15.03.2013

Stanisław Dygat „Jezioro Bodeńskie”


„Jezioro Bodeńskie” to powieść, która wymaga skupienia, nie nadaje się do czytania w autobusie czy też w poczekalni u lekarza. Niewiele w niej akcji, dużo miejsca zajmują rozmyślania narratora, a narrator nie budzi sympatii. To leniuch, który jeszcze przed wybuchem wojny przez większość czasu leżał w łóżku i snuł górnolotne myśli o życiu. Nawet kiedy składał wizyty podobającej mu się Ludce Natolskiej, spoczywał na kanapie w jej domu. Ludka karciła go: „Kiedy nauczysz się dobrych manier? Ledwie przyjdziesz, chwytasz gazetę i w ogóle rozpierasz się w fotelu”[115]. Uwagi nie pomagały, młody inteligent nadal zachowywał się nieelegancko. „Położyłem się na jej tapczanie i wziąłem gazetę”[131] – wyznaje. Nic dziwnego, że dziewczyna go porzuciła.

W czasie drugiej wojny światowej narrator wraz z mnóstwem innych „narodowościowych bękartów”[17] znalazł się w obozie w Konstanty w zachodniej części Niemiec. Młodemu Polakowi dokuczały tęsknota i nuda. Czas spędzał na czekaniu na listy z Warszawy, chodzeniu z książką pod pachą i prowadzeniu leniwych rozmów z Janką, Suzanne oraz Renée Bleist. Czytał „Kordiana” i uświadamiał sobie, że niewiele wie o Polsce. Wstydził się tego, że nie walczy z Niemcami tak jak inni: „Kiedy w czasie nalotu słyszę odgłosy wojny tak blisko, to nie wiem, co ze sobą zrobić ze wstydu i chęci, żeby się stąd wydostać i znaleźć tam, gdzie dziś jest moje miejsce”[210]. Uważał, że niewola, w jakiej się znalazł, jest niemęska, że Niemcy lekceważą internowanych; wyrazem tego lekceważenia jest zostawianie na noc tylko jednego strażnika. Więzień nie wiedział, że ucieczka z obozu do Szwajcarii była prawie niemożliwa: przeszkodę tworzyło Jezioro Bodeńskie. Śmiałek musiałby przepłynąć 10 km wpław i ominąć niemieckie motorówki, które krążyły po jeziorze, wyłapując zbiegów. 

Narrator wiele razy postanawiał zdobyć się na jakiś bohaterski czyn i w ostatniej chwili rezygnował. Bał się, poza tym uważał, że nie został przeznaczony na bohatera i męczennika: „Czy ja od tego, żeby narodom przewodzić? Ja będę gdzieś tam przewodził, a tymczasem w moim gmachu szkolnym listy będą czekać na mnie”[234].

„Jezioro Bodeńskie” Dygata napisane zostało pięknym językiem. Dużo w niej metafor. W dialogach występuje wiele słów niemieckich i francuskich. Zdanie „A tymczasem wybuchła wojna i dostałem się do niewoli” powtarza się w powieści kilka razy. Książka kierowana jest raczej do ambitniejszych czytelników, bo miłośnicy czytadeł zmęczą się nią po kilkunastu albo nawet po kilku stronach.

---
Stanisław Dygat, „Jezioro Bodeńskie”, Świat Książki, 2008. Liczby w nawiasach to oczywiście numery stron.

23 komentarze:

  1. Czeka na półce od dłuższego już czasu! Dokładnie takie wydanie.. Ale ponieważ ostatnio faktycznie nie miałam siły na literaturę wymagającą skupienia, to i jakoś się nie mogłam zebrać. Podejrzewam, że przesunie się teraz w kolejce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, Ty lubisz wartościowe lektury, więc myślę, że "Jezioro Bodeńskie" Ci się spodoba. Z początku ta książka może nużyć, z czasem staje się pasjonująca. Wydanie ze Świata Książki jest najładniejsze, a w ogóle to "Jezioro Bodeńskie" wydano w Polsce wiele razy :)

      Usuń
    2. A gdzie przebiega granica pomiędzy książką "wartościową" a "niewartościową"? Do określenie tego stosuje się jakieś konkretne kryteria? ;-)

      Usuń
    3. Mila, dobre pytanie :-)
      Książka wartościowa to według mnie taka, którą można czytać wiele razy i za każdym razem odkrywać w niej coś nowego, która przy każdym czytaniu coraz bardziej się podoba, która porusza ważne tematy, której autor jest oczytany, którą chciałoby się wziąć ze sobą na bezludną wyspę itd.
      Zresztą każdy czytelnik chyba intuicyjnie wyczuwa, które książki są wartościowe, a które nie :)

      Usuń
  2. Specyficzny utwór, nie wiem czy mi się spodoba. Ale dobrze od czasu do czasu przeczytać coś ambitniejszego, a twórczości Stanisława Dygata jeszcze nie znam. Więc może...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam tylko tę jedną książkę Dygata. Trudna, ale warto było przeczytać :)

      Usuń
  3. Uwielbiam piękne książki, które trzeba czytać w skupieniu - im więcej metafor, tym lepiej, poszukuję poetyckości w prozie :0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Jeziorze Bodeńskim" jest wiele najróżniejszych metafor :)

      Usuń
  4. Do mnie ta powieść nie trafiła. Czytałam na spokojnie, miałam dużo czasu żeby nad lekturą się pochylić - ale książka mnie nużyła i to bardzo, może za spokojna na mój nastrój była? Nie podobały mi się też liczne francuskie wtrącenia - bo nie znam francuskiego, a w moim wydaniu tłumaczeń nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie "Jezioro Bodeńskie" też długo leżało na półce, a kiedy zaczęłam czytać, nie od razu poczułam się oczarowana :)
      Istotnie, w książce było wiele wtrąceń w obcych językach, a wynikało to z tego, że w obozie znajdowały się osoby pochodzące z różnych krajów, wiele "poczwarnych wybryków natury paszportowej i narodowościowych bękartów", jak ich nazywa Dygat. Tłumaczenie by się przydało :)

      Usuń
    2. Tłumaczenie albo solidne przedwojenne wykształcenie ;-)

      Usuń
  5. Czytałam na studiach (jakiś zaczytany stary egzemplarz) i podobała mi się. Potem widziałam też jakąś ekranizację w telewizji, ale zupełnie nie mogłam się w niej odnaleźć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem wyobrazić sobie filmu nakręconego na podstawie "Jeziora Bodeńskiego". W tej książce akcja nie jest zbyt atrakcyjna, ważne są przemyślenia głównego bohatera na temat Polski, bohaterstwa, a tego nie sposób pokazać w filmie :-)

      Usuń
    2. No właśnie nie wyszło to za dobrze. Było chaotycznie, nudno, a to co najważniejsze i tak umknęło.

      Usuń
  6. Myślę, ze spróbuję. Wydaje mi się, że może mi się spodobać. Zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, warto :) Jak się nie spodoba, to przecież można odłożyć :)

      Usuń
  7. Świetna recenzja, zachęcasz do przeczytania, ta książka brzmi jak wyzwanie:) Pozdrowienia z Czytelni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta książka jest w pewnym sensie wyzwaniem, nie można jej zaliczyć do lektur lekkich, łatwych i przyjemnych :)
      Dziękuję za miłe słowo i pozdrawiam również! :-)

      Usuń
  8. Przeczytałam z przyjemnością recenzję, zastanawiałam się nad książką, teraz wiem czego oczekiwać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, powiem tylko tyle: książka niełatwa, ale warta przeczytania :)

      Usuń
  9. Koczowniczko,

    nie wiem, czy się zaliczam do tych ambitniejszych czytelników, chyba tak, bo starannie dobieram lektury i ta książka mi si ę podobała. jest tyle dobrych książek, że szkoda mi czasu - a mam go raczej mało - na czytadła, o których zapomnę już w połowie ;-))

    podpisuję się pod Twoją definicją wartościowej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się zgadzam z tym, że na czytadła, które nie mają szans na to, by zostać w pamięci na dłużej, szkoda czasu, tym bardziej, że wraz z upływem lat pamięć słabnie :)

      Usuń