Sięgnęłam po tę książkę, bo interesuję się życiem pisarzy, ale szkoda było mojego czasu. „Rozwydrzona bezbożnica” napisana została językiem bardzo nieestetycznym i stanowi zlepek fragmentów z innych biografii, przy tym Iwona Kienzler korzysta nie tylko z prac poważnych twórców, takich jak Szypowska i Magnone, ale też powołuje się na słowa Krzysztofa Tomasika, autora „Homobiografii”. Kienzler najbardziej interesują takie sprawy jak orientacja seksualna Konopnickiej, jej kochankowie i problemy z dziećmi, o twórczości zaś wspomina rzadko. Czyta się to lekko, bo Kieznler nie wymaga od czytelnika żadnego wysiłku umysłowego i w kółko powtarza te same informacje.
Trudno zrozumieć, dlaczego autorka uważa Konopnicką za „rozwydrzoną” i dlaczego tak jej nie lubi - a da się wyczuć, że nie lubi. Na światło dzienne wyciąga liczne grzeszki Konopnickiej – ucieczkę od męża, niezapraszanie wnuków do dworku w Żarnowcu, wnoszenie przez nią do sądu w Krośnie licznych skarg na okolicznych chłopów, niechęć do kościoła, nierówne traktowanie dzieci (przy tym córka Helena, która kradła, awanturowała się, zachodziła w ciążę jako panna i na wszelkie inne sposoby przynosiła wstyd rodzinie, przedstawiona została jako niewinna ofiara nieczułości matki), niepozwalanie najmłodszej córce Laurze na zdobycie zawodu aktorki – i wreszcie tajemnicza przyjaźń z malarką Dulębianką, do której Konopnicka zwracała się per „Pietrek”. Cóż, prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, co naprawdę łączyło obie kobiety, choć śledząc ich losy jakoś trudno oprzeć się wrażeniu, że ich wzajemne relacje przekraczały granice przyjaźni[1] – pisze Kienzler.
W ostatnim rozdziale przytoczone zostały fragmenty tekstu napisanego przez Grzegorza Gaudena, któremu się zamarzyło, by Konopnicka i Dulębianka patronowały związkom partnerskim: Spłacając dług kilku pokoleń Polaków wobec Marii Konopnickiej i Marii Dulębianki i spełniając marzenia obu kobiet, Sejm PR uchwala ustawę o związkach partnerskich[2] – napisał on. Ale o jakie marzenia chodzi? Jeżeli Konopnicka istotnie żyła z Dulębianką w związku homoseksualnym, ukrywała to przecież, jak więc można twierdzić, że wywlekając na światło dzienne jej tajemnicę, spełnia się jej marzenie? Jest to niesprawiedliwe i po prostu głupie.
„Rozwydrzona bezbożnica” została napisana bardzo niechlujnym językiem, mnóstwo w niej źle powstawianych przecinków i dziwnych tworów językowych. Iwona Kienzler uważa, że dwudziesta piąta rocznica pracy pisarskiej i rocznica dwudziestopięciolecia pracy pisarskiej[3] oznaczają to samo i że można kontynuować wykształcenie[4], a nie kształcenie. Zdarzają się i takie zdania: Maria wróciła do łoża umierającego syna, gdy ten był w agonii[5] – a to przecież pleonazm. Gimnazjalista, który takim językiem pisałby wypracowania, miałby zeszyt ozdobiony jedynkami. I jeszcze drobna uwaga: Kienzler pisze, że w roku 1903 postanowiono w szczególny sposób uhonorować poetkę, fundując jej, podobnie jak wcześniej nobliście Sienkiewiczowi, dworek[6]. Stop, w roku 1903 Sienkiewicz nie był jeszcze noblistą, Nobla otrzymał dopiero dwa lata później!
Moja ocena: 2/6.
---
[1] Iwona Kienzler, „Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica”, Bellona, 2014, str. 186.
[2] Tamże, str. 182.
[3] Tamże, str. 222.
[4] Tamże, str. 143.
[5] Tamże, str. 134.
[6] Tamże, str. 223.
Subiektywizm to nieodłączna część naszego człowieczeństwa, ale od twórców biografii można wymagać chociaż prób silenia się na obiektywizm oraz tego, by prywatna niechęć nie przesłaniała życiorysu prezentowanej postaci. Książka sprawia wrażenie utworu, który z uwagi na kontrowersyjną treść, rzucający się w oczy tytuł, został napisany z nadzieję, że skandaliczna otoczka zdoła pozytywnie wpłynąć na jego sprzedaż - nie lubię takich działań.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Celem napisania tej książki było przyciągnięcie niewybrednego czytelnika i pokazanie, jaka to ta Maria od krasnoludków i sierotki Marysi była okropna :)
UsuńW tej biografii nie ma ani jednego zdjęcia! A nazwisko Tomasika obok nazwiska poważnej Szypowskiej wygląda co najmniej dziwnie.
Czytałam już gdzieś opinię na temat tej książki i odnoszę wrażenie, że tyle nielubienie pisarki przez autorkę, co chęć "sprzedania się" poprzez sprzedaż chwytliwego tytułu przyświecała wydaniu tego typu biografii. Przypomina to widowiska teatralne, w których chce się przyciągnąć publiczność śmiałymi pomysłami (im więcej wulgaryzmów, im bardziej rozbierze się aktorkę/aktora, im więcej niedwuznacznych zachowań tym lepiej). Już poprzednia recenzja mnie odstręczała od lektury, a twoja potwierdziła poprzednią.
OdpowiedzUsuńmiało być nie tyle nielubienie ... :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z najgorzej napisanych biografii, jakie zdarzyło mi się czytać. W dodatku to, co napisała autorka biografii, nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, bo o tym, że Konopnicka nie zachowywała się wzorowo, czytałam już w "Musisz to komuś powiedzieć" Ciwoniuk.
UsuńChciałabym kiedyś przeczytać książkę o Helenie, córce Konopnickiej :)
Nic tak nie zaciekawi szerokich rzeszy czytelników jak opowieści o d... ale zdaje się, że Kienzler przeliczyła się bo ile można epatować sprawami seksu, a w tym co najbardziej kontrowersyjne wyprzedził ją Tomasik. Swoją drogą to zaskakujące, że domniemanie homoseksualizmu u Konopnickiej zostało uznane za zamach na narodową świętość :-)
OdpowiedzUsuńO właśnie, pomimo chwytliwego tytułu biografia nie wzbudziła wielkiego zainteresowania. Byłam pierwszą osobą, która wypożyczyła ją z biblioteki. Temat Konopnickiej już chyba wszystkich nudzi.
UsuńNawet jeśli była lesbijką, to co z tego, prawda? :) To nie powód, by nie czytać naszym dzieciom jej wierszyków o krasnoludkach.
Może gdyby to był news na pudelku to wywołałby jakąś dyskusję, a tak? :-)Szczerze mówiąc "Sierotki Marysi" nie bardzo da się już czytać dziecku, nie wiem jak "Na jagody". Co innego "Stefek" no i może jeszcze "Pimpuś" :-)
Usuń"Pimpusia" nie znam, ale wierszyk o praniu bardzo mi się podoba:
Usuń"Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!
Nie mam rączek jedenastu,
Tylko dwie mam rączki małe,
Lecz do prania doskonałe" :)
Nie wiem czemu feministki jeszcze go nie napiętnowały - przecież utrwala krzywdzący dla kobiet stereotyp :-)
UsuńAle przecież ten wierszyk mogą czytać także chłopcy :)
UsuńOczywiście możemy zrobić z Konopnickiej prekursorkę gender ale pod koniec wierszyka jest wers, który wskazuje na płeć jego bohaterki :-)
UsuńAaaa... A ja znam tylko początek :)
UsuńPrędko powinnaś nadrobić ten brak :-)
UsuńA Ty powinieneś przeczytać i zrecenzować "Rozwydrzoną bezbożnicę", bo masz już na blogu recenzje biografii Szypowskiej i Magnone. Z biografią Kienzler byłby piękny komplet :)
UsuńA tak na poważnie, męczyłam się z tą pseudobiografią przez cały tydzień...
Po tym jak przetarłaś szlak to już by była łatwizna a ja lubię wyzwania :-)
UsuńKsiążkowiec przetarła szlak :) I źle pisała o tej książce. Trzeba było posłuchać!
UsuńA jest jeszcze biografia Wiesławy Grocholi pt. "Niełatwo być Konopnicką". O tej chyba nikt nie pisał :)
Fakt, byłem - znalazłem, nawet jeszcze wówczas polemizowałem z Książkowcem (czas chyba bym przerzucił się z masła na margarynę), tyle że dla niej przypisanie Konopnickiej odmiennej orientacji seksualnej i nieuporządkowanego życia osobistego to od razu nagonka na poetkę.
UsuńBo te książki o Konopnickiej i różne artykuły w prasie sprawiają wrażenie bardzo nieobiektywnych. Pełno w nich spekulacji, insynuacji, plotek. Nie ma dowodów na odmienną orientację seksualną Konopnickiej, jak można więc wmawiać ludziom, że była ona lesbijką i robić z niej patronkę środowisk homoseksualnych?
UsuńKłopoty z dziećmi mnie nie dziwią. Dużo tych dzieci Konopnicka urodziła. Aż ośmioro. Troje zmarło - dwoje we wczesnym dzieciństwie i jeszcze syn w wieku dwudziestu kilku lat. Był bardzo chorowity. Konopnicka została obwiniona o to, że odsunęła się od córki Heleny, a przecież ta Helena robiła piekło z życia matki i rodzeństwa. Nie wiemy, dlaczego zaczęła kraść i zachowywać się jak wariatka. Może to wcale nie wina Konopnickiej?...
Bardzo żałuję, że córki Konopnickiej zniszczyły jej listy i inne dokumenty. Matka dostała dworek, który potem one odziedziczyły. W zamian za taki dworek powinny przekazać biografom materiały o matce. Wszak ceną sławy jest utrata prywatności. Trzeba się z tym liczyć :)
Jak dla mnie orientacja seksualna, taka czy inna nie ma żadnego znaczenia dla oceny Konopnickiej. Czy gdyby rzeczywiście była lesbijką to "Rota" byłaby mniej patriotyczna a jej nowele straciłyby nagle na wrażliwości społecznej?
UsuńCo listów, to parę lat temu ukazało się opasłe tomisko "Listy do synów i córek" opracowane przez Lenę Magnone, wnioski z ich lektury zawarła w książce.
Wynikało z niej, że Konopnicką sytuacja rzeczywiście przerosła.
O "Listach do synów i córek" nie wiedziałam - dziękuję za informację :)
UsuńAle z pewnością listy przeszły przez selekcję i te, które mogły zawierać kontrowersyjne informacje, zostały zniszczone. Nie wiadomo na przykład, co stało się z panieńskim dzieckiem Heleny, nawet płeć tego dziecka nie jest znana.
Macierzyństwo Konopnickiej to niezwykła sprawa. Osiem porodów - coś strasznego. Troje swoich dzieci musiała pochować - to jeszcze straszniejsze. I ta córka chora psychicznie albo zdemoralizowana, która przynosiła wstyd całej rodzinie...
Że już nie wspomnę o najmłodszej córce, która, ku przerażeniu matki, chciała zostać aktorką :)
Przez Ciebie znowu będę musiał sięgnąć do Magnone a to nudziarstwo nie lada pod kątem m.in. stosunku do Heleny bo wydaje mi się, że kwestia wstydu w odniesieniu własnego dziecka powinna być u matki drugo- a może i trzeciorzędna.
UsuńPewnie, że rodzice nie powinni się wstydzić dziecka, ale jednak są tylko ludźmi i jeśli dziecko okrada domy znajomych, twierdzi, że jest przez matkę głodzone - a tak właśnie zachowywała się Helena Konopnicka - pojawia się wstyd. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę, że przez zachowanie Heleny pozostałe dzieci mogły mieć trudności ze znalezieniem pracy, Maria bała się też, że najmłodsza Laura nie znajdzie męża.
UsuńPoza tym Helena przyjmowała u siebie mężczyzn, Konopnicka więc musiała się bać, że pojawi się kolejne nieślubne dziecko.
Kienzler zarzuca Konopnickiej, że nie próbowała leczyć Heleny, ale przecież w tamtych czasach psychiatria dopiero raczkowała.
Dlatego też pisałem, że sytuacja Konopnicką przerosła. Kwestia wstydu i strachu przed opinią publiczną, to też do dyskusji, przecież zdecydowała się porzucić męża, co w tamtych czasach na pewno zakrawało na skandal i było tematem do plotek. A mimo tego zdecydowała się na taki krok. Jeśli weźmie się to pod uwagę to jeszcze bardziej dwuznaczne jest postępowanie Marii: ona sama odchodzi od męża, a jednocześnie uważa że zamążpójście dla córki to "cel życiowy".
UsuńTo że próbowała odcinać się i uciekać przed Heleną też niewiele zmieniało, bo przecież ona zawsze pozostawała jej córką i jakiegokolwiek skandalu by nie wywołała, to zawsze był to skandal wywołany przez córkę Konopnickiej, tej znanej literatki, niezależnie od tego w jakich akurat były relacjach.
Masz rację, zachowanie naszej Marii było bardzo dwuznaczne i pełne sprzeczności! Odeszła od męża, zarabiała na życie literaturą, a jednak życzyła sobie, by córki miały mężów i nie uprawiały "dziwnych" zawodów, takich jak np. aktorstwo. Sobie pozwalała na więcej, córki musiały żyć tak jak inne kobiety. Bardzo to dziwne i szczerze mówiąc, nie rozumiem takiego zachowania :)
UsuńMoże to z powodu Heleny uciekła z Warszawy i zaczęła podróżować? Ależ skomplikowana postać z tej Konopnickiej!...
Prawda?! A wydawało by się, że to taka jednowymiarowa, nieciekawa postać ze spiżu. Ale taki jej odbiór to zasługa "komuny", która eksploatowała ją z uporem godnym lepszej sprawy, obrzydzając przy tym skutecznie szkolnej dziatwie. Dzisiaj to już tylko "Rota" (nie wiem, czy dostrzegała też, że byli i inni zaborcy, nie tylko Prusy) i wierszyki dla dzieci a i te też jakby się zestarzały.
UsuńTo zasługa komuny, a także córek Konopnickiej Zofii i Laury, które starały się ukryć to wszystko, co nie pasowało do wizerunku idealnej kobiety.
UsuńCzy dostrzegała innych zaborców oprócz Niemców? A czemu by miała nie dostrzegać, przecież nie była głąbem kapuścianym! :)
Dostrzegała, ale pewnie bała się narażać - musiała przecież słyszeć o zsyłkach na Syberię. Polacy chyba zawsze bali się bardziej Rosjan niż Niemców. I narzekała na kłopoty z rosyjską cenzurą.
Dzisiaj nie ma już komuny a i o Zofii i Laurze nikt nie pamięta a podejmowanie dyskusyjnych wątków z życia Konopnickiej, traktowane jest jako zamach na jej pozycję.
UsuńCo do zaborców, to jednak byli też i tacy, którzy nie szli na "łatwiznę" i nie bali się przyłożyć także temu zaborcy, pod którego rządami żyli. Inna rzecz, że dlaczego mielibyśmy od niej oczekiwać jakiejś specjalnej odwagi.
A może Konopnicka napisała także coś przeciwko Moskalom? Tu musiałby się wypowiedzieć ktoś, kto zna dobrze jej twórczość :)
UsuńTak mi się wydawało, że ten chwyt pod publiczkę już nie zadziała, zwłaszcza w odniesieniu do Konopnickiej. Może gdyby napisano o współcześnie żyjącej osobie odniosłoby to lepszy skutek. Chyba większą poczytność zapewniają wszystkie te słodko-infantylno-.... powieścidełka z lukrowanymi okładkami. Myślę, że marlow po raz drugi nie da się wpuścić w maliny :)
OdpowiedzUsuńAle współcześnie żyjąca osoba mogłaby się bronić, a Konopnicka leży od ponad stu lat w grobie, jest więc łatwym celem :(
UsuńA wiesz, zajrzałam przed chwilą do bibliografii i obok tytułów poważnych biografii zauważyłam artykuł o tytule "Tajemnice sypialni Marii Konopnickiej. Nie zaglądajcie poetce pod spódnicę!" Nie wiem czemu, ale ten tytuł strasznie mnie śmieszy :)
O tak, Marlow skusił się na "Jagódkę", sądząc zapewne, że zostanie poczęstowany czymś wartościowym, ale teraz będzie się pilnował :)
Naprawdę sądzicie, że nie wiedziałem w co się pakuję? O, sancta simplicitas! :-)
UsuńTo może nie wnikajmy w szczegóły :)
UsuńUps , czyli ta publikacja to niezła wtopa.
OdpowiedzUsuńMnie ta biografia bardzo zawiodła, toteż nie polecam :) To jak na razie najgorsza książka roku 2015.
UsuńLubię czytać biografię, ale nie lubię gdy piszący je autor jest niekompetentny i nastawiony na szukanie skandali. Powiem szczerze, że już sam tytuł trochę mnie odrzucił, bo sugeruje, że autor będzie skupiał się tylko na tzw. smaczkach z życia Konopnickiej.
OdpowiedzUsuńTytuł rzeczywiście jest odpychający. A ja nawet nie rozumiem, dlaczego Konopnicka została nazwana osobą "rozwydrzoną". Bo co ona w końcu takiego zrobiła? Ech, zraziłam się do książek autorstwa Iwony Kienzler :)
UsuńDziękuję Ci pięknie za opinię. Miałam tę biografię na liście do przeczytania i już jej nie ma, fruuuu!
OdpowiedzUsuńTyle jest książek do czytania, szkoda czasu na miernoty :-)
Lubię biografię pisarzy, a ta okazała się jedną z najsłabszych, jakie czytałam. Moim zdaniem nie zasługuje na dobrą ocenę. Wtórna, pisana w pośpiechu i niestarannie :)
UsuńCzyli jednak literatura plotkarska? Ble, nie tknę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo plotkarska... Spodziewałam się rzetelniejszej biografii :(
UsuńTak się tylko zastanawiam, nie broniąc książki, bo z tego co piszesz nie bardzo jest czego bronić (sama nie czytałam Kienzler, a książka pióra Magnone jest faktycznie zacna i trudno do niej równać), z tym marzeniem - w sumie nawet gdyby Konopnicka chciała, to przecież w tym czasie nie mogła się ujawnić z pozostawaniem w związku z Dulębianką, zakładając, że ten związek był, więc tu kwestia tajemnicy jest związana z kwestią obyczajowości epoki?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy problem poruszyłaś! Wydaje mi się, że jednak nie miała takiego marzenia. Nie chciała na przykład wziąć rozwodu ze swoim mężem, choć nie mieszkali razem od wielu, wielu lat. W listach do rodziny podkreślała też, że Dulębianka sypia w innym pokoju niż ona. W jej utworach nie było żadnych treści homoseksualnych :)
UsuńNo właśnie zastanawiam się na ile to kreacja (z tymi listami, z tym brakiem rozwodu - to też mogło być podyktowane niechęcią do utraty określonego statusu w społeczeństwie, gdzie mężatka, nawet nie mieszkająca z mężem > rozwódka), a na ile prawda. W sumie pewnie już do tego nie dojdziemy.
UsuńMasz rację. Ta sprawa nie jest oczywista, a prawdy pewnie nie poznamy. Szkoda! Chętnie dowiedziałabym się, jaka była prawda, bo nadzwyczaj lubię poznawać sekrety życia osobistego pisarzy. Oczywiście nie przeszkadzałoby mi, gdyby Konopnicka okazała się lesbijką - jej sprawa, ważne, jak pisała i co pisała :)
UsuńA nowele, trzeba przyznać, pisała ładne.
Nie spodziewałam się tego po Kienzler! Kiedy spotkałam ją na targach książki, a książka była jeszcze w przygotowaniu, mówiła o niej z taką pasją, o "nieznanych faktach", byłam przekonana, że będzie to lektura równie dobra, jak poprzednie! Co za rozczarowanie!
OdpowiedzUsuńO, widziałaś się z autorką tej książki! Zazdroszczę, bo miałabym do pani Kienzler kilka pytań :)
UsuńNie wiem, o jakich nowych faktach mówiła, bo nie zauważyłam takowych w książce... Może miała zamiar dokonać jakichś odkryć, ale się nie udało. Może zabrakło jej czasu. Sama uczciwie przyznała, że nie ma dowodów ani na odmienną orientację erotyczną Konopnickiej, ani na to, że towarzyszący jej w podróży mężczyźni byli jej kochankami.
A ja kiedyś interesowałam się życiem Konopnickiej, w czasach szkolnych brałam nawet udział w jakimś konkursie na jej temat...
Kienzler znam z kilku publikacji językowych (Korespondencja w jęz. niemieckim itp.) i byłam kiedyś mocno zdumiona faktem, że zajęła się zupełnie innym gatunkiem książek.;( Tej książce nawet się przyglądałam, ale zważywszy na tempo publikowania kolejnych "dzieł" nieufność wzięła górę. Sądząc po Twojej recenzji dobrze się stało. Autorka chyba poszła w ślady Kopra.;(
OdpowiedzUsuńNo cóż, ta biografia została napisana w pośpiechu, bez większego zastanowienia, z jaką chorobliwą ciekawością na temat tajemnic erotycznych Konopnickiej. Gdyby chociaż autorce udało się odkryć jakieś tajemnice! Ale nie, Kienzler powtarza to, co napisano wcześniej, a autorów takich jak Krzysztof Tomasik i Maria Szypowska traktuje z równą powagą. Do tego niestaranny język.
UsuńKopra jeszcze nie czytałam, odstrasza mnie szybkość, z jaką tworzy swoje książki :)