Matka i córka Alberta Moravii to bardzo ciekawa opowieść o wojennych losach pięknej, zaradnej wdowy Cesiry i jej osiemnastoletniej córki Rosetty. W roku 1943 panie opuściły Rzym i uciekły w rodzinne strony Cesiry, czyli w góry w środkowym rejonie Włoch. Tam wraz z grupą uchodźców oczekiwały na przyjście aliantów, a potem starały się wrócić do Rzymu.
Moravia zastosował narrację pierwszoosobową. Pomysł to bardzo udany, bo niewykształcona, lecz bystra Cesira jest bardzo dobrą narratorką - rzetelnie opisuje rzeczywistość i szczodrze dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami. Ta prosta kobieta ma wiele zdrowego rozsądku, wie, że na wojnie giną ludzie najuczciwsi, najlepsi, natomiast różni cwaniacy wzbogacają się i stają się jeszcze gorsi.
Bohaterowie książki przerażają, właściwie nikt oprócz Rosetty i Michela nie budzi sympatii. Cesira z początku bardzo mnie irytowała, bo nie interesowała się niczym oprócz powiększania majątku. Pragnęła, by wojna trwała jak najdłużej. Oto jedno z jej wyznań: Zawsze mówiłam Rosetcie: - Proś Boga, by wojna potrwała jeszcze kilka lat... wtedy będziesz miała nie tylko wyprawę i posag, ale będziesz bogata. Pieniądze były dla niej ważniejsze od pokoju, od bezpieczeństwa córki. Kochała Rosettę, ale zabierała ją ze sobą na niebezpieczne wyprawy po towar. O skąpstwie Cesiry świadczy też fakt, że zmarłego męża zawinęła w stare prześcieradło, a jego garnitur przeznaczyła do sprzedaży. Kolejna wada Cesiry to nieświadomość polityczna. Ta kobieta nie miała nic przeciwko Hitlerowi i Mussoliniemu!
Z czasem zmieniłam zdanie o bohaterce, ale o tym nie będę pisać, by nie zdradzić za wiele z akcji. Warto zaznaczyć, że Moravia nie ukazał mieszkańców Włoch w dobrym świetle. Prawie wszystkie postacie z kart książki są egoistami i korzystając z bezprawia, kradną, rabują, oszukują. Nie czują żalu na widok umierających ludzi, wierzą w to, co napisane jest w gazetach. Uważają, że skoro na inne kraje zrzucane są bomby, najwidoczniej ich mieszkańcy na to zasłużyli. Spośród niesympatycznych wieśniaków na korzyść wyróżnia się tylko Michele, wykształcony wrażliwy młodzieniec, który chętnie spędza czas z Cesirą i jej córką.
Nie wiem, dlaczego bałam się sięgać po książki Moravii. Matka i córka to jedna z najlepszych powieści, jakie ostatnio wpadły w moje ręce. Wiele scen z tej książki utkwi mi w pamięci na długo, np. opis noclegu w chacie brudaski Concetty, kiedy to Cesira i Rosetta zostały pogryzione przez setki pluskiew. Również sceny z wkroczeniem aliantów do Fondi zostały odmalowane w sposób przejmujący. Polecam!
---
Alberto Moravia, Matka i córka (oryg. wł. La Ciociara), tł. Zofia Ernstowa, Czytelnik, 1960.
Moravia zastosował narrację pierwszoosobową. Pomysł to bardzo udany, bo niewykształcona, lecz bystra Cesira jest bardzo dobrą narratorką - rzetelnie opisuje rzeczywistość i szczodrze dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami. Ta prosta kobieta ma wiele zdrowego rozsądku, wie, że na wojnie giną ludzie najuczciwsi, najlepsi, natomiast różni cwaniacy wzbogacają się i stają się jeszcze gorsi.
Bohaterowie książki przerażają, właściwie nikt oprócz Rosetty i Michela nie budzi sympatii. Cesira z początku bardzo mnie irytowała, bo nie interesowała się niczym oprócz powiększania majątku. Pragnęła, by wojna trwała jak najdłużej. Oto jedno z jej wyznań: Zawsze mówiłam Rosetcie: - Proś Boga, by wojna potrwała jeszcze kilka lat... wtedy będziesz miała nie tylko wyprawę i posag, ale będziesz bogata. Pieniądze były dla niej ważniejsze od pokoju, od bezpieczeństwa córki. Kochała Rosettę, ale zabierała ją ze sobą na niebezpieczne wyprawy po towar. O skąpstwie Cesiry świadczy też fakt, że zmarłego męża zawinęła w stare prześcieradło, a jego garnitur przeznaczyła do sprzedaży. Kolejna wada Cesiry to nieświadomość polityczna. Ta kobieta nie miała nic przeciwko Hitlerowi i Mussoliniemu!
Z czasem zmieniłam zdanie o bohaterce, ale o tym nie będę pisać, by nie zdradzić za wiele z akcji. Warto zaznaczyć, że Moravia nie ukazał mieszkańców Włoch w dobrym świetle. Prawie wszystkie postacie z kart książki są egoistami i korzystając z bezprawia, kradną, rabują, oszukują. Nie czują żalu na widok umierających ludzi, wierzą w to, co napisane jest w gazetach. Uważają, że skoro na inne kraje zrzucane są bomby, najwidoczniej ich mieszkańcy na to zasłużyli. Spośród niesympatycznych wieśniaków na korzyść wyróżnia się tylko Michele, wykształcony wrażliwy młodzieniec, który chętnie spędza czas z Cesirą i jej córką.
Nie wiem, dlaczego bałam się sięgać po książki Moravii. Matka i córka to jedna z najlepszych powieści, jakie ostatnio wpadły w moje ręce. Wiele scen z tej książki utkwi mi w pamięci na długo, np. opis noclegu w chacie brudaski Concetty, kiedy to Cesira i Rosetta zostały pogryzione przez setki pluskiew. Również sceny z wkroczeniem aliantów do Fondi zostały odmalowane w sposób przejmujący. Polecam!
---
Alberto Moravia, Matka i córka (oryg. wł. La Ciociara), tł. Zofia Ernstowa, Czytelnik, 1960.
Na podstawie powieści Moravii powstał film pt. Dwie kobiety w reżyserii Vittorio De Sica. W rolę Cesiry wcieliła się Sophia Loren. |
Wydaje mi się, że u Moravii trudno o "przyjemnych" bohaterów. Mnie to odpowiada, bo tacy na ogół jesteśmy.;(
OdpowiedzUsuńBohaterowie "Matki i córki" są wyjątkowo egoistyczni i nieprzyjemni :)
UsuńA czy tacy na ogół jesteśmy? W czasach pokoju ludzie na ogół są lepsi (trochę lepsi). Bohaterka tej książki z czasem doszła do wniosku, że nie można mówić, że się zna jakiegoś człowieka, dopóki nie zobaczy się, jak zachowuje się on w warunkach wojennych. I ja się z tym zgadzam :)
Tak, warunki kryzysowe b. dobrze pokazują prawdziwą twarz człowieka, nie tylko te wojenne. Czasem z ludzi wychodzi prawdziwa bestia.;(
UsuńWłaśnie. Przykre to, ale prawdziwe :-(
UsuńW warunkach kryzysowych wyłazi z ludzi bestia i Moravia bardzo dobrze to pokazał. W "Matce i córce" pojawia się też kilka postaci, które podczas wojny zwariowały.
Powieści nie czytałam, znam tylko (i bardzo lubię) opowiadania Moravii, ale film doskonale pamiętam.
OdpowiedzUsuńTo ja bardzo polecam Ci tę powieść. Główna bohaterka to wyjątkowo denerwująca postać, pełna wad. Najpierw doprowadzała mnie do pasji, ale potem było mi jej szkoda.
UsuńPoszukam tych opowiadań Moravii :)
To, że popierała Mussoliniego, to akurat nie było w tamtych czasach niezwykłe. Z Twojej recenzji wynika, że to dobra książka. Jestem pewna, ze j przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTak, co do popierania Mussoliniego masz rację. Wtedy to wyglądało inaczej :)
UsuńA książkę bardzo, bardzo, bardzo polecam! "Matka i córka" nie jest trudna w czytaniu. Napisana jest prostym językiem, przez cały czas coś się w niej dzieje, podczas czytania nie sposób się nudzić :)
Oglądałam film. Ale do Morawi wrócę.)
OdpowiedzUsuńOglądając film odniosłam wrażenie, że Michele kocha się w Rosetcie, tymczasem w książce wyraźnie jest zaznaczone, że Michele nie interesował się dziewczyną od strony erotycznej, po prostu lubił z paniami rozmawiać. W książce była taka scena, że kiedy Rosetta myła się, matka specjalnie pozwoliła na to, by Michele wszedł do ich chatki i zobaczył nagą dziewczynę. Cesira myślała, że Michele zachwyci się pięknością jej córki, tymczasem on był zażenowany i niezadowolony :)
UsuńFilmy rzadko odzwierciedlają dokładnie treść. To już bywa wizja reżyserska.)
UsuńPewnie reżyser uważał, że wątek miłosny ubarwi film. A Belmondo jako Michele niezbyt mi się podobał :)
UsuńBelmondo to słynny brzydal był.)
UsuńBelmondo brzydki i jakiś taki ogólnie nieatrakcyjny :)
UsuńPowieściowy Michele to posępny, smutny przystojniak.
Pewno Belmondo był wtedy na topie.)
UsuńU mnie w kolejce czeka, nomen omen, jego "Nuda" i chyba jeszcze poczeka bo po kilku stronach znudzony odstawiłem ją na półkę, gdzie czeka na lepsze czasy :-)
OdpowiedzUsuńNadawanie książce tytułu "Nuda" to bardzo nieroztropne zachowanie, bo tylko najodważniejsi i najbardziej wytrwali czytelnicy sięgną po taką książkę :-)
UsuńDo książek z serii Nowy Kanon mam wielkie zaufanie. Przeczytałam kilka i mi się podobały, więc i po "Nudę" sięgnę.
Ja też :-) Nawiasem mówiąc mam wrażenie, że nazwa serii jest mocno na wyrost bo wiele z jej książek wcale nie jest nowych :-)
UsuńNie są nowe, ale w Polsce raczej nie były znane :)
UsuńPodobno najnudniejsza książka z tej serii to "Opowiadania nowojorskie" Jamesa.
Nie czytałam Jamesa ale z tych pozycji z nowego kanonu które znam, najnudniejsze było Gorzkie spotkanie. A Nuda - wbrew tytułowi - była bardzo wciągająca, polecam :-). W ogóle bardzo lubię Moravię :-)
UsuńO, to wspaniale, że są osoby, które znają i lubią Moravię :)
Usuń"Nudę" przeczytam na pewno, a na razie zaopatrzyłam się w "Kobietę leopard", ostatnią powieść pisarza :)
Co do popierania Mussoliniego - o tym, jak odbierały jego i faszyzm "ludowe masy" genialnie opowiada film Szczególny dzień Ettore Scoli.
OdpowiedzUsuńTego filmu nie znam. Chętnie obejrzę :)
UsuńPrzejmująca opowieść, jestem okropnie ciekawa losów tych dwóch kobiet. Uwielbiam Loren i film również obejrzę, a co! :)
OdpowiedzUsuńLosy matki i córki przejmujące, a główna bohaterka, która na początku książki pragnęła, by wojna trwała jak najdłużej, z czasem zmieniła zdanie.
UsuńFilm warto obejrzeć. Sophia Loren moim zdaniem grała o wiele lepiej niż Belmondo :-)
Wspaniała seria, więc po książce można oczekiwać wiele dobrego. Gdyby przypadkiem powieść wpadła mi w ręce, nie omieszkam przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, przeczytaj :) Seria Nike rzeczywiście jest wspaniała. Oprócz "Matki i córki" wydano w tej serii następujące książki Moravii: "Automat", "Konformista", "Obojętni", "Pogarda", "Rzecz jest tylko rzeczą", "Rzymianka", "Uwaga". Czyli w sumie aż osiem książek tego autora :)
UsuńHa, od momentu opublikowania tego komentarza udało mi się przeczytać "Rzymiankę" oraz "Nudę". Niedawno nabyłem też "Konformistę". Moravia to naprawdę interesujący autor.
UsuńŁadny wynik! :-) A ja przeczytałam „Podróż do Rzymu”. To akurat w moim odczuciu słabiutka książka. Moravię uważam za najciekawszego z włoskich autorów. Z tym że ja słabo znam włoską literaturę.
UsuńSpróbuj zapoznać się z prozą Mario Soldatiego. Mnie dzieła tego autora przypadły do gustu jeszcze bardziej niż ciekawe książki Moravii :)
UsuńSkoro tak mi radzisz, zapoznam się. Już wiele razy przekonałam się, że mamy trochę podobny gust – na przykład polecone przez Ciebie „Pożegnanie z Matiorą” przeogromnie mi się podobało :)
UsuńDo końca nie jestem przekonana do tej książki, więc się wstrzymam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Wobec tego nie będę Cię specjalnie namawiać. Pozdrawiam również :-)
UsuńSkończyłam dzisiaj tę książkę po którą sięgnęłam za sprawą twojej recenzji. Nic wcześniej Moravii nie czytałam. Kojarzyłam jego Nudę, ale tytuł mnie zniechęcał ;), a że mam braki z literatury włoskiej, ciągle rozglądałam się za czymś do przeczytania. Ocena 4/6 była zachęcająca, ale przeważył chyba fakt, że Sophia Loren wcieliła się w postać z tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążka podobała mi się, szczególnie początek i koniec. Ten okres ukrywania się był najmniej interesujący i w porównaniu z innymi historiami wojennymi jakoś mało traumatyczny. Okropnie to brzmi, ale chyba każdy z naszej części Europy, patrzący na takie wydanie "uchodźctwa" myśli sobie, że nie było najgorzej. Albo to ja tylko niewrażliwa jestem. Postać matki raczej mnie nie irytowała, podobało mi się jej branie rzeczy na "chłopski rozum". Wątek przyjaźni z Michelem był fajnie poprowadzony i nadał książce głębi i powagi. Ciągle zastanawiam się nad przemianą Rosetty i na ile była ona psychologicznie prawdziwa. Do tego książka napisana prostym językiem, a jednak czasami czułam, że jestem we Włoszech. Cieszę się, że przeczytałam tę książkę.
Bardzo się cieszę, że udało mi się zachęcić, że książka Ci się podobała i dziękuję za ciekawy, wnikliwy komentarz :-)
UsuńCesira irytowała mnie na początku powieści, a potem już nie. Doceniłam ją, zrozumiałam jej zachowanie, nabrałam do niej sympatii. Masz rację, że jeśli porównamy okres ukrywania się bohaterek do losów innych ukrywających się ludzi, możemy zauważyć, że nie było im aż tak ciężko, wiele osób miało o wiele gorzej. A jednak one też cierpiały, ich też żal...
Po przeczytaniu "Matki i córki" tak polubiłam Moravię, że sięgnęłam jeszcze po "Podróż do Rzymu", ale niestety, rozczarowałam się. Powieść okazała się bardzo kiepska i nudna. "Nuda" mnie też odstrasza tytułem. Co to w ogóle za pomysł, by nadawać książce tytuł "Nuda" :)