Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Noir sur Blanc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Noir sur Blanc. Pokaż wszystkie posty

15.05.2021

„Księga samotnic” Milena Moser

 


W „Księdze samotnic” Mileny Moser znajduje się siedemnaście opowiadań o kobietach, które w pewnym momencie zaczynają zachowywać się w sposób nieoczekiwany, szalony, groźny dla innych, słowem – przestają być sobą. Wpadają w ten stan z różnych powodów – bo ktoś je zdenerwował, bo komuś zazdroszczą, bo cierpią z powodu napięcia przedmiesiączkowego lub nieprawidłowego stężenia hormonów. I choć przedtem uchodziły za porządne, teraz tracą hamulce moralne i mogą nawet popełnić czyny, które karane są więzieniem. 

Kilka bohaterek, na przykład Christa, bardzo mocno odczuwa samotność, dla innych ród męski mógłby nie istnieć. A mężczyzn jest w tej książce jak na lekarstwo: jeśli już się pojawiają, to najczęściej są pozbawionymi empatii bufonami. Zapalony rowerzysta nie zauważa, że towarzysząca mu dziewczyna nie da rady jechać tak szybko i daleko jak on. Były więzień bez skrupułów wykorzystuje uczucia kobiet. Nawet nastoletni chłopak znajduje uciechę w dokuczaniu płci przeciwnej, bezustannie prowokując ratowniczkę. Jeśli bohaterki wspominają mężczyzn, to są to mężczyźni niewiele warci, odrażający. Przykładem niech będzie ojciec Matyldy, który wciąż okazywał, że wolałby mieć syna. W efekcie biedna dziewczyna ze wszystkich sił starała się upodobnić do chłopca. Nic tym nie osiągnęła – stała się mało kobieca, nieatrakcyjna, a tato i tak jej nie zaakceptował. 

23.12.2017

Patricia Highsmith „Niedołęga”

Akcja „Niedołęgi” Patricii Highsmith toczy się kilkadziesiąt lat temu w stanie Nowy Jork. Głównym bohaterem jest trzydziestoletni prawnik Walter Stackhouse. To człowiek dobroduszny i towarzyski, lubiący spotkania ze znajomymi. Tymczasem jego żona Clara obraża gości i zniechęca do kolejnych wizyt. Co więcej, niesłusznie oskarża męża o zdradę. Walter czuje się coraz bardziej nieszczęśliwy, ma wrażenie, że traci wszystkich przyjaciół. W końcu zaczyna pragnąć śmierci Clary. Mniej więcej w tym okresie natrafia na artykuł o antykwariuszu Kimmlu, którego żonę zamordowano w przydrożnym lasku. Policja umorzyła śledztwo, uznając zbrodnię za dzieło szaleńca, jednak Walter w to nie wierzy; jego zdaniem winny jest wdowiec. Myśli o tym obsesyjnie, postanawia nawet poznać antykwariusza.

11.05.2016

O przeokropnych kobietach, czyli „Siedemnaście miłych pań” Patricii Highsmith


Lubię Patricię Highsmith. Na blogu mam już recenzje dwóch jej książek: „Znajomych z pociągu” oraz „Księgi zemsty dla miłośników zwierząt”. Obie mi się podobały. A teraz sięgnęłam po „Siedemnaście miłych pań”. Tytuł wprowadza w błąd, ponieważ bohaterki opowiadań z tego zbiorku są przeokropne. Niszczą siebie i ludzi z najbliższego otoczenia, budzą w innych mordercze instynkty. Nic więc dziwnego, że wiele z nich ginie w dramatycznych okolicznościach. 

28.02.2015

„Szlakiem wieloryba” Francisco Coloane


Jest rok tysiąc dziewięćset siedemnasty. Trzynastoletni Pedro Nauto, mieszkający na należącej do Chile wyspie Chiloé, w dramatycznych okolicznościach traci matkę. Jedyną osobą, z którą łączą go teraz więzy krwi, jest bogaty dziadek. Proponuje on Pedrowi pomoc, chłopiec jednak ma do niego żal o złe traktowanie matki i postanawia, że sam będzie zarabiał na swoje utrzymanie. A ponieważ samotność bardzo mu dokucza, postanawia dostać się na statek. Może wśród marynarzy znajdzie bliską osobę?

Powieść podzielona została na dwie części, lądową oraz morską. Ta pierwsza, według mnie o wiele ciekawsza niż druga, opowiada o przyspieszonym dojrzewaniu Pedra, jego gniewie na dziadka, samotności, pracy u sąsiadów, pierwszych doświadczeniach erotycznych oraz o wierzeniach i zwyczajach mieszkańców archipelagu Chiloé. W części drugiej Francisco Coloane opisuje trudny żywot marynarzy, szczególnie dużo miejsca poświęcając postaci kapitana. Okazuje się, że większość załogi zaciągnęła się na statek nie z powodu miłości do morza, lecz z nędzy. Na lądzie trudno im było zdobyć pożywienie, nieraz głodowali. Jako marynarzom wiedzie im się lepiej, bo przynajmniej mogą się najeść wielorybiego mięsa. 

Największe zalety „Szlakiem wieloryba” to piękne, bardzo plastyczne opisy południowoamerykańskiej przyrody oraz postać nastoletniego Pedra, który ze wszystkich sił próbuje sobie poradzić w życiu, nie narzeka i nie zapomina o tym, czego nauczyła go matka. Jednak z czasem sympatyczny chłopak przestaje być pierwszoplanowym bohaterem, autor skupia się bardziej na dorosłych marynarzach, a ich problemy i charaktery nie są już tak ciekawe. 

Zachwycałabym się tą książką, gdyby nie duża ilość brutalnych scen z udziałem bezbronnych zwierząt. Coloane przedstawia walkę kogutów, podcinanie gardła jelonkowi, zabijanie byka, ptaków, ufnych pingwinów, nie mówiąc już o licznych opisach zarzynania wielorybów. Marynarze nie oszczędzają nawet samicy, która dopiero co urodziła młode. Trzeba mieć mocne nerwy, by czytać o wielorybiątku, które płynie za statkiem, próbując pochwycić pierś martwej matki...

Moja ocena: 4/6.

---
Francisco Coloane, „Szlakiem wieloryba” („El camino de la ballena”), Noir sur Blanc, 2000.

27.02.2014

„Znajomi z pociągu” Patricia Highsmith


Wszystko zaczęło się w pociągu mknącym przez Teksas. Guy – porządny, pracowity architekt, a prywatnie mąż niewiernej Miriam, z którą chciałby wziąć rozwód, został zagadnięty przez Brunona. Bruno pochodzi z bogatej rodziny, nie pracuje, nadużywa alkoholu i o wszystkie swoje klęski życiowe obwinia ojca. Wylewnie opowiada o sobie, ale też sprytnie wyciąga od Guya jego tajemnice. Proponuje, że zabije Miriam, jeśli Guy w zamian zabije jego ojca – w ten sposób obaj pozbędą się osób, które zagradzają im drogę do szczęścia, i pozostaną bezkarni, bo policja nie znajdzie motywów zbrodni i dojdzie do wniosku, że popełnili je chorzy psychicznie.  

Guy z przerażeniem odmawia. Sądzi, że wraz z końcem podróży raz na zawsze uwolni się od Brunona. Jednak lekkomyślnie podał mu wiele wiadomości o sobie i Bruno bez trudu go odnajduje. Naprzykrza się, dzwoni, przypomina o „umowie”. Guy wpada w rozpacz, zaczyna przeczuwać, że już nigdy nie będzie szczęśliwym, spokojnym człowiekiem. Najpierw gnębiła go wulgarna, kłamliwa żona, a teraz, kiedy mógłby wreszcie związać się z ukochaną Anną – poznany w pociągu psychopata.

21.10.2013

„Strój na śmierć” Donna Leon


„Strój na śmierć” to trzecia w kolejności część cyklu kryminalno-obyczajowych powieści Donny Leon o mieszkającym w Wenecji komisarzu Brunettim. Tym razem Brunetti bada sprawę śmierci mężczyzny, którego zwłoki znaleziono na polu w Merghera. Trup ubrany był w czerwoną sukienkę oraz w czerwone pantofle. Komisarze doszli do wniosku, że był to prostytuujący się transwestyta, jednak Brunetti nie mógł pogodzić się z taką wersją wydarzeń. Niepokoił go fakt, że nogi zmarłego zostały ogolone nieumiejętnie, a przecież transwestyta powinien mieć wprawę w depilacji. Poza tym Brunetti odniósł wrażenie, że ofiara była zbyt stara i brzydka jak na osobę, której inni mieliby płacić za seks.

Podczas śledztwa Brunetti odwiedza Via Cappuccino (miejsce zbiórki prostytutek), spotyka się z osobami z półświatka, ma też okazję przekonać się, z jaką odrazą i nienawiścią mieszkańcy Wenecji wyrażają się o facetach ubranych w kuse spódniczki. Zresztą trudno im się dziwić – podczas śledztwa Brunetti poznał mężczyznę chorego na AIDS, który świadomie zarażał klientów.

W „Stroju na śmierć” Donna Leon zamieściła kilka scen niezwiązanych z głównym wątkiem, takich jak na przykład wizyta Brunettiego u matki przebywającej w domu opieki. W chwili, kiedy toczy się akcja książki, syn komisarza ma lat szesnaście, a córka trzynaście. Signora Elettra, która odegra ważną rolę w kolejnych częściach cyklu, w tej dopiero rozpoczyna pracę sekretarki. Nikt nie przypuszcza, że okaże się osobą nadzwyczaj utalentowaną i przydatną. 

Przeczytałam już kilka książek Donny Leon i ta wydała mi się jedną z ciekawszych. Po raz pierwszy odkryłam, że Brunetti, zawsze tak kulturalny, wyrozumiały i nieskazitelny, ma jakąś wadę. Otóż nie toleruje roznegliżowanych turystów. Szczególnie mocno irytują go ci, którzy mają nieatrakcyjne ciała i zbyt okrągłe kształty.

Moja ocena: 4/6.

---
Leon Donna, „Strój na śmierć” („Dressed for Death”).

20.05.2013

„Kwestia wiary” Donna Leon


„Kwestia wiary” to dziewiętnasta część cyklu „Komisarz Brunetti i tajemnice Wenecji”. Tym razem akcja dzieje się latem, a Brunetti interesuje się życiem woźnego sądowego, pewnej sędzi oraz starej ciotki inspektora Vianella. Ciotka ta podejmuje z banku dużo pieniędzy i potajemnie je komuś przekazuje, najprawdopodobniej oszustowi. Brunetti do pomocy w śledztwie chce zaangażować swoją teściową.

Z powieści Donny Leon można dowiedzieć się o wielu sprawach dotyczących Wenecji. Z racji swego zawodu Brunetti ma dostęp do wszelkich środowisk, przesłuchuje mnóstwo ludzi najróżniejszych profesji i poznaje miasto „od podszewki”.

Z przyjemnością i chyba z lekką zazdrością czytałam o życiu domowym komisarza i jego małżonki Paoli. Mieszkają w pięknej Wenecji, mają własny dom, Brunettiemu nie przeszkadza, że Paola kocha książki i spędza wieczory na czytaniu: „Inni mężczyźni mieli żony, które błagały ich, by poszli potańczyć, podróżowali po świecie, kładli się późno spać i robili szalone rzeczy. Brunettiemu udało się ożenić z kobietą, która cieszyła się na myśl, że o dziesiątej położy się do łóżka z Henrym Jamesem” (str.88). Z kolei Paola dba o to, by mąż się zdrowo odżywiał, i szczerze interesuje się jego pracą. Po ponad dwudziestu latach małżeństwa Brunetti i Paola nie są sobą znużeni.

Akcja „Kwestii wiary” toczy się dosyć wolno, nie ma w książce efektownych pościgów i wielu trupów. Donna Leon opisała zwyczajną, mozolną pracę policjanta. Pokazała, że czasami przestępcy udaje się wykorzystać luki prawne i uniknąć kary. Mam też wrażenie, że autorka nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi, kto był mordercą. Zamordowała jedna z dwóch osób podejrzanych... ale która?

Poznawanie przygód Brunettiego można zacząć od obojętnie którego tomu. „Kwestia wiary” jest dosyć ciekawa, ale bardziej mi się podobała „Okropna sprawiedliwość”. I jeszcze dodam, że na str. 125. znajduje się ładny fragment o tym, jak Paola wybiera książki na podróż. 

---
Donna Leon, „Kwestia wiary”, tł. Marek Fedyszak, Noir sur Blanc, 2013.

12.05.2012

„Perfidna gra” Donna Leon


Oto „Perfidna gra”, kolejna część przygód komisarza Brunettiego. Temat, jaki poruszyła Donna Leon w tej książce, to nieuczciwe wzbogacanie się niektórych mieszkańców Wenecji podczas wojny. Dowiemy się też, jaką przeszłość wojenną ma za sobą ojciec Paoli i w jak okrutnych warunkach przebywali pacjenci zakładu psychiatrycznego w San Sevilo. Poznamy Claudię - małomówną, tajemniczą studentkę, odnoszącą się do starszych osób z szacunkiem. Claudia zna trzy języki, interesuje się historią, pochłania książki. Komisarz Brunetti jest nią zachwycony. Więcej o Claudii nie napiszę, gdyż zdradziłabym za dużo akcji. Napiszę natomiast o Paoli.

Zauważyłam, że niektórzy czytelnicy nie lubią Paoli. Mnie ona nie denerwuje, a może po prostu nie natrafiłam jeszcze na te części cyklu, w których Paola pokazuje się ze złej strony. W „Perfidnej grze” Paola usiłuje nie przejmować się tym, że studenci nie czytają najważniejszych dzieł literackich, dba o to, by mąż nie czytał brukowej prasy, a idąc do pracy, rozmyśla o bohaterce powieści Edith Wharton. Komisarz Brunetti nigdy nie musi chodzić na pizzę, bo po powrocie z uczelni Paola pędzi do garów i przyrządza posiłki. A jakie to posiłki! Jednego dnia komisarz zjada pieczonego okonia z karczochami w sosie cytrynowym, pieczone ziemniaki, sałatkę z rukoli i cykorii oraz pieczone jabłka. Innego dnia pracowita żona stawia przed nim naleśniki ze szpinakiem i ricottą, królika z orzechami, pieczone ziemniaki i cukinię duszoną z płatkami migdałowymi. Komisarz ze smakiem pałaszuje te potrawy, a potem pomaga wstawić naczynia do zmywarki.

Postać, która mnie irytuje, to signora Elettra. To taka superbohaterka, która posiada pirackie oprogramowania komputerowe, umie włamać się do każdej bazy danych, działa szybko i niezawodnie. Wyczyny Elettry wydają mi się nieco nieprawdopodobne.

„Perfidna gra” mniej mi przypadła do gustu niż inne części przygód Brunettiego.

---
Donna Leon, „Perfidna gra” (oryg. „Wilful behaviour”), tł. Anna Brzezińska, Noir sur Blanc, 2006.

28.02.2012

„Dziewczyna z jego snów” Donna Leon


„Dziewczyna z jego snów”  Donny Leon to już siedemnasta powieść kryminalna z serii „Komisarz Brunetti”. Lubię tę serię z kilku powodów: po pierwsze, akcja dzieje się w pięknej Wenecji, po drugie, Brunetti jest zacnym, nieprzekupnym stróżem prawa, wiernym mężem i bohaterem pod każdym względem pozytywnym; po trzecie, kryminały Donny Leon oprócz rzetelnego opisu śledztwa zawierają mnóstwo szczegółów obyczajowych. I nie przeszkadza mi, że akcja toczy się wolno, że trup nie ściele się gęsto, że często brakuje happy endu, a czasami wątki są jakby nie do końca rozwiązane.

„Dziewczyna z jego snów” zaczyna się opisem pogrzebu matki Brunettiego. Ostatniego błogosławieństwa nad trumną udzielił ksiądz Antonin, ten sam, który odwiedzał starszą panią w domu opieki. Wkrótce ksiądz ten zgłosił się do Brunettiego i opowiedział mu o dziwnej sprawie. Otóż Robert, wnuk pewnej chorej pani, chce sprzedać swoje 250-metrowe mieszkanie w Wenecji i pieniądze oddać jakiemuś duchownemu z Umbrii, Muttiemu, który podobno ma bezpośredni kontakt z niebem. Brunetti nie wierzy ani w bezpośredni kontakt z niebem, ani w bezinteresowność jakiegokolwiek księdza, toteż zbiera informacje o Muttim. O Antoninie zresztą też.

24.01.2012

„Okropna sprawiedliwość” Donna Leon

„Okropna sprawiedliwość” to kryminał napisany przez amerykańską pisarkę Donnę Leon. Akcja dzieje się współcześnie w Wenecji, a głównym bohaterem jest komisarz Brunetti, który bardzo kocha swoje pełne gołębi miasto. Brunetti występuje także w innych książkach Donny Leon. Łatwo go polubić - kulturalny, inteligentny, wrażliwy, dba o rodzinę, w wolnym czasie czyta książki.

Powieść zaczyna się opisem wieczoru w domu doktora Pedrollego. Doktor akurat po raz pierwszy usłyszał słowo „tata” z ust półtorarocznego synka Alfreda. Mężczyzna poczuł się niesłychanie wzruszony, przejęty, dumny, a czytelnikowi robi się miło na sercu od tego ogromu miłości. Gdy Pedrolli ułożył malca do snu i sam zasnął, do mieszkania wdarli się karabinierzy i przemocą zabrali dziecko. Poturbowany doktor znalazł się w szpitalu, tym razem w roli pacjenta. Z powodu odniesionych obrażeń nie mógł opowiedzieć o tym, co się stało.

W tym momencie na scenę wkroczył komisarz Brunetti. Od dowódcy karabinierów dowiedział się, że nocny napad wynikał z trwającego od dawna śledztwa dotyczącego... handlu dziećmi, a Pedrolli nie jest ojcem, lecz porywaczem. Zostanie oskarżony o nielegalną adopcję, sfałszowanie dokumentów i skorumpowanie urzędników państwowych. Komisarz Brunetti musiał dokładniej zbadać tę sprawę i odkryć, z czyjego polecenia działali karabinierzy, czy doktor naprawdę pośredniczył w handlu dziećmi (bo przecież jako pediatra miał taką możliwość) i co stanie się z malcem.

No właśnie, malec. Malec został przekazany pod opiekuńcze skrzydła państwa, czyli umieszczony w sierocińcu. O jego odzyskanie mogłaby starać się jedynie biologiczna matka, lecz czy zechce? Przed Alfredem maluje się nieciekawa przyszłość, pełna bólu, samotności, poniewierki w sierocińcu. Może chłopczyk będzie pamiętać, że miał dom, tatę podrzucającego go do góry, zabawy, szczęście. Gdy podrośnie, dowie się, że wszystko to zostało mu odebrane w imię sprawiedliwości.

Widać, że krzywda takich porwanych-nieporwanych dzieci bardzo oburza autorkę i komisarza Brunettiego, oburzy też każdego czytelnika. Odebranie dzieci z bezpiecznego domu i umieszczenie w placówkach opiekuńczych wydaje mi się czynem wyjątkowo bezdusznym i okrutnym, bo „przecież to dzieci, nie dostawy kokainy, którą się konfiskuje i wsadza do szafki” (str.65).

Na nielegalną adopcję decydują się najczęściej małżeństwa, które chcą otrzymać noworodka, a nie dziecko całkiem już spore (przy adopcji legalnej formalności trwają bardzo długo), albo ci, którzy nie spełniają kryteriów, są zbyt zaawansowani wiekowo albo zbyt ubodzy. Tacy ludzie najczęściej kochają dziecko i rozpieszczają je. Ale bywa też, że dzieci kupowane są w celach mniej chwalebnych i używane do zaspokajania potrzeb seksualnych, do pobierania narządów.

W „Okropnej sprawiedliwości” Donny Leon nie ma wielu trupów ani efektownych scen, intryga kryminalna nie zaskakuje zbytnio, a jednak książka bardzo mocno trzyma w napięciu, a osobom wrażliwym na los dzieci może wycisnąć wiele łez z oczu. Skłania też do zadania sobie wielu pytań. Czy ludzie nielegalnie adoptujący dzieci to porywacze, czy też wspaniali rodzice? Czy kupując dziecko, robią mu krzywdę, czy też dają szczęście? Można zachwycić się bardzo sprawnym warsztatem pisarskim Donny Leon oraz przekonać się, że bezduszne stosowanie się do przepisów prawnych często wyrządza krzywdę niewinnym ludziom, rujnuje ich życie. Rację ma komisarz Brunetti, gdy twierdzi, że: „Prawo jest bestią bez serca” (str.66). Oj, jest...

Książka wywołała we mnie wiele emocji. To moje pierwsze spotkanie z Donną Leon, ale na pewno nie ostatnie.

---
Donna Leon, „Okropna sprawiedliwość” („Suffer the Little Children”), przeł. Marek Fedyszak, Noir sur Blanc, 2010.

Recenzję tę opublikowałam w BiblioNEtce w dniu 2011-01-31.