„Księga niepokoju” to zapiski mieszkającego w Lizbonie pana Soaresa, człowieka bardzo inteligentnego, ale oderwanego od życia i pustego wewnętrznie. Soares nie chce być kochany ani rozumiany, bo „Być rozumianym to prostytuować się”[1]. Nie przejmuje się żadnymi sprawami społecznymi, nie wzruszają go nawet największe tragedie ludzkości.
Zastanawiam się, czy Soaresa można nazwać socjopatą. To prawda, że nie lubił on nikogo, że obce mu były takie uczucia jak litość, pożądanie, przyjaźń, sympatia. A jednak nie robił nikomu nic złego, nie popadał w żadne konflikty z ludźmi, uważał, że na świecie dość jest zła. Inna sprawa, że gdyby spotkał osobę potrzebującą pomocy, na pewno minąłby ją obojętnie, bo: „Sądzę, że pomagać czy wyjaśniać jest złem, bo jest wtrącaniem się do cudzego życia. Dobroć jest kaprysem naszego temperamentu, nie mamy prawa czynić innych ofiarami naszych kaprysów, nawet jeśli wypływa to z humanitaryzmu i troskliwości”[2].
Soares zarabia na życie, pracując jako pomocnik księgowego. Wieczorami spisuje swoje marzenia i refleksje. Posługuje się pięknym, poetyckim językiem. To właśnie język jest największą zaletą „Księgi niepokoju”. Ale czytając ten pięknie napisany utwór, przez cały czas miałam wrażenie, że uczucia pana Soaresa nie są nawet po części moimi uczuciami. Nie udało mi się odkryć, dlaczego stał się on tak dziwny, wyobcowany i martwy wewnętrznie, gdyż w „Księdze niepokoju” znajduje się niewiele wzmianek o prywatnym życiu bohatera i o jego przeszłości. A szkoda!
Podsumowując: książka pięknie napisana, ale dziwaczna i męcząca.
---
[1] Pessoa Fernando, „Księga niepokoju” („Livro do desassossego por Bernardo Soares”), przeł. Klawe Janina, Czytelnik, 1995, str. 66.
[2]. Tamże, str. 127.
Piękny język działa kusząco, ale jeśli jest za bardzo męcząca to chyba jednak.. zostawię na ewentualną okazję :) A bohatera chyba najłatwiej określić aspołecznym..Choć od tego do socjopatii krótka droga.
OdpowiedzUsuńJęzyk jest naprawdę piękny! Zauroczył mnie fragment o deszczu:
Usuń"W każdej kropli deszczu płacze moje nieudane życie. Jest coś z mego niepokoju w tych kroplach, w ulewie za ulewą, z jaką smutek dnia rozchodzi się niepotrzebnie po ziemi.
Pada bez przerwy. Dusza moja staje się wilgotna od samego słuchania tego deszczu. Moje ciało staje się płynne, wodniste od odczuwania deszczu" (s.47).
Ale piękny język to nie wszystko, ważne są też poglądy bohatera i tematy, które on porusza. A on twierdzi, że najważniejsza jest literatura, że ludziom nie trzeba pomagać, że nawet największe cierpienie drugiego człowieka go nie wzrusza, itd.
Aspołeczny, no właśnie. Słowo "socjopata" mignęło mi w którejś z recenzji tej książki, ale ono nie do końca pasuje do bohatera :-)
O, piękny, faktycznie! Aż się prosi o cytowanie :) Tyle, że jeśli bohater jest aż tak nieczuły na ludzkie cierpienie to może odrzucać. Ale tym cytatem zachęciłaś mnie jednak do zanotowania tytułu :)
UsuńW "Księdze niepokoju" znajduje się wiele fragmentów, które chciałoby się zaznaczyć, przeczytać ponownie. Są i fragmenty zniechęcające, np. taki:
Usuń"Nie życzę nikomu dobra, bo nie wiem, co to jest dobro, ani nie wiem, czy jest dobre to, co komuś świadczę sądząc, że czynię mu coś dobrego. Czy ja wiem, jakie zło wyrządzam dając jałmużnę?" (s. 127).
Polecam raczej inne wydanie tej książki, bo te w serii Nike jest mocno skrócone, a i przekład nie zawsze zachwyca :-)
Zdecydowanie lepszy jest przekład Michała Lipszyca. Uklad treści jest też u niego zmieniony, bo wciąż dochodzą nowe fragmenty Księgi, składa się je na nowo. W ogóle Księga jest dziełem nowatorskim, bo wczęnsiej nikt nie traktował poważnie zbirow fragmentów. Postać Soaresa ma mieć podobno coś z Fernando Pessoa, ale - jak sam mówił - 'bez mojego rozumu i uczuciowości'. Chyba może chodzić o jego samotność i cichy, regularny sposób bycia księgowego...
UsuńSoares jest przedstawiony jako facet odrzucony przez kobietę, ktory zaczyna nienawidzić siebie,a potem świata, może ma depresję?
Nie widać tego w wyborze Janiny Klawe, niestety...
Żałuję, że nie sięgnęłam po inne wydanie "Księgi niepokoju", ale kierowałam się sympatią do serii Nike :-)
UsuńPrzekład istotnie nie jest za dobry, niektóre fragmenty są bardzo piękne, niektóre mało zrozumiałe, zagmatwane. Zdarzało się też - i to mnie najbardziej denerwowało - że w jakimś ciekawym miejscu monologi bohatera były przez tłumaczkę urwane, skrócone bez większego sensu.
Bardzo zaskoczyłaś mnie informacją, że Soares doznał zawodu miłosnego! W wydaniu Nike nic o odrzuceniu przez kobietę nie było. A szkoda, bo to bardzo istotna informacja, pomagająca zrozumieć oschłość i samotność Soaresa. Rzeczywiście, on mógłby mieć depresję.
Dosc dawno temu przeczytalam "Ksiege niepokoju" z serii Nike - nie dosc, ze mi sie nie podobala, to jeszcze wydawala mi sie taka jakas niespojna i bez sensu.
UsuńPo kilku latach przeczytalam "Ksiege niepokoju" wydana przez Swiat Literacki w pelnej wersji - i zachwyt, jaka to wspaniala ksiazka.
Wiec polecam Ci powrot do "Ksiegi niepokoju" za kilka lat - zobaczysz, ze ta z serii Nike i pelna wersja to dwie zupelnie rozne ksiazki :-).
Widzę, że miałam wielkiego pecha sięgając po tę książkę w wydaniu Nike...
UsuńNie będę czekać kilka lat, tylko podczas najbliższej wizyty w biliotece wypożyczę "Księgę niepokoju" w tłumaczeniu Michała Lipszyca, o ile oczywiście będzie. Pessoa i jego bohater bardzo mnie intrygują :-)
Sam Pessoa był raczej postacią tragiczną i być może, jego bohater jest w jakimś stopniu nim samym.)
OdpowiedzUsuńNa końcu książki znajduje się notka biograficzna o tym autorze, ale jeszcze jej nie przeczytałam. Ciekawe, czy poglądy bohatera książki są poglądami autora. Mam nadzieję, że jednak nie :)
UsuńCzytając "Ostatnie fado", które polecam sporo dowiedziałam się o nim i stąd moje podejrzenia.)
UsuńZ chęcią przeczytam "Ostatnie fado", dzięki za podpowiedź :)
UsuńZ mojej wiedzy wynika, że Soares jest narysowany ironiczną kreską, nie można go utożsamiać z autorem. Podobnie jak i inni 'autorzy', których imion (heteronimów) Pessoa używa... A ostatnie badania wskazują, że używał 127 pseudonmów w swoim 47-letnim życiu!
UsuńAż 127? Jestem pod wrażeniem :)
UsuńTo musiał być niezwykły człowiek. Ale żył dosyć krótko, bo co to jest 47 lat...
Zmarł na coś związanego z wątrobą. w Lizbonie plotkują, że nie wylewał za kołnierz... A z tymi pseudonimami, to naprawdę niesamowita rzecz. Nie słyszałam o takim drugim przypadku. Jakiż on miał dzwny ustrój psychiczny, że się wyrażę staroświcko. Jednego dnia potrafił napisać pod jednym imieniem wiersz euforyczny, pod innym depresyjny, i dajmy na to kawałek prozy księgowego oraz zawodowo - przetłumaczyć kilka listów z angielskiego i na angielski... Żył w słowach, ale nie dawał poznać prawdy o osbie. O nie.
UsuńCzyli raczej nie miał łatwej śmierci...
UsuńIstotnie, niezwykła rzecz z tą ilością pseudonimów. Wygląda to tak, jakby w tym poecie i pisarzu "mieszkało" wiele różnych osób, każda trochę inna, i on nie miał problemu z pamiętaniem, która "osóbka" jaka jest.
Kupię sobie "Księgę niepokoju" w tłumaczeniu Lipszyca, coraz bardziej ciekawi mnie Pessoa! :)
Ciekawe książki wynajdujesz :> Próbowałam znaleźć czemu autor jest postacią tragiczną, ale nic nie znalazłam. Podpowiesz?
OdpowiedzUsuńBo niedoceniony za życia, ponury, nieszczęśliwy, samotny, mający tylko wyimaginowanych przyjaciół... Z chęcią dowiem się więcej o życiu Pessoi i przeczytam "Ostatnie fado", o którym pisała Natanna w komentarzu powyżej :)
UsuńDobrze odpowiedziałaś, taki właśnie był więc w sumie był w jakimś stopniu tragiczną postacią.)
UsuńWydaje mi się, że nie był jakoś bardzo samotny. Miał mnóstwo znajomych, z którymi codziennie spotykał się na kawie i winku... Był intelektualistą, erudytą, molem książkowym. I bardzo poważnym facetem. Prowadził bardzo regularny tryb życia. Pracował w biurze. I nie ożenił się, choć był zaręczony.
UsuńCzyli Pessoa prowadził życie dosyć banalne i nie miał problemów z przebywaniem w towarzystwie ludzi, odwrotnie niż wymyślony przez niego Soares, który dobrze czuł się tylko w samotności i nie lubił żadnych spotkań towarzyskich. W jednej z notatek Soares wyznał, że podczas rozmowy szybko się męczy, myśli uciekają mu z głowy i woli mówić do wyimaginowanych przyjaciół.
UsuńMoże na zewnątrz wydawał się normalny, ale kto wie co w nim siedziało. W każdym razie cechy takie jak wymieniłaś "predysponują" do pracy twórczej, szczególnie widoczne bywa to u poetów itp. Czasami ze smutku rodzi się wiele pięknych i ważnych rzeczy, jedyna jego zaleta ...
UsuńTo prawda, że smutni artyści nieraz tworzą piękne rzeczy. Bywa i tak, że kiedy ich los odmieni się na lepsze, przestają tworzyć...
UsuńNie lubię tego typu dziwnych książek. Piękny język jest zaletą, ale równie dobrze można go znaleźć gdzie indziej;)
OdpowiedzUsuńJa bym powiedziała, że wcale nie tak łatwo znaleźć książkę napisaną pięknym językiem... Ale piękny język to nie wszystko, czytelnicy lubią też rozumieć bohatera, a nawet utożsamiać się z nim :)
UsuńJa także doszukuję się w literackich bohaterach choć malutkiej cząstki siebie, a jak nie znajduję ani jednej stycznej jakoś trudno mi się książkę czyta.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, chyba każdy oczekuje, by bohater choć trochę był do niego podobny. Jeśli tak nie jest, trudno zrozumieć zachowanie bohatera i lektura nie sprawia już przyjemności... nawet pomimo pięknego języka :)
UsuńCzytałam z tej serii dwie książki i obie bardzo przypadły mi do gustu. Chętnie sięgnę po kolejną. Trudno znaleźć książkę, której język zachwyca. W takich sytuacjach jestem w stanie wybaczyć inne niedoskonałości:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że trudno znaleźć książkę, której język zachwyca, szczególnie wśród literatury współczesnej. Pisarze bardziej dbają o ciekawą fabułę, o język mniej.
UsuńNa książki z serii Nike natrafiłam kilka lat temu i od tamtej pory często po nie sięgam, szczególnie wtedy, kiedy nie mam pomysłu na to, co czytać. A niedawno czytałam wydaną w tej serii bardzo ciekawą, godną polecenia "Szarańczę" Marqueza :-)
"Szarańczy" nie czytałam, a Marqueza znam i lubię więc z przyjemnością po nią sięgnę. Bardzo dziękuję za polecenie. Pozdrawiam!
Usuńjeśli jest pięknie napisana, to nawet ta dziwaczność chyba mi nie będzie przeszkadzać :)
OdpowiedzUsuńJeżeli miałabyś chęć sięgnąć po "Księgę niepokoju", to unikaj wydania z okładką, która widnieje przy mojej opinii :)
UsuńDla mnie dziwaczność jest zachętą. Do tego jeszcze piękny język. Może któregoś dnia przytargam ją do domu. :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale chciałbym poznać. Bardzo oryginalne poglądy głównego bohatera w połączeniu z poetyckim językiem tworzą wielce kuszącą mieszankę.
OdpowiedzUsuńprzewrotnie może to zabrzmieć, ale to chyba książka dla mnie - sądząc po tym, co napisałaś. mam jakąś niewytłumaczalną słabość do wszelkich ekscentryków, dziwadeł i ludzi pokręconych - zauważyłam nawet, że w życiu ich przyciągam! może ciągnie swój do swego...? nie wiem.
OdpowiedzUsuńzachęca mnie zwłaszcza to, co napisałaś o języku. to coś dla mnie :) a słyszałam o tej książce już sporo...
dzięki za przypomnienie o niej :)
serdeczności.
zaraz nadrobię zaległości u Ciebie, bo mnie pochłonęły wierszyki, ale czas zaczerpnąć tchu w książkach :)
Emmo, nie można żyć tylko poezją, trzeba też interesować się prozą :-)
UsuńJa też mam słabość do różnych ekscentryków i "dziwadeł". Nieraz sięgam po jakąś książkę skuszona wiadomością, że bohaterem jest ktoś wyizolowany, nieszczęśliwy, różniący się od innych ludzi. Z tego powodu przeczytałam np. "Albatrosa" Susan Hill czy "Głód" Hamsuna. Ale lubię wiedzieć, jak wyglądało dzieciństwo bohatera, jakie miał relacje z rodzicami, czy był nieszczęśliwie zakochany...
Myślę, że "Księga niepokoju" Cię zainteresuje :)
Bardzo możliwe, że dziwaczna, ale dla mnie brzmi niesamowicie zachęcająco... Chyba lubię takich odszczepieńców, niekoniecznie mieć z nimi do czynienia na co dzień w rzeczywistości (to byłoby pewnie przeokropieństwo ;) nie do wytrzymania), ale wgryźć się w ich myśli i stać się na chwilkę nimi. Na szczęście zawsze wracam do siebie czując przeogromną satysfakcję, że tylko podbudowuję siebie, a nie daję się stłamsić i zniekształcić. Dobrze, ale chyba się zapędziłam za daleko
OdpowiedzUsuń:-D Świetna recenzja jak zawsze! Pozdrawiam.
Właśnie dzięki książkom możemy pooglądać świat oczami kogoś innego. Czasem jest to miłe przeżycie, czasem straszne. Niektórzy "odszczepieńcy" bardzo dobrze się maskują, obserwatorom trudno się domyślić, jakie myśli skrywają w swojej głowie.
UsuńPamiętaj, by sięgnąć po inne wydanie niż Nike! Dziękuję za miłe słowo i pozdrawiam również :)