„Dziewczyna z jego snów” Donny Leon to już siedemnasta powieść kryminalna z serii „Komisarz Brunetti”. Lubię tę serię z kilku powodów: po pierwsze, akcja dzieje się w pięknej Wenecji, po drugie, Brunetti jest zacnym, nieprzekupnym stróżem prawa, wiernym mężem i bohaterem pod każdym względem pozytywnym; po trzecie, kryminały Donny Leon oprócz rzetelnego opisu śledztwa zawierają mnóstwo szczegółów obyczajowych. I nie przeszkadza mi, że akcja toczy się wolno, że trup nie ściele się gęsto, że często brakuje happy endu, a czasami wątki są jakby nie do końca rozwiązane.
„Dziewczyna z jego snów” zaczyna się opisem pogrzebu matki Brunettiego. Ostatniego błogosławieństwa nad trumną udzielił ksiądz Antonin, ten sam, który odwiedzał starszą panią w domu opieki. Wkrótce ksiądz ten zgłosił się do Brunettiego i opowiedział mu o dziwnej sprawie. Otóż Robert, wnuk pewnej chorej pani, chce sprzedać swoje 250-metrowe mieszkanie w Wenecji i pieniądze oddać jakiemuś duchownemu z Umbrii, Muttiemu, który podobno ma bezpośredni kontakt z niebem. Brunetti nie wierzy ani w bezpośredni kontakt z niebem, ani w bezinteresowność jakiegokolwiek księdza, toteż zbiera informacje o Muttim. O Antoninie zresztą też.
Sprawa duchownych to tylko jeden z wątków książki; drugi, znacznie ciekawszy i smutnieszy, dotyczy śmierci jedenastoletniej dziewczynki. Próbując odkryć tożsamość zmarłej, Brunetti dociera do obozowiska Romów, poznaje ich zwyczaje i poglądy dotyczące wychowywania potomstwa. Dowiaduje się, że zmuszają oni swoje dzieci do kradzieży, że narażają je na liczne niebezpieczeństwa i nie pilnują, by chodziły do szkoły. Zacny komisarz czuje się tym zbulwersowany...
Brunettiego obserwujemy nie tylko w pościgu za złoczyńcami, ale także w domowych pieleszach, czytającego książki i spożywającego włoskie dania przygotowane przez żonę Paolę.
---
Donna Leon, „Dziewczyna z jego snów” (oryg. „The Girl of His Dreams”), przeł. Marek Fedyszak, Noir sur Blanc, 2011.
Ostatnio jakoś nie ciągnie mnie do kryminałów, ale ponieważ wylicytowałam u Izy między innymi kryminał tej pisarki to już nie długo się przekonam, czy odpowiada mi jej pisanie. Z tego co u ciebie wyczytałam powinno mi przypaść do gustu. Zwłaszcza ta Wenecja (jedno z moich ukochanych miast) przyzywa.
OdpowiedzUsuńSięgam po te kryminały właśnie ze względu na piękne i niezwykłe miejsce akcji - Wenecję. Widać, że Donna Leon zna to miasto "od poszewki". I podoba mi się, że nie idealizuje Wenecji, tylko przedstawia ją rzeczowo, konkretnie. Opisów miasta jest u niej całkiem dużo.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba :-)
A mnie Donna Leon wlasnie przypadla do gustu dosc umiarkowanie, czegos mi brak w jej kryminalach... chociaz "Dziewczyna z jego snow" wyglada ciekawie, moze sprobuje Donny Leon jeszcze raz :-).
OdpowiedzUsuńBardziej od "Dziewczyny z jego snów" podobała mi się "Okropna sprawiedliwość" - o porwanych dzieciach. A "Zgubne środki" zaczęłam czytać i odłożyłam po kilkunastu stronach, nie mogłam się wciągnąć. Książki Donny Leon są na nierównym poziomie, bywają lepsze i gorsze.
UsuńCzy opublikowałaś recenzję 143? Pojawia się u mnie w linkach raz Tristan46, a raz bez tytułu link do bloga, ale za nic nie mogę wejść w recenzję. Ostatni wyświetlający się wpis to nr 141 :(
OdpowiedzUsuńNie... To jakiś błąd. Wprawdzie zaczęłam pisać o Tristanie w kopii roboczej, ale tego nie publikowałam. Myślałam, że kopie robocze są niewidoczne...
OdpowiedzUsuńNie martw się, nie jest widoczna, jest jedynie Tytuł w linkach, ale na stronie pokazuje wpis Dziewczyna z jego snów. :)
OdpowiedzUsuń