14.11.2014

„Wnuczka pana Linha” Philippe Claudel



Pan Linh to najzacniejszy i najodważniejszy staruszek, jakiego spotkałam kiedykolwiek na kartach książek. Mieszkał w jakimś kraju ogarniętym wojną, najprawdopodobniej w Wietnamie. Pewnego razu usłyszał huk bomby. Na polu znalazł zakrwawione zwłoki syna i synowej. Obok leżała ich śliczna, kilkutygodniowa córeczka. Oszołomiony pan Linh chwycił wnuczkę na ręce i przez wiele dni szedł w stronę morza, przepełniony pragnieniem, by zanieść maleństwo w jakieś bezpieczne miejsce. Wraz z tłumem takich samych nieszczęśników jak on wsiadł na statek i po wielu tygodniach znalazł się w obcym kraju w ośrodku dla uchodźców. Przez cały czas nie wypuszczał wnuczki z rąk, karmił ją nieporadnie, przebierał, śpiewał kołysanki i starał się nie przejmować ludźmi, którzy traktowali go jak dziwoląga.

Podczas czytania „Wnuczki pana Linha” niejedna czytelniczka się popłacze, gdyż miłość staruszka do wnuczki opisana została w sposób ogromnie wzruszający. Autorowi udało się pokazać grozę wojny, dramat uchodźców oraz zagubienie starych ludzi. Przez cały czas czujemy, że pan Linh nie umie pogodzić się ze śmiercią najbliższych i otrząsnąć z koszmaru, który widział. I że nie zdoła przystosować do nowych warunków, jest już za stary na rozpoczynanie nowego życia. Rzeczywistość przerasta go, oszałamia. Tyle napisano o wojennych traumach, ale Philippe Claudel zrobił to w sposób bardzo oryginalny i zaskakujący. Nie chcę rozwodzić się na ten temat, gdyż książka jest tak skonstruowana, że zakończenie będzie dla czytelnika ogromną niespodzianką. 

Moja ocena: 5/6.

---
Philippe Claudel, „Wnuczka Pana Linha” („La petite fille de Monsieur Linh”), Czytelnik, 2006.

6 komentarzy:

  1. Biorąc pod uwagę fakt, że autorem książki jest Francuz, ośmielam się przypuszczać, że bohater to Wietnamczyk :) Śmiem twierdzić, że Ci Francuzi, którzy są dobrze zapoznani z historią własnego kraju, mogą podświadomie odczuwać wyrzuty sumienia wobec mieszkańców byłych francuskich kolonii :) Ciekawe czy akcja utworu została osadzona w czasach I czy też II wojny indochińskiej :) W każdym razie książka wydaje się interesująca - w literackim Wietnamie gościłem już kilka razy, z czego 2 za sprawą tamtejszych autorów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Philippe Claudel nie podał nazwy kraju, z którego pochodził pan Linh, nie dowiadujemy się też, w jakim mieście znajdował się ośrodek dla uchodźców. Również czas akcji nie został określony. Można się tylko domyślać.
      Książka moim zdaniem jest bardzo interesująca, z ciekawym pomysłem na fabułę :)

      Usuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Philippe'a Claudela. Z informacji znalezionych w internecie okazuje się, że napisał 7 powieści i jest też reżyserem. A ja o nim nie słyszałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja nie słyszałam wcześniej o tym autorze. Na jego książkę trafiłam przypadkowo - spodobało mi się to maleństwo na okładce i postanowiłam, że przeczytam książkę. To wspaniała wiadomość, że Claudel napisał kilka innych powieści. Będę chciała je przeczytać :-)

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc, już po samej recenzji czuję, że ta książka pewnie chwyta za serce. Muszę sobie zapisać tytuł i poszukać jej w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwyta za serce i to bardzo. Od dawna nie natrafiłam na tak wzruszającą książkę. Serdecznie polecam! W bibliotekach powinna być :-)

      Usuń