Co najbardziej kojarzy nam się z zimą? Śnieg. Święta. Prezenty. „Dziewczynka z zapałkami” i „Królowa śniegu”. Pierwsza baśń jest przeraźliwie smutna, druga - o wiele pogodniejsza, można czytać ją dzieciom bez obawy, że wpadną w przygnębienie. Bo choć w baśni wiele się dzieje i bohaterowie przeżywają niebezpieczne przygody, wszystko dobrze się kończy. Kay i Gerda wracają bezpiecznie do domu.
Ilustracje do „Królowej śniegu” sporządził Vladyslav Yerko. To ładne ilustracje, nastrojowe, pełne szczegółów. Na jednym obrazku widzimy np. starodawny pokój, Kaya i Gerdę siedzących przy okienku, ziewającego kocura i myszkę czytającą gazetę. Okładka przedstawia twarze Królowej Śniegu i Kaya. Na końcu książki zobaczymy stare miasto, kamienice, ludzi z choinkami.
Jedna z ilustracji, przedstawiająca Królową Śniegu porywającą Kaya |
Z „Królową śniegu” samodzielnie uporają się tylko te dzieci, które bardzo dobrze opanowały sztukę czytania i którym nie będzie przeszkadzał drobny druk oraz duża ilość tekstu na niektórych stronach. Lepiej będzie, jeśli tę książkę poczytają dzieciom rodzice.
„Królową śniegu” przełożył Franciszek Mirandola - tłumacz i pisarz z okresu Młodej Polski. Książka liczy 32 strony. Zaopatrzona jest w twarde, trudne do zniszczenia okładki. Nadaje się na prezent.
---
Andersen Christian Hans, „Królowa śniegu”, tł. Mirandola Franciszek, Wydawnictwo M, 2012.
A przy okazji kilka słów o innej książce dla dzieci. „Daleki rejs” Anny Onichimowskiej to propozycja dla uczniów starszych klas szkoły podstawowej. Narratorem jest Paweł, który opowiada o swojej mamie, o młodszym bracie Kubie, o tęsknocie za nieobecnym ojcem i o tajemniczym Dżejmsie. Narrator nie lubi Kuby, bo ten jest otyły i nosi okulary.
Trudno określić dokładny wiek chłopców i czas akcji. Mogą to być lata dziewięćdziesiąte, gdyż w szkole stosowana jest już sześciopunktowa skala ocen, a o komputerach, komórkach i innych elektronicznych gadżetach nie ma żadnej wzmianki. Po ukończeniu lekcji bracia pomagają mamie lepić pierogi, chodzą na zakupy, czytają, rozmawiają o książkach. Lubią też pisać długie listy.
Książka napisana jest językiem, jakim mogłoby posługiwać się dziecko. Mnie, dorosłej, książeczka podobała się, bo porusza tematy życia w rozbitej rodzinie, braku akceptacji, tęsknoty za przyjaźnią, ale moja córka miała inne zdanie. Już na samym początku znielubiła jednego z braci, bo przyniósł do domu dzikiego kota, który zjadł domowego chomika. A mała jest miłośniczką chomików, świnek morskich i tym podobnych sympatycznych gryzoni. Przez taki „drobiazg” straciła serce do książki i trzeba było ją zmuszać do czytania (zmuszać, ponieważ „Daleki rejs” to lektura szkolna).
---
Onichimowska Anna, „Daleki rejs”.
Ilustracje Yerko rzeczywiście wymiatają.
OdpowiedzUsuńIlustracje Yerko są przepiękne. Kilka dni temu oglądałam je w sieci i nie mogłam się napatrzyć :)
UsuńZazdroszczę Ci tego wydania "Królowej śniegu"!
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu spoglądam na nie tęsknie i chociaż planowałam kupić dziecku stare wydanie "Baśni" z ilustracjami Szancera, to chyba skuszę się również na tę książkę - ze względu na Yerko.
Onichimowską kojarzę z czytanej bardzo dawno książki "Samotne wyspy i storczyk".
Ta "Królowa śniegu" bardzo ładnie prezentuje się na półce :) Ja mam gruby tom baśni z własnego dzieciństwa, ale ten tom już się niestety rozsypuje i niektóre kartki są poplamione.
UsuńNie czytałam wcześniej żadnej książki Onichimowskiej. Nie sięgnęłabym i po tę, gdyby nie przeczucie, że będę musiała pomóc w pisaniu wypracowania na temat książki :) Książka przedstawia czasy, jakich uczniowie podstawówek nie znają - czasy bez komputera, bez gier komputerowych, bez smartfonów; czasy, kiedy to zamiast pisać sms-y albo romawiać przez komunikatory pisało się długie listy...
"Królowa śniegu" to bajka ponadczasowa, jak i "Dziewczynka z zapałkami". Pięknie wydało M te książkę. Faktycznie jest to idealny prezent pod choinkę.
OdpowiedzUsuńA i druga książka warta jest zauważenia, a skoro to lektura to tym bardziej. Wygląda na to, że pisarze powinni omijać tematy, które wpływają negatywnie na odczucia u dzieci.
Wydanie jest bardzo ładne. Andersena uwielbiałam, a moje naj, naj, najulubieńsze baśnie to były "Dziewczynka z zapałkami" i "Brzydkie kaczątko". Te baśnie czytałam sobie sama, natomiast "Królowa śniegu" długo stawiała mi opór, wolałam ją słuchać z płyty :)
UsuńWzmianka o zjedzonym przez kota chomiku podziałała fatalnie na moje dziecko. Chłopiec, który przyniósł do domu kota, stracił szansę na uzyskanie sympatii :)
Ostatnio przeglądałam swoje wydanie baśni, mające już kilkanaście lat, ale na "Królową śniegu" w takie wersji na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWarto się skusić, bo ilustracje przepiękne :)
Usuń