„Gorycz sławy” to powieść psychologiczna dla młodzieży wydana po raz pierwszy w roku 1961. Opowiada ona o trzech dniach z życia czternastoletniego Adama Różnickiego, który całkiem nieoczekiwanie został zawieszony w prawach ucznia. Chłopiec nie był typowym chuliganem, otrzymywał bardzo dobre oceny, we wszystkim chciał być najlepszy. Jak więc doszło do tego, że wyrzucono go ze szkoły?
Te trzy dni są bardzo trudne dla Adama. Chciał, by wszyscy o nim mówili, i teraz to marzenie spełniło się, mówią o nim. Ale ta sława go nie cieszy. Czuje się pokrzywdzony, niesłusznie ukarany, do głębi upokorzony i nieszczęśliwy. Rodzice okazują mu pogardę, rówieśnicy boją się go i nawet najlepszy przyjaciel Julek go unika. Akceptują go tylko najwięksi chuligani, ale czy Adam będzie czuł się dobrze w zdemoralizowanym towarzystwie?
Kiedy czytałam tę książkę po raz pierwszy, w wieku 14 lat, Adam bardzo mnie denerwował. Teraz było mi go po prostu żal. Uważam, że do jego dramatu mocno przyczynili się rodzice, którzy nie zauważali jego problemów i wymagali, by we wszystkim był najlepszy. Nauczyciele też nie zachowali się lepiej. Wiedzieli, że między Adamem a klasą wyrósł mur niechęci, ale obwiniali o to tylko Adama. Uważali, że skoro Adam nie jest lubiany przez rówieśników, najwidoczniej nie zasługuje na zaufanie. I nawet nie zapytali go, dlaczego uderzył kolegę. Dyrektor od razu uwierzył w plotki, a milczenie zdruzgotanego Adama uznał za bezczelność.
Opisując przeżycia Adama, autor porusza wiele ważnych problemów: samotność w klasie, trudności z samooceną, ból odrzucenia, niesprawiedliwość. Marianowi Bielickiemu udało się ukazać nastolatka z niełatwym charakterem, niesympatycznego, a jednocześnie bardzo nieszczęśliwego. Trudno polubić tego chłopca, ale można postarać się go zrozumieć. Dodatkową atrakcją powieści jest klimat z czasów PRL. Sklepowa do klienta zwraca się per „smarkaczu”, bilety do kina trzeba kupić u „koników”...
Powrót do powieści lubianej w dzieciństwie okazał się całkiem udany. Moja ocena: 4/6.
Czyli nawet za komuny z nastolatkami były problemy:))
OdpowiedzUsuńJa już drżę na myśl o tym, że moje "słodkie maleństwa" zmienią się w pryszczate cudaki wagarujące i popalające trawę. Zgroza.
A takie powroty, mimo że ryzykowne to świetna sprawa, sama ciągle wracam do lektur z dzieciństwa i w sumie jeszcze nigdy się nie zawiodłam. To co podobało mi się dwadzieścia parę lat temu, dalej się sprawdza.
Ale po co ten pesymizm, nie ze wszystkich dzieci wyrastają wagarowicze i chuligani. Moja dwunastolatka na razie nie pali, nie pyskuje, nie włóczy się o późnej porze. I mam nadzieję, że tak będzie nadal :-)
UsuńPowroty są bardzo ryzykowne, mnie często zdarzają się rozczarowania. Większość książek młodzieżowych mnie nudzi, przeczytam kilka stron i odkładam... Najlepiej próbę czasu wytrzymali Jerzy Szczygieł i Zofia Chądzyńska. Bardzo lubiłam tych pisarzy i nadal lubię.
Wow, czytałam kiedyś tę książkę, jedna z lepszych młodzieżówek, a chciałam jeszcze zapytać czy czytałaś/czytał może ktoś serię o Małgorzacie Bielickiego. Małgorzatka była nawet lepsza niż Ambitny Adaś. :-)
OdpowiedzUsuńO, jak miło, że ktoś czytał i pamięta "Gorycz sławy" :)
UsuńCzytałam tylko "Gdzie jesteś, Małgorzato?", pozostałych części nie było w szkolnej bibliotece. Mnie również książka o Małgorzacie podobała się bardziej, pewnie dlatego, że Adam miał mnóstwo wad: samochwalstwo, przerost ambicji, skłonność do kłamstwa.
Bardzo lubię książki młodzieżowe polskich autorów, które powstały w okresie komunizmu. Nie ma w nich ani krztyny fantastyki, paranormalnych umiejętności, ale poprzez sam styl, poruszane problemy, często okazują się ogromnie frapującymi lekturami. "Gorycz sławy" sprawia wrażenie właśnie takiej starej, dobrej literatury młodzieżowej :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie - stara, ale dobra, z ciekawym portretem psychologicznym :)
UsuńNiestety nie czytałam tej książki w czasie mojej szkolnej kariery, a po przeczytaniu opisu żałuję, że jej wcześniej nie znałam. Wiadomo, że im człowiek starszy, tym patrzy i odbiera inaczej, niż jego młodsza wersja ;)
OdpowiedzUsuńW mojej klasie tę książkę wypożyczali wszyscy czytający uczniowie :)
UsuńKsiążki sobie nie przypominam, a może nie czytałam, ach ta skleroza. Ale zaintrygowałyście mnie serią z Małgorzatką. Mam słabość do tego (mojego) imienia.
OdpowiedzUsuńKsiążka o Małgorzacie dostarczyła mi kiedyś mnóstwa emocji, ale niewiele już pamiętam z jej treści - tyle tylko, że Małgorzata uciekła z domu :)
UsuńPamiętam jeszcze z dzieciństwa książkę "Małgosia kontra Małgosia".
Nigdy o niej nie słyszałam!!
OdpowiedzUsuńAle ciekawa publikacja!!
Zapraszam do siebie na konkurs.
Ciekawa, choć oczywiście najlepiej ją czytać w wieku kilkunastu lat :)
UsuńDzięki za zaproszenie.
W ogóle nie znam tego autora, co - jak widzę - jest koniecznie do nadrobienia (skoro i seria z moją imienniczką Małgorzatą jest)!
OdpowiedzUsuńO, kolejna Małgorzata :)
UsuńA ja chciałam wczoraj wypożyczyć "Gdzie jesteś, Małgorzato" z osiedlowej biblioteki, lecz okazało się, że nie ma takiej książki. Muszę więc poszukać gdzieś indziej.
Gdyby to było powieść z mojego dzieciństwa, ponowna lektura mogłaby być ciekawym doświadczeniem. Ale nie czytałam jej wcześniej (trochę tego żałuję) i teraz mam wrażenie, że nie do końca będzie mi się podobać - czuję się troszkę za stara;)
OdpowiedzUsuńJa również rzadko sięgam po książki młodzieżowe, których nie przeczytałam w "odpowiednim czasie" - wolę wracać do tych, które kiedyś znałam :)
UsuńZ takich powrótów to zaplanowałam sobie na ten rok ponowne spotkanie z Anią z Zielonego Wzgórza :) Powyższej książki nie znam i niestety wiem, że ten moment inne tytuły kuszą mnie bardziej :)
OdpowiedzUsuńAnia na pewno Cię nie zawiedzie :) Lubiłam bardzo książki Montgomery i kilka lat temu wróciłam do Ani. Powrót był bardzo udany.
Usuń