„Koń Pana Boga” to wspomnienia Żyda, który jako dziecko przeszedł gehennę. Podczas wojny musiał przez wiele dni leżeć pod łóżkiem albo przebywać w różnych ciasnych kryjówkach, na przykład w studni. Utracił wtedy umiejętność chodzenia. Nauczył się bać ludzi; szczególnie wielki lęk czuł wobec polskich dzieci, które nie miały litości dla „Żydka”.
Obok epizodów z czasów wojny książka zawiera też wspomnienia z lat powojennych, kiedy to warunki bytowe rodziny narratora bardzo się poprawiły. Wilhelm nie marzył już o zupie i chlebie. Otrzymywał do szkoły kanapki z szynką, podczas gdy polskie dzieci jadły byle co albo w ogóle nic. Chodził w szynelu i w rękawiczkach, wyróżniając się z gromady nędznie ubranych uczniów. Zapewne nie tylko z powodu antysemityzmu polskie dzieci mu dokuczały; w grę musiała wchodzić też zwyczajna zazdrość.
Matka małego Wilhelma sprawia wrażenie osoby trochę bezwzględnej i zachłannej. W czasach, gdy ludzie głodowali, ona umiała zdobyć różne dobra, niedostępne dla innych. Bardzo starannie wybierała kandydata na drugiego męża. Zdecydowała się na komunistę Michała, bo był dyrektorem rafinerii. Dając synowi kanapki do szkoły, przestrzegała go, by nikogo nie częstował. Bywała brutalna, szczególnie wtedy, gdy syn nie chciał jeść – potrafiła rzucić mu na głowę potrawę z patelni. Swojego ojca Wilhelm wspomina bardzo dobrze. Był to łagodny mężczyzna, chory na gruźlicę. Przebywając w kryjówce, najbardziej martwił się tym, co rodzina zrobi z jego ciałem, kiedy on umrze.
Fabuła jest bardzo ciekawa, ale nie tylko ona stanowi o wartości książki. Na uwagę zasługuje też styl pisarski Dichtera. To styl powściągliwy, chłodny, beznamiętny. Zdania są krótkie. Narrator opisuje to, co widział i słyszał, nie pozwala sobie na dygresje, na wyrażanie uczuć i na skargi. Nie dziwi się niczemu, nie komentuje wydarzeń, nie osądza czynów innych ludzi.
„Koń Pana Boga” to debiutancka powieść Wilhelma Dichtera. Autor opublikował ją dopiero wtedy, gdy miał sześćdziesiąt lat.
Moja ocena: 5/6.
---
Dichter Wilhelm, „Koń Pana Boga”, Znak, 1996.
Dawno temu czytałem i "Konia" i "Szkołę bezbożników" ale jakoś nic mi po ich lekturze nie zostało, co można interpretować w dwójnasób: albo obie powieści były takie sobie albo też mówiąc oględnie niezbyt uważnie je czytałem :-)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze została Ci do przeczytania trzecia część pt. "Lekcja angielskiego" :)
UsuńJa tam mam bardzo dobre zdanie o tej książce i z chęcią przeczytam też kolejne części, choć podejrzewam, że mogą być mniej ciekawe niż pierwsza.
Bardzo lubię takie ksążki. Muszę się za nią rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, bardzo dobrze się czyta :)
UsuńMnie najbardziej poruszyły fragmenty o latach wojennych, te o powojennych troszeczkę mniej.
Dość późny debiut, ale na literaturę i odkrycie swojego talentu nigdy nie jest za późno, prawda? Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo ciekawa, ma szansę Ci się spodobać.
UsuńOtóż to, nigdy nie jest za późno na odkrywanie swojego talentu i na pisanie książek. Szczególnie wtedy, gdy ma się do opowiedzenia ciekawą historię. A Dichter miał :)
O, to coś dla mnie. Lubię książki o tematyce wojennej.
OdpowiedzUsuńW tej książce jest nie tylko o czasach wojennych, ale też powojennych. Opis przeżyć bohatera kończy się wtedy, gdy ma on 11 lat :)
UsuńDebiut w wieku 60 lat? a więc wszystko przede mną :) Tematyka ciekawa, nie wiem natomiast jakbym przyjęła ten chłodny, beznamiętny styl. Generalnie lubię emocjonalne podejście, choć przyznaję, że i taki oszczędny sposób wyrażania uczuć też potrafi być niezwykle interesujący.
OdpowiedzUsuńOtóż to, nigdy nie jest za późno na pisanie książek :)
UsuńStyl Dichtera bardzo mi się spodobał. Ta książka to spojrzenie na wojnę i czasy powojenne oczami dziecka, które widzi straszne rzeczy, ale uważa to wszystko za coś normalnego, bo nie zna innego życia. W tej książce nie ma narzekań na Niemców i Polaków, chłopiec nie żali się, nie osądza nikogo. Rzadko pisze o swoich uczuciach, a jednak książka porusza i bardzo zasmuca czytelnika. Mną na przykład wstrząsnęła wzmianka o tym, że chłopiec, który opanował wcześniej sztukę chodzenia, zmuszony do ukrywania się pod łóżkiem, zapomniał, jak się chodzi. I że miał potem kłopoty z kolanami.
Może styl dlatego jest tak beznamiętny i chłodny, że autor nie mógł poradzić sobie z uczuciami. On przecież przeżył to wszystko, co opisał. Pisanie tej książki musiało być dla niego bardzo trudne.
To na pewno jest poruszające, kiedy dziecko przyjmuje zastany świat (jedyny sobie znany) za naturalny, normalny, kiedy wokół trwa piekło. Też myślę, że taki sposób narracji to obrona przed nadmiarem emocji. A jednocześnie taka książka może być dla piszącego rodzajem terapii.
UsuńKsiążki pokazujące sposób widzenia świata przez dziecko zawsze mnie wzruszają, bo dziecko najbardziej okrutne wydarzenia uważa za coś normalnego. Pisanie tych wspomnień musiało być rodzajem terapii, ale też chęcią utrwalenia niezwykłego, przerażającego dzieciństwa.
UsuńWidzę, że to już kolejna książka, w której pojawiają się wątki polskiego antysemityzmu - czy u Dichtera mowa jest tylko o prześladowaniach ze strony dzieci?
OdpowiedzUsuńAutora znałam tylko ze słyszenia i nie kojarzyłam go dotychczas z konkretną tematyką. Chętnie przeczytam!
A beznamiętny styl czasami (w zalezności od kontekstu) może zrobić większe wrażenie, niż tekst naszpikowany emocjami. Tak chyba jest w tym przypadku...
Oczywiście mowa jest także o antysemityzmie ze strony dorosłych, jednak bohater najbardziej bał się dzieci; uważał, że dzieci są bezlitosne i okrutne. Podczas czytania książki miałam wrażenie, że w latach powojennych matka bohatera przyczyniła się trochę do tego, że jej syn był tak źle traktowany przez innych uczniów. Dawała mu np. do szkoły bardzo dobre jedzenie i surowo nakazywała, by z nikim się nie dzielił. Inne dzieci, głodujące albo jedzące chleb ze smalcem, na widok takich pyszności musiały łykać ślinę i na pewno czuły zazdrość, złość.
UsuńBeznamiętny, chłodny styl bardzo pasuje do tej książki. A książkę bardzo Ci polecam :)
Mam wrażenie, że antysemityzm jest generalnie demonizowany i absolutnie nie można powiedzieć, że Polacy byli szczególnymi antysemitami. A że nie kochali Żydów, trudno się im by było dziwić. Historia tego narodu jest arcyciekawa, a ponieważ nie mieli własnego państwa przez całe wieki rozproszeni byli można rzec po całym świecie.i faktycznie gdy się osiedlali przyczyniali się do rozwoju, ale kochani nigdzie nie byli. A to dzięki swej szczególnej naturze sprawiającej, że nie asymilowali się lecz trzymali się razem w swych gminach.I często byli obiektem prześladowań.Chyba mają to wpisane w swoje istnienie na ziemi.
UsuńNawet Bóg sobie z nimi nie radził i musiał ich doświadczać.
A co do książki, nawet lubię takie pozbawione niezwykłych emocji.
Też nie uważam, by Polacy byli szczególnymi antysemitami. Jak w każdym narodzie, tak i nas byli ludzie przez duże L oraz szubrawcy. Podczas okupacji ci szubrawcy mieli dogodne warunki, by się ujawnić, wzbogacać się na krzywdzie inych, prześladować innych itp. Podczas wojny Żydzi (ci, którzy zostali w okupowanej Polsce) mogli przetrwać tylko przy pomocy Polaków. Gdyby tej pomocy nie otrzymali, nie przeżyliby. A przecież ocalało ich wielu.
UsuńTeż tak uważam. Nie można nigdy twierdzić, że jesteśmy albo dobrzy albo źli jako cała nacja, bo tak nie było i nie jest. I takie podsumowywanie narodu jako całości jest pozbawione obiektywizmu.
UsuńLubię do Ciebie zaglądać i nawet jeżeli nie będę czytać książek, o których piszesz to i tak sprawia mi dużą przyjemność ich poznawanie.
Życzę dobrego dnia.
Otóż to. Nie wolno uogólniać. Wszelkie uogólnienia są krzywdzące. Nie rozumiem, skąd u ludzi ta skłonność do uogólnień, do twierdzeń, że wszyscy Polacy to antysemici, Rosjanie - pijacy i złodzieje, Szkoci - skąpcy, Niemcy - pedanci, Japończycy - pracoholicy, Rumuni - brudasi, itd.
UsuńJa też lubię do Ciebie zaglądać, bo u Ciebie panuje miła atmosfera i można znaleźć recenzje starszych książek, a nie tylko nowości. A "Koń Pana Boga" mógłby Ci się spodobać, bo to ciekawa, starannie napisana książka.
Też Ci życzę dobrego dnia :)
Takie książki zdecydowanie leżą w kręgu moich zainteresowań choć w tematyce (około)wojennej już dawno nic nie czytałam. Po Nowym Roku planuje to zmienić.
OdpowiedzUsuń:)
Tę książkę szczerze i serdecznie polecam :)
UsuńBardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń