„Umarł mi” to książka o żałobie, napisana przez Ingę Iwasiów tuż po śmierci jej ojca. Znajdują się w niej rozważania na wszelkie tematy związane z pogrzebem, likwidowaniem rzeczy osobistych zmarłego, zachowaniem osoby w żałobie. Iwasiów nie należy do osób, które po śmierci bliskich zamykają się w czterech ścianach i płaczą, rwąc włosy z głowy. „Grzeszyłam przeciw żałobie. Oglądałam komedie. Czytałam literaturę erotyczną. Byłam też na wakacjach”[1] – wyznaje. Ale przez cały czas myślała o ojcu, tęskniła za nim, wspominała – i pisała tę książkę.
Mój ulubiony rozdział to ten zatytułowany „Pokój ojca”. Opowiada on o czytelniczych preferencjach ojca Ingi Iwasiów. Ojciec nie od zawsze był czytelnikiem. Książki zaczął pochłaniać dopiero wtedy, gdy córka została pisarką. „Rozkręcił się po Bambinie. Mniejszy pokój w mieszkaniu rodziców zamienił się w prywatną czytelnię. Siedział wieczorami na kanapie, systematycznie zapoznając się z dostarczanymi przeze mnie tomami”[2].
W „Umarł mi” znajdziemy jaskrawy dowód na to, że Polacy nie szanują uczuć ateistów. Ojciec Ingi Iwasiów wielokrotnie mówił o tym, że pragnie świeckiego pogrzebu, jednak żona i córka nie spełniły jego życzenia, bo „co ludzie powiedzą”. Pochowały go według tradycji katolickiej. Widać w tym zachowaniu pewną hipokryzję, opinia obcych ludzi okazała się dla pisarki ważniejsza niż ostatnia wola ojca, który – jeśli wierzyć książce – przez całe życie był ojcem idealnie dobrym.
Wnikliwość w analizowaniu swoich uczuć, szczerość, trafne uwagi na temat podejścia do żałoby, poruszenie niepopularnego tematu, piękno i staranność języka, precyzja w doborze słów – te elementy książki zasługują na uznanie. To jedna z najciekawszych pozycji o żałobie, jakie czytałam. Najlepiej sięgać po nią w chwilach, kiedy jesteśmy w melancholijnym nastroju i tęsknimy za kimś, kto odszedł.
---
[1] Inga Iwasiów, „Umarł mi. Notatnik żałoby”, Czarne, 2013, str. 17.
[2] Tamże, str. 78.
W „Umarł mi” znajdziemy jaskrawy dowód na to, że Polacy nie szanują uczuć ateistów. Ojciec Ingi Iwasiów wielokrotnie mówił o tym, że pragnie świeckiego pogrzebu, jednak żona i córka nie spełniły jego życzenia, bo „co ludzie powiedzą”. Pochowały go według tradycji katolickiej. Widać w tym zachowaniu pewną hipokryzję, opinia obcych ludzi okazała się dla pisarki ważniejsza niż ostatnia wola ojca, który – jeśli wierzyć książce – przez całe życie był ojcem idealnie dobrym.
Wnikliwość w analizowaniu swoich uczuć, szczerość, trafne uwagi na temat podejścia do żałoby, poruszenie niepopularnego tematu, piękno i staranność języka, precyzja w doborze słów – te elementy książki zasługują na uznanie. To jedna z najciekawszych pozycji o żałobie, jakie czytałam. Najlepiej sięgać po nią w chwilach, kiedy jesteśmy w melancholijnym nastroju i tęsknimy za kimś, kto odszedł.
---
[1] Inga Iwasiów, „Umarł mi. Notatnik żałoby”, Czarne, 2013, str. 17.
[2] Tamże, str. 78.
Myślę, że nie byłabyś rozczarowana "Smutkiem" C.S. Lewisa.
OdpowiedzUsuń"Smutek" Lewisa? A tego nie znam. Poszukam za jakiś czas.
UsuńIwasiów tą książką przyjemnie mnie zaskoczyła. Próbowałam kiedyś czytać "Gender dla średnio zaawansowanych", ale po kilku kartkach poległam. "Umarł mi" to co innego - książka ciekawa, niegłupia, łatwa w odbiorze.
"Gender..." to rzeczywiście porażka. W sumie to nie literatura tylko literaturoznawstwo więc za wiele nie było się co spodziewać ale androny jakie tam wypisuje nawet w tej kategorii biją rekordy. Bardzo mi się podobało jej "Bambino", taka szczecińska wersja "Dziewcząt z Nowolipek" siłą rozpędu kupiłem nawet ciąg dalszy "Ku słońcu" ale skończyło się na odstawieniu książki na półkę.
Usuń"Umarł mi" oceniane z perspektywy czasu, chyba jednak mnie rozczarowało.
Mnie książka nie rozczarowała, wkurzyło mnie tylko nieuszanowanie woli ojca pisarki, bo on jako niewierzący chciał mieć świecki pogrzeb. A językiem jestem zachwycona. Iwasiów przywiązuje bardzo wielką wagę do poprawności i piękna języka.
UsuńPrzez "Gender" nie przebrnęłam, czytałam za to Twoją recenzję i komentarze pod nią i przyznaję, że podczas czytania nieraz się uśmiechałam :)
Mnie irytowało zupełnie niezrozumiałe zarzekanie się, że książka nie ma charakteru terapeutycznego i sposób w jaki Iwasiów koncentruje się na sobie.
UsuńMnie się wydaje, że i pisanie książki, i wyjazd na wakacje, i oglądanie rzeczy ojca miały jednak charakter przynajmniej choć trochę terapeutyczny. Po śmierci bliskiej osoby "osierocony" człowiek albo pogrąża się w coraz większej rozpaczy i w końcu wariuje (tak jak stryjenka z "Wędrówki Joanny"), albo z każdym dniem się leczy, wraca do życia...
UsuńMnie też wydaje się to oczywiste, mam wrażenie że Iwasiów jakby obawiała się, że przyznanie się do potrzeby terapii, zaczerpnięcia oddechu zrobi z niej słabą kobietę, a to przecież stereotypowa cecha przypisywana kobietom przez białych, heteroseksualnych, patriarchalnych samców, którym wypowiedziała wojnę.
UsuńO, widzisz, jaka ta Iwasiów jest dziwna: wstydzi się przyznać, że potrzebowała terapii, a do tego, że czytała literaturę erotyczną - i to w dodatku w okresie żałoby - przyznaje się bez oporów.
UsuńTo chyba nie dziwność tylko autokreacja, fakt że trochę dziwna :-)
UsuńDosyć nietypowa, bo do czytania erotyków przyznaje się raczej tylko młodzież :)
UsuńTeraz już nie musi czytać, może sobie obejrzeć w kinie :-)
UsuńCzytanie daje większe pole dla wyobraźni niż oglądanie filmów... Zresztą kontakt z literaturą erotyczną zaowocował - wkrótce po "Umarł mi" Iwasiów wydała "W powietrzu" - powieść z wieloma scenami erotycznymi :)
UsuńMam inną pozycję tej autorki na półce, aczkolwiek jakoś nie mogę się do niej przekonać. I aż zabolało mnie to, że nie uszanowała woli własnego ojca...
OdpowiedzUsuńMnie też to nieprzyjemnie zaskoczyło. Skoro ojciec życzył sobie świeckiego pogrzebu, trzeba było mu taki urządzić, prawda?
UsuńZ książek tej autorki warte polecenia jest "Bambino".
Chyba nie dla mnie..
OdpowiedzUsuńTrzeba być w odpowiednim nastroju, by taką książkę czytać, bo ona jest smutna i refleksyjna.
UsuńO jest, zbiegły się nasze upodobania literackie. Bo ja też zamierzam to przeczytać i wydaje mi się, że to może być dobra lektura. Przyglądam się twórczości Ingi Iwasiów od jakiegoś czasu, ale dopiero ta książka tak bardzo mnie woła. Tylko czy intuicja mnie nie zawodzi? Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam, według mnie to bardzo dobra lektura :)
UsuńNie rozczarowałam się. W książce tej znalazły miejsce i informacje o upodobaniach ojca, i opisy uczuć pisarki po usłyszeniu wiadomości o jego śmierci, i wspomnienia innych pogrzebów w rodzinie. A książek o przeżywaniu żałoby nie ma zbyt wiele.
Bardzo ciekawy tytuł - taki krótki, prosty, ale niezwykle wymowny. Prozy pani Iwasiów jeszcze nie znam, ale cały czas planuję ją napocząć :) Ta pozycja wydaje się b. ciekawa - autoanaliza po stracie ojca, żałoba, prezentacja zmarłej osoby w nieco odmiennym świetle, ach, zapowiada się interesująca lektura :)
OdpowiedzUsuńTak, tytuł jest prosty, a zarazem wymowny i bardzo dobrze oddaje treść książki. Autoanaliza wydaje mi się bardzo głęboka i szczera. A jaka staranna, piękna polszczyzna! W jednym z rozdziałów Iwasiów pisze o przykrości, jakiej doznała, kiedy zakład pogrzebowy przygotował klepsydrę z błędem.
UsuńPoznać tę autorkę warto, jednak, jak ostrzega Marlow, lepiej unikać "Gender.." :)
Bardzo podoba mi się cytat o grzeszeniu przeciw żałobie. Jest bardzo... ludzki i ciepły. Myślę, że mogłaby mi się ta książka sposobać:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, ten cytat jest ludzki i ciepły :) Wielu ludzi "grzeszy"przeciw żałobie - a to przecież wcale nie znaczy, że nie czują smutku.
UsuńBędę pamiętać o tej książce, gdy będę w odpowiednim nastroju. Nie chcę niepotrzebnie wprowadzać się w smutny i melancholijny nastrój, więc na razie sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTa książka istotnie wpędza w melancholijny nastrój, podczas jej czytania przypominają się różne choroby i pogrzeby w rodzinie.
Usuń"Umarł mi" wciąż czeka na półce, ale niedawno czytałam "Kochałam kiedy odeszła" Augustyniak i jest to książka o umieraniu i śmierci matki. Bardzo ciekawa rzecz, wysmakowana językowo.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem takie książki są potrzebne, bo w końcu każdego z nas czeka (lub spotkała już) podobna sytuacja. Instrukcji obsługi nie ma i nie będzie, ale warto wiedzieć, jak różne mogą być reakcje i jak "dziwnie" niektórzy przechodzą żałobę.
Z moich doświadczeń wynika, że w pierwszym okresie żałoby żadna książka i żadne pocieszenia niestety nie pomagają, one przydają się trochę później. Z książek o żałobie najlepiej wspominam "Wiosną owego roku" Susan Hill oraz "Dziękuję ci, Miriam" Lutgard van Heuckelom - ta ostatnia napisana została przez matkę, której córka zmarła na nowotwór. O "Kochałam kiedy odeszła" nie słyszałam wcześniej. Poszukam. Dzięki za rekomendację!
UsuńTak, ludzie bardzo różnie przechodzą żałobę, np. jedni nic nie mogą wziąć nic do ust i chudną w szybkim tempie, inni jedzą dużo, jakby w jedzeniu szukali pocieszenia...
Myślę, że "Umarł mi" Cię nie zawiedzie. To dobra książka, sprawiająca wrażenie szczerej. Fakt, że Iwasiów napisała w niej więcej o swoich uczuciach niż o zwyczajach ojca, w ogóle mi nie przeszkadzał.
Nie wyobrażam sobie czytania podobnych książek na wczesnym etapie żałoby. Miałam na myśli, że mogą nas uczulić na przyszłość na pewne sprawy.
UsuńKsiążka Susan Hill mnie również bardzo się podobała. Ciekawa jest też "Opowieść wdowy" Oates.
Iwasiów lubię i po przeczytaniu kilkunastu stron z "Umarł mi" wiem, że to zdecydowanie coś dla mnie, tylko muszę trafić na właściwy moment.;)
Tak, masz rację, takie książki uczulają na sprawy odchodzenia i żałoby. Przypomniałam sobie teraz, że w latach szkoły podstawowej bardzo wzruszały mnie "Treny" Kochanowskiego, choć wtedy jeszcze nie zetknęłam się bezpośrednio z żadną śmiercią.
UsuńPo "Opowieść wdowy" sięgnę za jakiś czas. O Oates myślę bardzo ciepło, jej "Nadobna dziewica" i "Bestie" bardzo mi się podobały.
Ciekawa jestem, czy rozdział "Pokój ojca" spodoba Ci się równie mocno jak mnie :)
I pochowali go na przekór jemu. Jakie to przykre. Myślę, ze często tak bywa.
OdpowiedzUsuńPewnie często, przy tym sytuacje odwrotne - urządzanie osobom wierzącym pogrzebów świeckich - raczej się nie zdarzają. Szkoda, bo jednak każdy powinien mieć prawo decydowania o tym, co się stanie z jego szczątkami.
UsuńA książkę Ci polecam.
Dla mnie akurat to nie jest najlepszy moment na taką lekturę, ale kiedyś chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo jest dobra książka, ale lepiej być w refleksyjnym nastroju, gdy się po nią sięga :)
UsuńJa będę kontynuować znajomość z tą autorką.
Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńPolecam, myślę, że warto.
UsuńKsiażka bardzo dobra. Nie ma przekroczenia granicy tej najbardziej osobistej. Drzwi są uchylone. Dystans tylko przydaje wyrazistości tej książki. Anatomia odchodzenia. Bezradości i miłości.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, bardzo dobra! Nie spodziewałam się, że Inga Iwasiów tak pięknie i wnikliwie pisze. "Dystans tylko przydaje wyrazistości tej książki. Anatomia odchodzenia. Bezradości i miłości" - to bardzo trafne słowa.
UsuńDzięki Twojemu komentarzowi przypomniałam sobie, że miałam sięgnąć po kolejną pozycję tej autorki :)
I co przeczytałaś coś jeszcze? :) [Iwasiów,oczywiście]?
UsuńZe wstydem wyznaję, że nie... A minęły już dwa lata...
Usuń