Różne są powody sięgania po książki. „Dzień oszusta” przeczytałam dlatego, że zaintrygowała mnie recenzja na blogu Moja Pasieka.
Ta minipowieść przedstawia dzień z życia pewnego mężczyzny mieszkającego w obskurnym wynajętym pokoju i zajmuje się niezbyt uczciwymi interesami oraz chodzeniem do knajp. Ma kobietę, Monikę, która namawia go do zmiany mieszkania oraz trybu życia. Podczas jej wizyt potrafi zasnąć słodko jak dzidziuś, nie przejmując się, że sprawia jej przykrość. Nie odprowadza jej do domu. Trudno powiedzieć, dlaczego Monika kocha kogoś, kto nie jest ani dobrym kochankiem, ani miłym kompanem do rozmowy i na każdym kroku okazuje jej lekceważenie.
Kiedy tytułowy oszust beznamiętnie snuje swoją opowieść, można zauważyć, że jest człowiekiem całkowicie pozbawionym uczuć wyższych, niezdolnym do współczucia i przyjaźni. Prawie nigdy nie ulega emocjom, tym samym tonem opisuje leżenie na poduszce i śmierć człowieka. Odniosłam wrażenie, że tak okrutny i bezduszny był od dziecka. W pewnej chwili wspomina, że jako czternastolatek bawił się wieszaniem kota. Ciągle kłamie, jak gdyby nie potrafił rozmawiać normalnie. Lubi psuć ludziom dobry humor i – jak typowy alkoholik – z poniżania się czerpie osobliwą przyjemność.
Dostrzegłam pewne podobieństwa pomiędzy „Dniem oszusta” a „Pętlą” Marka Hłaski. Oba utwory ukazują dzień z życia wyizolowanego, inteligentnego mężczyzny. Obaj panowie mają kobiety, które ich kochają i namawiają do zmiany trybu życia. Obaj bohaterowie na początku znajdują się w domu, potem wędrują po mieście, odwiedzając knajpy i wdając się w liczne awantury, i na koniec wracają do pustego mieszkania. I wreszcie w obu utworach dużą rolę odgrywają antabus oraz pętla. Co ciekawe, Hłasko wydał „Pętlę” w wieku dwudziestu dwóch lat, a Iredyński napisał „Dzień oszusta”, mając zaledwie o rok więcej. Wydaje mi się, że nie są to przypadkowe podobieństwa, Iredyński na pewno znał opowiadanie Hłaski i chciał do niego nawiązać.
„Dzień oszusta” czytałam z uczuciem podziwu dla autora, który już we wczesnej młodości posługiwał się piórem w sposób bardzo sprawny, oraz niechęci do bohatera i do przedstawionego świata.
Moja ocena: 5/6.
Kolejny must read leci na moją listę :D
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać! Z utworów Iredyńskiego przeczytałam tylko "Dzień oszusta" i już widzę, że był bardzo sprawnym pisarzem. Ale przedstawił okropnego bohatera :)
UsuńO, proszę jak szybko udało Ci się do niej dotrzeć ;-) Miło mi, że zachęciłam do lektury. I widzę, że wnioski mamy po lekturze podobne, aczkolwiek "Pętli" Hłaski nie znam, więc teraz Ty mi podsunęłaś tytuł ;-)
OdpowiedzUsuńSzybko dotarłam, bo miałam w domu :)
UsuńDziękuję za inspirację. Twoja recenzja mnie bardzo zaintrygowała, byłam ciekawa, jak odbiorę główną postać. Okazało się, że podobnie. Od dawna żaden bohater książkowy nie wywołał we mnie tyle niechęci, co ten. Okropny...
"Pętlę" przeczytaj koniecznie. To moje ulubione opowiadanie Hłaski. Bohaterowi "Pętli" bardzo współczułam. Dodam jeszcze, że choć w obu utworach pojawia się antabus i pętla, akcja rozwija się zupełnie inaczej :)
Choć nazwisko autora nie jest mi obce, to jakoś do tej pory nie dane mi było poznać jego twórczość. Po przeczytaniu Twojej recenzji, muszę przyznać, że to wielkie niedopatrzenie.
OdpowiedzUsuńJa też wcześniej nie znałam tego autora i gdyby nie recenzja Kasi Sawickiej, nie znałabym nadal.
Usuń"Dzień oszusta" czyta się bardzo szybko, to lektura na jeden wieczór :)
Chętnie przeczytałabym obydwa opowiadania. "Pętlę" trochę znam z filmu z Holoubkiem.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wersja książkowa "Pętli" jest lepsza od filmowej :)
UsuńStyl Hłaski i Iredyńskiego jest troszeczkę podobny.
Obydwaj to niezwykłe osobowości. Nadwrażliwi, utalentowani, alkoholicy. Pisarze żywo reagujący na to co ich otaczało o bujnej biografii pod każdym względem.
UsuńMam ogromną chęć poznać ich bliżej.
Można o nich powiedzieć, że urodzili się w złym miejscu i w złym czasie. Komunistyczna Polska nie była dobrym miejscem dla wrażliwych twórców.
UsuńI ciekawostka - zarówno Hłasko, jak i Iredyński napisali opowiadania pt. "Okno".
To prawda, że Stalinizm niewielu służył,, ale takim osobom z pewnością nie. Koniecznie muszę poczytać ich biografie. Tym bardziej, że jeszcze z nimi wiążę się nazwisko Komedy.
UsuńLata 50-te to lata, których w sumie nie znam.
Można je znaleźć u obu pisarzy i Tyrmanda.
Cała trójka jest bardzo intrygująca. No i oczywiście Komeda.
Są jednak osoby, które w każdym ustroju czują się jak ryba w wodzie, dostają nagrody, zarabiają dużo. Kiedy władza się zmienia, takie osoby zmieniają swoje poglądy i znowu jest im dobrze...
UsuńTyrmanda nie znam, ale zainteresuję się nim. Dzięki za trop :)
To też bolesna prawda, że wielu znanych się doskonale zaadaptowało w nowych warunkach.
UsuńJa też jeszcze Tyrmanda nie znam, ale to bardzo barwna postać i doskonały pisarz. Wiele czytałam już o nim na blogach w związku z wydanymi nie dawno wspomnieniami jego amerykańskiej żony.
Niektórzy ludzie są jak chorągiewki, które skręcają w zależności od strony, z której wiatr wieje. Trudno szanować takich ludzi...
UsuńBardzo mnie zachęciłaś!
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńCzytałam kiedyś w studenckich czasach, ale nic już nie pamiętam. Oczywiście kolejna pozycja do powrotu :)
OdpowiedzUsuńA ja przedtem niesłusznie uważałam Iredyńskiego za słabego, nudnego pisarza, którego nie warto czytać... Oczywiście myliłam się :)
UsuńBo kobiety z tymi miłościami bywają irracjonalne. Bardzo chętnie przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że książka Ci się spodoba.
UsuńPostronnej osobie istotnie trudno zrozumieć, dlaczego osoba A kocha osobę B :)
Ciekawe są te powody sięgnięcia po książkę. Ostatnio i mnie coraz częściej zdarza się iść za radą blogowych znajomych. Iredyński powiadasz? Nigdy mnie nie ciągnęło w tę stronę, ale to porównanie z Hłaską to argument. Uśmiecham się sama do siebie, bo i Hłaski nie czytałam, ale zawsze bardzo chciałam, a w szczególności Pięknych dwudziestoletnich czy Pierwszy krok w chmurach (podobały mi się te tytuły).
OdpowiedzUsuńUtwory Hłaski istotnie miały ciekawe i, co ważne, trafne tytuły :) Ale muszę przyznać, że niektóre tytuły mnie odstraszały. Nigdy nie zdobyłam się na to, by przeczytać "Pijanego o dwunastej w południe" czy też "Drugie zabicie psa".
Usuń"Pierwszy krok w chmurach" czytałam i uważam za b.dobre opowiadanie. Słaba jest "Baza Sokołowska".
Z zaprzyjaźnionych blogów wypisałam sobie mnóstwo tytułów do przeczytania :-)
No tak i ja nie chciałabym sięgać po takie tytuły; co do tematu alkoholowego mam uraz z dzieciństwa (wspomnienia wujka alkoholika), przez który jakoś nieufnie podchodzę do tematu, a Pod mocnym aniołem zupełnie nie zdobyło mego serca, a znęcanie się nad zwierzętami - nie dziękuję. Choć oczywiście tytuł może być przewrotny, a treść może mieć niewiele z nim wspólnego :)
OdpowiedzUsuńOtóż to, w "Drugim zabiciu psa" być może w ogóle nie ma psa :) Ale niektórzy czytelnicy unikają takich książek, bo wolą dmuchać na zimne.
UsuńUtwory z alkoholikami w roli głównej raczej nie zdobywają mojej sympatii. Jedynie "Pętla" mi się podobała. Kiedyś czytałam książkę pt. "Zerwana więź" - to o chłopcu, którego matka piła podczas ciąży i który przez to miał zniszczone zdrowie i psychikę.
Jak widać młody wiek nie jest przeszkodą w napisaniu dobrej książki ;) Zaintrygowała mnie ta beznamiętna postawa głównego bohatera.
OdpowiedzUsuń23 lata i taki utwór :) Jestem pełna podziwu. Najwidoczniej kto ma talent, od początku pisze dobrze.
UsuńIredyńskiego czytałam na studiach, ale tak naprawdę zapadł mi w pamięć po Listach Lema i Mrożka. Po tej lekturze zupełnie inaczej na niego patrzę;)
OdpowiedzUsuńW Twojej recenzji wyczytałam, że Mrożek i Lem szydzili z Iredyńskiego. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się zachowywali i co im się nie podobało, ale zniechęca mnie to do czytania listów. Nie lubię złośliwości :)
UsuńOch, wyraźnie za nim nie przepadali. Co im się nie podobało? Hm, chyba "celebrycki" sposób bycia Iredyńskiego. A pewnie i nutka zazdrości tam była;)
OdpowiedzUsuńAle Listy naprawdę warto przeczytać, musiałabyś tylko mocno zacisnąć zęby w tych kilku momentach;)
Skoro polecasz, rozejrzę się za tymi listami. Czuję, że fragmenty o Iredyńskim będę czytała z wielką niechęcią :)
UsuńNie tak dawno ukazały się dzieła zebrane właśnie Iredyńskiego z czego można mniemać, że twórczość tego pana nadal cieszy się uznaniem. Ja osobiście jej nie znam, ale przyznaję, że po Twojej recenzji jestem nią mocno zainteresowany (cenię sobie pozycję, które prezentują jak nie powinno się traktować kobiet). \
OdpowiedzUsuńPonadto ciekawa wydaje mi się kwestia wspomniana przez Małgośkę - że Iredyński był obiektem kpin Lema oraz Mrożka :)
To mnie też ciekawi, chyba przejrzę te listy... Bo raczej nie będę w stanie przeczytać ich w całości :)
UsuńPod koniec "Dnia oszusta" opisane zostało spotkanie bohatera z pewną młodą, mocno pijaną kobietą. Zobaczysz, jak ją potraktował...