14.02.2012

„Hanulka Jozy” Květa Legátová

Dziś Dzień Zakochanych, zapragnęłam więc napisać o książce, której bohaterami są zakochani. I długo szukałam w pamięci odpowiedniego tytułu, bo tak się składa, że znam mnóstwo książek o ludziach rozgoryczonych, nienawidzących się, a o dobrych i kochających się o wiele mniej. W końcu przypomniałam sobie o „Hanulce Jozy”, minipowieści napisanej przez starszą wiekiem Czeszkę, Květę Legátovą.

Akcja „Hanulki Jozy” dzieje się podczas drugiej wojny światowej. Pierwszoplanową bohaterką jest młoda lekarka, która na prośbę ukochanego wykonywała zadania dla Ruchu Oporu. Roznoszenie ulotek i pukanie do obcych drzwi uważała za podniecającą, lecz bezpieczną grę, w ogóle nie czuła grozy wojennych czasów. I nagle gestapo wpadło na jej trop. Młoda kobieta musiała rozpaczliwie walczyć o życie.

I kiedy drżała o swoje bezpieczeństwo, pojawił się wybawca. Był to jeden z jej pacjentów, nieatrakcyjnie wyglądający góral Joza. Miał on chęć ożenić się z lekarką i zawieźć ją do swojej wsi. Cóż, pomysł ten nie spodobał się młodej kobiecie, jednak człowiek bardzo wiele zrobi dla ocalenia swego życia, toteż zgodziła się. Kiedy znalazła się na wsi, dowiedziała się, że Joza uważany jest tam za głupka i odmieńca. Potrafił stanąć w obronie myszy obdzieranych na żywca ze skóry, przez co narażał się na śmieszność i niezrozumienie. Hanulce nie podobało się też, że Joza mieszka w bardzo prymitywnej chacie i że trzeba zakasać rękawy i wziąć się do dojenia krów oraz do innych gospodarskich zajęć, do których nie przywykła.

Pierwszą cechą, która dziwi i urzeka w tej książce, jest niedzisiejszy, prosty, lecz elegancki styl. Krótkie zdania, krótkie akapity, melodyjność. Druga zaleta to ukazanie piękna wsi i radości z życia w prymitywnej „rezydencji”. Autorka przypomina nam, że można być szczęśliwym także w miejscu, gdzie panuje bieda i diabeł mówi dobranoc. Trzecią zaletą jest realizm. Przez tę książkę przewijają się pełne goryczy obrazki: oto ciężarna kobieta, zmuszona przez męża do zrzucania siana, spadła z drabiny. Oto pijacy znęcają się nad rodzinami, dzieci chodzą głodne i zaniedbane. Oto młodziutka dziewczyna złamała obie nogi, lecz rodzice (dosyć zamożni) pożałowali pieniędzy na lekarza. Położyli ją w łóżku i czekali na to, by samoistnie wyzdrowiała. Niestety, nie wyzdrowiała, popełniła samobójstwo. Autorka nie idealizuje mieszkańców gór, pokazuje ich bezduszność, chciwość, prostactwo. A czwarta zaleta utworu Legátovej to sympatyczni bohaterowie. Są zakochani, a jednak nie myślą tylko o sobie, starają się pomagać ludziom mniej szczęśliwym.

Jeśli ktoś ma chęć na krótką, wzruszającą opowieść o miłości, polecam „Hanulkę Jozy”.

2 komentarze:

  1. z chęcią bym przeczytała, marzą mi się też Żelary. niestety dla mnie nieosiągalne są obie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żelary też czytałam. Większość osób mówi, że Żelary są lepsze od Hanulki, ale mi bardziej podobała sie Hanulka.

    OdpowiedzUsuń