28.12.2013

„Skazane na zagładę” Roman Hrabar


„Skazane na zagładę” to bardzo smutna książka. Roman Hrabar opowiedział w niej o macierzyństwie kobiet wywiezionych do Niemiec na przymusowe roboty oraz o śmierci niezliczonej ilości niemowląt. Władze III Rzeszy, które Niemki poddające się aborcji odsyłały do obozów koncentracyjnych, zupełnie inaczej odnosiły się do ciężarnych z krajów podbitych. Jedno z zaleceń:
„Mało wartościowy pod względem rasowym płód robotnic wschodnich i Polek powinien być, jeśli to tylko możliwe, usunięty. Wprawdzie zabieg przerwania ciąży może nastąpić jedynie za zgodą brzemiennej, zgodę tę jednak należy w każdym wypadku przeforsować”[1]. 
Kobiety poddawano przymusowym aborcjom, a jeżeli urodziły, rzadko udawało im się zatrzymać przy sobie dziecko. Noworodki odpowiadające kryteriom rasowym odbierano matkom, pozostałe trafiały do specjalnych zakładów nazywanych „żłobkami”, które w rzeczywistości były umieralniami. Niemowlęta ginęły w nich z nędzy i głodu. Oto kilka faktów o „żłobku” w Gantenwald w gminie Bühlerzell:
„Do zakładu dostarczano dziennie z pobliskich gospodarstw 20 litrów mleka. Niemowlęta otrzymywały tylko część tego mleka i to odciąganego. Ustalono, że większość zabierała nadzorczyni, Niemka, wylewając je do koryta dla dwóch świń, które hodowała”[2]. 
Jeden z rozdziałów nosi tytuł „Zakład położniczy w Brunszwiku”. Zakład ten mieścił się w dwóch barakach, w których panowały koszmarne warunki higieniczne. Wszy, pluskwy, niewyobrażalny brud. Brakowało pościeli, pieluszek, mleka. Matkom pozwalano odwiedzać dzieci tylko dwa razy w tygodniu. „Zmarłe noworodki umieszczano w łazience, gdzie leżały po kilka dni, a stamtąd zabierano je w kartonach od margaryny”[3]. 

Autor książki wątpi, czy kiedykolwiek uda się ustalić liczbę dzieci zagrabionych przez III Rzeszę i uśmierconych w „żłobkach”. Przetrwało niewiele dokumentów. W sprawie niektórych zakładów (np. w Velpke) nie prowadzono nawet dochodzeń. Niemcy starali się, by miejsca masowego pochówku niemowląt popadły w zapomnienie. Tablicę pamiątkową na cmentarzu w Gantenwald wmurowano dopiero w roku 1988! 

W „Skazanych na zagładę” znajduje się dużo dat i nazw miejscowości. Autor zamieścił informacje o wielu ośrodkach, m.in. w Gantenwald, w Laberweiting, w Velpke, w Wolfsburgu, w Rühen, w Pile i Stargardzie. Najwięcej materiału dowodowego udało się zgromadzić o zakładzie w Brunszwiku. Na końcu książki zamieszczone są zdjęcia aktów zgonów noworodków oraz plan cmentarza w Gantenwald w gminie Bühlerzell. 

Hrabar napisał też o dzieciach, które ocalały i szukają swoich korzeni.

---
[1] Hrabar Roman, „Skazane na zagładę: praca niewolnicza kobiet polskich w III Rzeszy i los ich dzieci”, Śląsk, 1989, str. 71.
[2] Tamże, str. 117. 
[3] Tamże, str. 96.

15 komentarzy:

  1. Dodaję do chcę przeczytać, bo takie tematy mnie najbardziej wstrząsają. Wybacz ale nie czytam całej recenzji, nie chcę wiedzieć wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstrząsają mną najbardziej-przepraszam za błąd.

      Usuń
    2. Książka to ponad 150 stron straszliwych faktów... Przeczytać trzeba, polecam.

      Usuń
    3. Zachęcam do udziału w moim nowym wyzwaniu na rok 2014: CZYTAM LITERATURĘ AMERYKAŃSKĄ. O ile taka literatura leży w Twoim kręgu zainteresowań.

      Usuń
    4. Dziękuję za zaproszenie. Obecnie biorę udział w jednym tylko wyzwaniu, więc może i się skuszę :)

      Usuń
    5. Dziękuję za dopisanie się do wyzwania xx.

      Usuń
  2. Ja nawet nie będę próbować :( Wiem, że niemierzenie się z tematem nie sprawi, że on przestanie istnieć, ale odkąd zostałam matką czytanie o krzywdzonych, niekochanych, odrzuconych, cierpiących dzieci jest ponad moje siły. Po prostu mnie przerasta. Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby krzywdzić takie bezbronne maleństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu do czasu sięgam po takie książki, bo nie chcę, by sprawy bestialsko zamordowanych osób popadały w zapomnienie.
      Ciąża w czasach wojny to coś strasznego. Wiele robotnic przymusowych zachodziło w ciążę na skutek gwałtu. Nie umiem sobie wyobrazić, jak musiała się czuć taka robotnica, która wiedziała, że gdy tylko urodzi, zabiorą jej dziecko i umieszczą w "żłobku", w którym nie otrzyma mleka i opieki...

      Usuń
  3. Przerażające... Nie miałam pojęcia, że w tak bestialski sposób zabijano niewinne dzieci. Chciałabym, by wszyscy możni świata czytali takie książki, to może coś, by w nich poruszyły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrabar napisał o rzeczach, w które trudno uwierzyć... ale to fakty. Tak naprawdę było. Niemcy nie chcieli, by dzieci robotnic przymusowych przeżyły. Też do niedawna nie wiedziałam, że w niemieckich zakładach dla niemowląt panowały aż tak tragiczne warunki.

      Usuń
  4. Domyślam się, że robi duże wrażenie, bo wygląda na wstrząsającą książkę. Taki trudny, przerażający temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat trudny, przerażający i też niestety mało znany. Roman Hrabar był Pełnomocnikiem Rządu Polskiego ds. Rewindykacji Dzieci Polskich, wykradzionych przez nazistów, znał więc dobrze ten temat. Jest też autorem innych książek o rabunku i uśmiercaniu polskich dzieci.

      Usuń
  5. Chwilę mnie nie było i dopiero teraz wracam do wcześniejszych postów. Tego autora przegapić nie można. Całe życie poświęcił, by utrwalić los Polek, a szczególnie cierpienia dzieci w czasie wojny. Mam w domu przeczytane - "Przeciwko światu przemocy", "Janczarowie XX wieku", a przede mną "Lebensborn" czyli źródło życia". Aż boję się pisać o tych książkach. Kiedyś w czasach PRL było to bardzo akuratne, ale teraz w ramach poprawności politycznej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod wrażeniem pracy Hrabara. Ale - wstyd się przyznać - do niedawna nie miałam pojęcia o jego książkach. Nikt nie namawiał do ich czytania, nie reklamował, i dopiero przypadek sprawił, że w moje ręce wpadły "Skazane na zagładę". To, co Hrabar opisał w książce, jest takie straszne, takie niesamowite. Informacje o masowym uśmiercaniu niemowląt, o straszliwych warunkach, w jakich rodziły robotnice, o zapomnianych cmentarzach... O gwałtach na robotnicach, ale też o tym, że wiele Polek przebywających na robotach specjalnie zachodziło w ciążę w nadziei, że zostaną odesłane do domu. Na początku wojny istotnie wracały, ale potem, wobec faktu, że tych ciąż było bardzo dużo, zostały wydane zarządzenia o przymusowych aborcjach i przymusowym umieszczaniu noworodków w żłobkach. Nie dowiemy się już, ile dzieci zmarło w męczarniach głodowych. Dokumenty poginęły, akty urodzenia i zgonu sporządzane były byle jak.

      Miło się dowiedzieć, że ktoś czytał książki Hrabara. To czekam na recenzję!

      Usuń
  6. Czytanie takich książek nigdy nie jest łatwe, ale warto się mierzyć z taką literaturą. To fakty i przeżycia ludzkie, które warto znać.

    OdpowiedzUsuń