„Nie mów noc” to krótka opowieść o parze kochanków, którzy mieszkają w Izraelu. Teo jest spokojnym sześćdziesięciolatkiem, po pracy lubi siedzieć w domu i słuchać muzyki poważnej. Młodsza o piętnaście lat Noa uczy literatury. Przypadek sprawił, że zaangażowała się w budowę ośrodka odwykowego dla narkomanów. Teo sceptycznie przygląda się działaniom partnerki, obawiając się, że wplącze się ona w coś nieprzyjemnego i straci czas, pieniądze oraz spokój. Przecież ani władze miasta, ani mieszkańcy nie chcą, by powstał ośrodek, a Noa nie odróżniłaby narkomana od człowieka zaspanego. Czy nie lepiej zająć się czymś innym?
Kompozycja książki nie jest zbyt skomplikowana. Noa i Teo na zmianę opowiadają o swoich wrażeniach, dzięki czemu na te same sytuacje możemy spojrzeć z dwóch punktów widzenia. Akcja nie należy do pasjonujących. A jednak przeczytałam książkę z przyjemnością. Oz Amos posługuje się pięknym stylem, to istny czarodziej słowa. O najzwyczajniejszych sprawach umie pisać w sposób poetycki i urzekający. Gdybym miała scharakteryzować eukaliptusy, powiedziałabym, że są to drzewa, i nic więcej nie przyszłoby mi do głowy. A Oz Amos opisuje je w ten sposób: ofiary słonego wiatru i spiekoty, pochylone ku wschodowi i przez to przypominające obarczonych tobołkami uchodźców, skamieniałych podczas ucieczki[1].
Z zaskoczeniem zauważyłam w książce liczne wzmianki o Tołstoju. Kiedy bohater przygotował sałatkę, czekał na uznanie, jakby był hrabią Tołstojem, który tym razem zdołał własnymi rękami rozpalić piec w chłopskiej chacie[2]. Kuzyn Noi, Joszko, wychowywał się na farmie młodzieżowej imienia Tołstoja, a ciotka była wzorem Tołstoja – skrajną naturalistką, zdeklarowaną przeciwniczką wszelkiej przemocy[3]. Czyżby Oz Amos fascynował się życiem rosyjskiego klasyka?
W powieść wplecione są dwie przejmujące historie o zwierzętach: o oswojonym szympansie i o wiernym psie, który nie rozumiejąc, że jego pan umarł, wyczekiwał bezradnie pod szkołą. Podobały mi się też opisy izraelskiego pejzażu. Bohaterowie „Nie mów noc” mieszkają w niezwykłym miejscu: spacerują w cieniu oleandrów, cyprysów i eukaliptusów i w każdej chwili mogą wstąpić na pustynię, która rozciąga się tuż za ich blokiem.
Moja ocena: 4/6.
---
[1] Oz Amos, „Nie mów noc” („Al tagidi lajlah”), przeł. Jawor Agnieszka, Czytelnik, 2000, str. 37.
[2] Tamże, str. 11.
[3] Tamże, str. 116.
Koczowniczko, wprawdzie "Nie mów noc" oceniłam trochę bardziej surowo, ale ogólne spostrzeżenia mamy, widzę, niemal identyczne :-) Fabuła i sposób jej przedstawienia rozczarował mnie (ale może miałam zbyt wielkie oczekiwania), natomiast bardzo dobrze wspominam opisy lokalnych pejzaży i te wszystkie smaczki z Izraela. Było to dla mnie tym bardziej cenne, że strony, jakie opisuje Oz, znam dość dobrze (mieszkałam w tych okolicach przez około 1,5 roku :-) )
OdpowiedzUsuńAha, bardzo mi się spodobało Twoje określenia "czarodziej słowa" w odniesieniu do Oza - uważam, że jest bardzo trafne :-)
UsuńAaa, byłaś w okolicach, w których dzieje się akcja książki! Podziwiam i trochę zazdroszczę :-)
UsuńOstatnio przywiązuję mniejszą wagę do fabuły, a większą do języka, więc zdarza się, że zachwycam się książką, w której prawie nic się nie dzieje. To dlatego podobała mi się "Pani majorowa" Wiecherta, książka, w której akcja toczy się bardzo powoli.
A jak ładnie Oz Amos opisuje Teo:
"Z czasem zapadł w sen zimowy, trwający nieprzerwanie zimą i latem, jeśli można mówić o śnie zimowym w wypadku kogoś, kto cierpi na bezsenność".
Podoba mi się taki styl pisania :)
Ja mam podobnie - ostatnio bardziej doceniam język i nastrojowe opisy, niż wartką akcję. I masz rację, Wiechert też był takim czarodziejem słowa :-)
UsuńW takim razie bardzo Ci polecam inną książkę Oza (jeśli jej jeszcze nie czytałaś) "Dotknij wiatru, dotknij wody", ja dowiedziałam się od niej z bloga Lirael i ogromnie mnie zauroczyła.
Czasami mam takie okresy, że wartka akcja mnie męczy i szukam czegoś spokojnego. Im mniej wydarzeń, tym lepiej :)
UsuńKsiążka "Dotknij wiatru, dotknij wody" wędruje na moją listę. Kiedyś tę książkę czytałam, ale słabo pamiętam i chętnie powtórzę.
A ja czytając post przypomniałam sobie opinię Jeżanny.
UsuńRecenzję Jeżanny czytałam już wcześniej :)
UsuńTo bardzo ciekawa recenzja i pięknie napisana:
http://legere-necesse-est.blogspot.com/2013/10/dwoje-na-pustyni-nie-mow-noc-amosa-oza.html
Jak oceniasz tę powieść pod kątem ew. lektury w klubie dyskusyjnym? Będzie o co się spierać?:)
OdpowiedzUsuńRaczej chyba nie... Prosta fabuła, bohaterowie dosyć przeciętni, akcja nieco nudna.
UsuńSięgnęłam po tę książkę licząc na opisy życia w Izraelu, ale niestety niewiele jest w niej obyczajowych smaczków :)
Tego się właśnie obawiałam.;( Lubię Oza, ale faktycznie o opis obyczajowości u niego trochę trudno, przeważnie jest b. dyskretnie pokazana. Pod tym względem pozytywnie zaskoczył mnie "Wśród swoich" - nie porwał mnie za bardzo, ale sporo dowiedziałam się o życiu w kibucu.
UsuńJeśli idzie o izraelską obyczajowość, b. mi się podobają książki Z. Shalev. Skupione bardziej na psychologii niż obyczajowości, ale jakieś pojęcie o "zwykłych" ludziach dają.;)
Szkoda, wielka szkoda, że Oz tak dyskretnie pokazuje obyczaje mieszkańców Izraela. Shalev jeszcze nie znam. Pisarka, która skupia się na psychologii, może mnie zainteresować. Książek z akcją w Izraelu nie czytałam zbyt wiele. Przypomina mi się tylko "Płacząca Zuzanna" Alony Kimchi.
UsuńOz Amos ma już 74 lata. Mam nadzieję, że będzie jeszcze długo żył i pisał :-)
Czy czytałaś "Mojego Michaela" - ta najbardziej podoba mi się w dorobku Oza. Psychologii w niej nie brakuje.;) A "Zuzanna" jest świetna, szkoda, że mało znana.
UsuńNie, nie czytałam. Przyniosę w poniedziałek z biblioteki :)
UsuńNa razie zaczęłam czytać "Wdowę i kochanków" Zofii Posmysz. To książka zupełnie niepodobna do "Pasażerki". Bohaterka sześć razy stawała na ślubnym kobiercu, a teraz mieszka z kochankiem, który ją bije. Dziwna książka.
Generalnie lubię poetyckie opisy, nie przeszkadza mi brak akcji, ważniejsze jest dla mnie, to co dzieje się w głowach bohaterów, ich wzajemne relacje, no i oczywiście aspekt nazwałabym go poznawczo-podróżniczy. Zastanawiam się teraz dlaczego nie przypadła mi do gustu szalenie poetycka książka, pełna metafor i porównań innego autora. Ciekawa jestem tego autora, który jest kolejny (którym to już!) nieobecnym w moim literackim życiorysie. A liczne odesłania do Tołstoja jak nic wskazują na fascynację pisarzem.
OdpowiedzUsuńOz Amosa to pisarz często nagradzany, był nawet brany pod uwagę jako kandydat do nagrody Nobla, więc na pewno warto go poznać. Choć może lepiej zacząć od innej książki. Może od "Dotknij wiatru, dotknij wody" (poleca Lirael) albo od "Wśród swoich", o której w komentarzu powyżej napisała Ania z Czytanek Anki. Ja poczułam się zachęcona.
UsuńCiekawa jestem, o jakiej książce innego autora mówisz? :)
Miałam na myśli Sklepy cynamonowe B.Schulza, książka niewątpliwie piękna, która zachwyca wielu, a ja albo przeczytałam w niewłaściwym czasie, albo w niehumorze, albo coś nie zagrało :(
UsuńAha, to o "Sklepy cynamonowe" chodziło. Ja też nie należę do miłośniczek Bruno Schulza. Kiedyś próbowałam coś czytać, nie podobało mi się, odłożyłam.
UsuńW książce Oza metafor i porównań jest o wiele mniej. To lekki, naprawdę ładny styl :-)
Cenię Amosa Oza. Jego książki (na pewno te, które dotąd czytałam) są niespieszne, nie czyta się ich szybko, bo nie porywają, a jednak jest w nich coś niezwykłego, co sprawia, że ciągle sięgam po kolejne. Największą ich wartością jest chyba forma- język, nastrój, a tego właśnie czasami mi trzeba.
OdpowiedzUsuńOtóż to :) Książki tego pisarza nie porywają, akcja toczy się niespiesznie, a jednak jest w nich coś baśniowego, uroczego i chciałoby się mieć je na półce.
UsuńCieszę się, że jeszcze tyle książek Oza przede mną. Będzie co czytać w długie zimowe wieczory.
Opisy rzeczywiście piękne, pomyślę nad nią, ma w sobie to coś.
OdpowiedzUsuńOpisy ładne :) Ale trochę szkoda, że Oz nie wymyślił ciekawszej akcji.
UsuńWłaśnie dlatego nie dodałam jej od razu do chcę przeczytać. Wiesz co, to chyba sobie daruję..
UsuńNie namawiam :) Polecałabym tylko osobie, która chce przeczytać wszystkie książki o obozach.
UsuńRaczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś nabierzesz chęci na książki Oza :)
UsuńCzytałam "Wśród swoich", zbiór opowiadań, który mnie zachwycił. Właściwie swoim postem spowodowałaś, że mam ochotę znowu przeczytać coś, co wyszło spod jego pióra...
OdpowiedzUsuńOz potrafi zachwycić, prawda? :)
UsuńBędąc niedawno w Krakowie, gościłem w mojej ulubionej Składnicy Tanich Książek na Grodzkiej. Przeglądając wszelakiej maści pozycje, wpadła mi w ręce również ta zrecenzowana przez Ciebie, ale zawahałem się i w końcu zdecydowałem się zakupić coś innego. Trochę żałuję, że nie przeczytałem Twojej opinii wcześniej - wiedziałbym, że wiele tracę :)
OdpowiedzUsuńKsiążki Oza warto zbierać, bo to ładna proza, poza tym być może autor dostanie kiedyś nagrodę Nobla. Ja na razie mam tylko "Dotknij wiatru, dotknij wody" :-)
UsuńAmoz Oz to jeden z tych pisarzy, z których twórczością jak dotąd nie miałam do czynienia i uznaję to za wielki błąd. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się przeczytać kilka jego książek.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto poznać tego pisarza :) Te książki Oza, które czytałam, były niegrube. To lektura na dwa wieczory.
UsuńTe opowieści bardziej do mnie przemawiają niż o ludziach... Chętnie przeczytam!!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOpowieści o zwierzętach były naprawdę ładne i wzruszające. Szkoda, że tylko dwie. Chciałoby się więcej.
UsuńCiekawa jestem Twoich wrażeń :)
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale w domu czekają na mnie jego eseje - "Opowieść się rozpoczyna. Szkice o literaturze". Liczę na to, że to będzie prawdziwa literacka uczta;)
OdpowiedzUsuńO, te "Szkice o literaturze" mnie zaciekawiły! Uwielbiam eseje o książkach i pisarzach :)
Usuń