" sięgnę ponownie po latach przy okazji czytania "Chłopów"... taki mam przynajmniej plan. Żeby już pozostać w kręgu wsi :)
OdpowiedzUsuńO życiu na wsi polecam jeszcze opowiadanie Iwaszkiewicza pt. "Róża" :)
Usuń