„Kochanek” Marguerite Duras to wartościowa, ciekawa, oryginalnie napisana powieść. Podobno jest autobiograficzna.
Narratorka, starsza wiekiem Francuzka, wspomina wczesną młodość spędzoną w Indochinach. Jako piętnastolatka nawiązała intymną znajomość ze starszym od niej o dwanaście lat zamożnym Chińczykiem. Sądziła wtedy, że jeśli matka dowie się o romansie, zabije ją. Z perspektywy czasu inaczej widzi tę sprawę. Zastanawia się, dlaczego matka pozwalała jej chodzić w bardzo wyzywającym stroju (złote pantofelki na obcasach, przyciasna sukienka, męski kapelusz i do tego makijaż) i dlaczego poprosiła właścicielkę internatu, by córka mogła nie wracać na noc. Może matka, przygnębiona biedą i brakiem pomocy ze strony synów, liczyła na to, że „mała” zacznie zarabiać jako prostytutka?
W Indochinach rodzinie narratorki nie powodziło się dobrze. Dziewczynka musiała jeździć autobusem przeznaczonym dla miejscowej ludności. Matka, podobnie jak wiele innych białych kobiet zmuszonych do życia w tropikach, często miewała nastroje depresyjne i nie zajmowała się dziećmi. Zawsze wyróżniała najstarszego syna, który okradał ją i służących oraz znęcał się nad rodzeństwem.
Romans z Chińczykiem to tylko jeden z tematów. Autorka pokazała też, jak wyglądało życie w Indochinach w latach trzydziestych, poruszyła temat wpływu niezbyt troskliwej matki na dziecko i pokazała problem rasizmu. Matka i bracia dziewczyny bez skrupułów wykorzystywali finansowo Chińczyka, uważali go za kogoś gorszego, choć był od nich bardziej wykształcony i o wiele bogatszy.
Marquerite Duras napisała „Kochanka” w roku 1984. To utwór bardzo krótki, dający dużo do myślenia. Narratorka często przyznaje, że czegoś dobrze nie pamięta, że niektóre wydarzenia z perspektywy czasu odbiera inaczej. Wiele słów poświęca na opisanie swojego wyglądu. Widać, że ma żal do rodziny, która mocno jej dogryzła.
Moja ocena: 5/6.
---
Marguerite Duras, „Kochanek” („L'Amour”), przeł. Loda Kałuska, Wydawnictwo Literackie, 1989.
Na podstawie filmu powstał film, oglądałam go w telewizji. Film ze śmiałymi scenami erotycznymi.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym książkę.)
Filmu nie oglądałam. Iza z "Czasu odnalezionego" napisała, że film został spłycony w stosunku do książki. W książce nie ma aż tak wielu scen erotycznych. Mnie najbardziej ciekawiło życie rodzinne bohaterki :)
UsuńKsiążkę oczywiście polecam.
Nie dopisałam, że tak też pomyślałam, że film z pewnością odbiega od książki. Tak niestety zwykle bywa z ekranizacjami książek. A później np. spotykamy się ze stwierdzeniami, że film był lepszy niż książka co książce przynosi tylko szkodę szczególnie w przypadku, gdy jest wartościowa.)
UsuńWłaśnie. Zależy, jakie mamy oczekiwania wobec filmów i książek. Ktoś, kto wyobraża sobie, że w "Kochanku" znajdzie mnóstwo śmiałych opisów erotycznych, z pewnością poczuje się rozczarowany. Opisy, owszem, są, ale w rozsądnej ilości i wcale nie ciągną się przez wiele stron :)
UsuńŻałowałam trochę, że książka nie była grubsza.
Podobnie, jak ty nie sięgnęłabym po książkę sugerując się tytułem (obawiając romansidła). A tymczasem można się pomylić oceniając po okładce, tytule... Filmu nie oglądałam.
OdpowiedzUsuńOd tej książki oprócz tytułu odstraszała mnie też różowa okładka. Kolor różowy kojarzy się z ckliwym romansem. Podczas czytania poczułam się przyjemnie zaskoczona :)
UsuńNajpierw widziałam film. Bardzo dobry. Potem czytałam książkę, która wtedy nosiła tytuł "Kochanek z północnych Chin". Jest to książka trudna w czytaniu. Przypomina scenariusz (?) Czytałam dawno, może się mylę, ale pamiętam swoje potyczki z książką
OdpowiedzUsuń;) Już doczytałam: "Kochanek z północnych Chin" jest powieścią ponownie spisaną, wtórną do "Kochanka". Człowiek całe życie się uczy.
OdpowiedzUsuńWidocznie pisarka miała obsesję na punkcie swojego kochanka z lat młodości. Na początku miałam zamiar przeczytać też "Kochanka z północnych Chin", ale teraz się rozmyśliłam. Skoro to ta sama historia, to po co? :)
UsuńMoże więcej szczegółów? Nowa wersja powstała po śmierci kochanka.
UsuńPorównanie obu wersji na pewno byłoby ciekawym doświadczeniem :)
UsuńOglądałam film i bardzo mi się podobał. Z chęcią bym przeczytała też książkę, zwłaszcza jeżeli jest oparta na faktach!
OdpowiedzUsuńM.Duras w swoich książkach często zamieszczała wątki autobiograficzne. Książkę Ci polecam :)
UsuńCzytam teraz drugą książkę tej autorki. Nosi ona tytuł "Moderato Cantabile". Ze zdziwieniem stwierdzam, że podoba mi się o wiele mniej niż "Kochanek"...
Film tak. Książka, przez formę, chyba jednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńWobec tego nie będę Cię namawiać :)
UsuńNamawiaj, bo to ciekawe doświadczenie. Podobne jak konfrontacja filmu i książką Blixen "Pożegnanie z Afryką"
UsuńNic na siłę :)
UsuńWidzę, ze ta pozycja rzeczywiście jest ciekawsza od "Moderato Cantabile". Z chęcią bym ją przeczytała. Nie wiedziałam, że jest nakręcony film na jej podstawie. Na pewno za nim też się rozejrzę:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem o wiele ciekawsza.
UsuńIstnieje też film nakręcony na podstawie "Moderato cantabile". Występuje w nim m.in. Jean-Paul Belmondo :)
Bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTo bardzo ładna książka. Pozdrawiam również. :)
UsuńBardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam. :)
UsuńŚwietny wpis. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam. :)
UsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZachęcam do przeczytania książki, jest bardzo ciekawa. Pozdrawiam!
UsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Usuń