3.02.2012

„Jestem królem zamku” Susan Hill


Helena przez wiele lat samotnie wychowywała syna Charlesa. Tułała się po pensjonatach, korzystała z upokarzającej pomocy społecznej. Bardzo tęskniła za własnym domem. Pewnego dnia poznała pana Hoopera, wdowca, właściciela posiadłości na wsi. Gdy pan Hooper zaproponował jej małżeństwo, zgodziła się z radością. Czy powinna przyjąć oświadczyny? Czy ma prawo do szczęścia? Ma, jednak...

Jednak gdy ona cieszy się szczęściem, odbiera je jednocześnie innej osobie – swojemu jedenastoletniemu synowi. Charles w nowym miejscu czuje się bardzo źle. Edmund, syn pana Hoopera, uważa się za prawowitego władcę posiadłości i nie ma chęci wpuszczać na swój teren intruza. Nienawidzi Charlesa i stara się wszelkimi sposobami obrzydzić mu życie. Pomiędzy rozgniewanym Edmundem a wystraszonym Charlesem dochodzi do straszliwej wojny. Przerażająca jest nie tylko siła nienawiści małego Edmunda, ale także obojętność matki prześladowanego Charlesa. Pani Helena, zasklepiona w swoim egoizmie, zajęta swoim szczęściem, nie dostrzega sygnałów wysyłanych przez zrozpaczonego syna, lekceważy jego dramat.

W powieści „Jestem królem zamku”, podobnie jak w innych autorstwa Susan Hill, panuje klimat zagrożenia, bezradności. Bardzo silnie uwidoczniony jest motyw kata i ofiary. Wrażliwy i delikatny bohater nie umie się bronić, uważa się za osobę niekochaną i nieszczęśliwą. Jego uczucia ukazane są bardzo sugestywnie.

Książka wzbudziła we mnie ogromną ilość emocji. Byłam bardzo zła na panią Helenę. Miałam chęć wyciągnąć ją spomiędzy kartek, złapać za włosy i wytargać porządnie. Tę kobietę odbieram jako najokropniejszą postać powieści, gorszą niż Edmund, bo Edmund to tylko dziecko. Dzieci często bywają okrutne, dorośli powinni więc pilnować, by nikogo nie skrzywdziły. 

Jeśli ktoś zapytałby, jaką powieść przypomina „Jestem królem zamku”, odpowiedziałabym, że „Władcę much” Goldinga. W obu tych utworach dorośli są nieobecni (u Goldinga ciałem, u Hill duchem) i dzięki temu okrutne dziecko zyskuje możliwość pastwienia się nad słabszymi. Powiedziałabym nawet, że książka Hill przeraża bardziej, bo sytuacja, którą ona przedstawiła, jest bardziej prawdopodobna. Ta historia mogłaby wydarzyć się zawsze i wszędzie.

Wiele miejsca w powieści zajmuje opis wędrówki po lesie. Las opisany jest bardzo pięknie, plastycznie, jako miejsce spokojne, dające bohaterowi poczucie bezpieczeństwa.

Czy „Jestem królem zamku” to kolejny przykład na to, że zło triumfuje? O tym przekonacie się sami, jeśli sięgniecie po ten przerażający thriller psychologiczny.

Moja ocena: 5/6.

5 komentarzy:

  1. A ja polecam ksiązeczke Ptak nocy.
    Uwazam że kryminały Susan Hiiil są lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeglądam Twoje książki, by wpisać coś do wykazu - do przeczytania - i nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki. Czytałam i oceniłam tak samo, jak Ty (5/6). Każdy dorosły powinien ją przeczytać... Tak, jak napisałaś, ta historia może wydarzyć się zawsze i wszędzie, nawet obok nas. Dzięki niej może wyostrzymy swój zmysł obserwacji i komuś z nas uda się zapobiec takiej sytuacji... Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowanie Heleny wstrząsnęło mną i tak jak napisałam, odebrałam jej zachowanie gorzej niż Edmunda, choć Edmund też był okropny. Charles mógł liczyć tylko na matkę, a ona zachowała się tak obojętnie. Jak można nie wierzyć własnemu dziecku, nie pomóc mu?... Nie rozumiem tego, a przecież wiem, że są takie sytuacje. Bardzo mocno przeżyłam tę książkę.

      Cieszę się, że oceniłaś wysoko. Ta powieść zasługuje na dobrą ocenę i powinna być czytana :)

      Usuń
    2. Może kogoś skusimy :-)

      Usuń
    3. Może. Oby :) Powinna być czytana :)
      Ja bardzo lubię Susan Hill, z jej książek nie podobała mi się tylko "Pani de Winter". Pozostałe wywarły na mnie wielkie wrażenie.

      Usuń