W zbiorku pt. „Siła słabych” Anny Seghers znajduje się dziewięć opowiadań. Prawie w każdym mowa jest o wojnie, terrorze, śmierci. Akcja dwóch opowiadań toczy się w czasach dawnych, kiedy to ludzie żyli w plemionach, pozostałych – w latach przed drugą wojną światową, w czasie wojny i tuż po wojnie.
Bohaterowie to najczęściej zwyczajni ludzie, którzy początkowo nie interesowali się polityką. Takim kobietom jak Agata Schweigert czy Marta Emrich nie przychodziło do głowy, by zastanawiać się nad wydarzeniami w Europie. Agata z przyjemnością sprzedawała swastyki w swoim sklepiku, Marta nie miała nic przeciwko temu, że jej ukochany brat bierze udział w najeździe na Polskę. Dopiero pod wpływem miłości do mężczyzn (w przypadku Agaty był to syn komunista, a w przypadku Marty – dezerter Kurt) kobiety te zaangażowały się w walkę z hitleryzmem. Do tytułowych „słabych” zaliczyć również można dziennikarza, który prorokował klęskę Hitlera i został zamęczony w obozie, piękną Zuzię, zawsze pogodną i gotową do wielkich poświęceń dla przyjaciół, oraz profesora Bötchera, udzielającego bezinteresownej pomocy uczniom opóźnionym w nauce z powodu udziału w wojnie.
Anną Seghers znałam już z „Siódmego krzyża”, toteż spodziewałam się dobrze napisanej, pełnej emocji lektury. Niestety, te opowiadania mnie rozczarowały. Choć poruszają trudną tematykę, nie intrygują, brakuje im dramatyzmu. Seghers rzadko zagląda w dusze swoich postaci, nie opisuje ich myśli i odczuć, a jedynie uczynki, nic więc dziwnego, że bohaterowie wydali mi się obcy. Ale największa wada książki to zachwyt ideologią komunistyczną. Komuniści z kart książki są postaciami wyidealizowanymi. Odważnie i szlachetnie walczą z faszyzmem, a po zakończeniu wojny budują nowy wspaniały ład. W „Spotkaniu” Anna Seghers opisuje nawet jedną ze swoich wycieczek po Moskwie... Z tych to powodów uważam, że książka zainteresuje może badaczy literatury, ale na pewno nie przeciętnego czytelnika. Nie polecam.
---
Anna Seghers, ”Siła słabych” („Die Kraft der Schwachen”), Czytelnik, 1966.
Rzadko sięgam po zbiory opowiadań, więc nie ukrywam, że i po tę książkę raczej bym nie sięgnęła. No, ale z tego co przeczytałam, to nic nie stracę, gdy tego nie zrobię ;)
OdpowiedzUsuńNic nie stracisz, a ja żałuję, że nie posłuchałam osób, które ostrzegały mnie, że Anna Seghers napisała tylko jedną dobrą książkę - "Siódmy krzyż" :)
UsuńJestem pełna podziwu dla doboru lektur. Testujesz swoją wytrzymałość ?
OdpowiedzUsuńChyba bym nie sięgnęła po Seghers.
"Siódmy krzyż" czytałam w szkole i muszę się przyznać, że nie pamiętam treści tej książki.
Czytanie tej książki rzeczywiście wymagało wielkiej cierpliwości. Czytałam ją jeszcze latem i nie pisałabym o niej, gdyby nie fakt, że nigdzie w necie nie ma jej recenzji. Może komuś się przyda taka przestroga :)
UsuńA sięgnęłam po tę książkę dlatego, że Annę Seghers znałam już ze świetnego "Siódmego krzyża".
Ulala, dobrzy komuniści i źli faszyści. Faktycznie, zbiorek nie zapowiada się zbyt dobrze, chociaż początek recenzji był obiecujący. Bardzo lubię utwory, które pokazują wojnę z perspektywy cywili. Trochę to dziwne, że niektórzy artyści są/byli tak zaślepieni komunizmem w rosyjskim wydaniu. Taki Ernesto Sábato, choć z dalekiej Argentyny, więc nie miał zbyt wiele styczności z "wyznawcami" stalinizmu, to jednak szybko zorientował się czym on pachnie i stanowczo się od niego odciął.
OdpowiedzUsuńAnna Seghers należała do różnych komunistycznych organizacji, otrzymała np. Order Karola Marksa. I to z powodu "odpowiednich" poglądów za czasów PRL-u wydawano u nas jej książki. Oczywiście miała talent literacki. W "Siódmym krzyżu" jest ten talent widoczny, ale w "Sile słabych" już nie.
UsuńSabato jeszcze nie znam, ale to, co napisałeś, bardzo zachęca do sięgnięcia po jego utwory :)
Opowiadania o wojnie, terrorze i śmierci... poczekam, że będę w nastroju na taką lekturę, bo na razie chyba nie jestem:)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Opowiadania są ponure, depresyjne. W każdym ktoś jest prześladowany.
UsuńDla mnie największa wada to brak zagłębienia się w psychikę ludzi. A odwoływanie się do ideologii komunistycznej mnie zniechęciło całkowicie.
OdpowiedzUsuńŻałowałam, że autorka nie napisała więcej o uczuciach np. Agaty Schweigert. Książki oczywiście nie polecam.
UsuńA mnie zainteresowały wspomniane peany na cześć komunizmu. Zawsze uważnie obserwuję ten wątek, ponieważ jestem ciekawa, jak pisarze próbują tłumaczyć głupotę i okrucieństwo tego systemu. Czasami, oczywiście wbrew ich intencjom, wypada to komicznie, a dla czytelnika, który obserwuje rozwój tej ideologii z perspektywy czasu, także tragiczne i okrutne.
OdpowiedzUsuńPeanów właściwie nie ma, ale da się wyczuć - szczególnie czytając opowiadania pt. "Trzcina" i "Spotkanie", że autorce odpowiadał ustrój, który zapanował po wojnie. Komuniści nigdy nie są krytykowani.
UsuńProblem polega na tym, że pisarze w rodzaju Anny Seghers nie dostrzegali głupoty i okrucieństwa tego systemu...