29.06.2019

„Mieć i nie mieć” Ernest Hemingway


Ostatnie moje spotkanie z twórczością Ernesta Hemingwaya nie przebiegało pomyślnie. Noblista tak mnie zirytował swoim stosunkiem do innych autorów i do zwierząt, które zabijał dla zabawy, że musiało minąć aż sześć lat, bym odważyła się sięgnąć po kolejną jego książkę. Ta książka to „Mieć i nie mieć”.

Główny jej bohater ma na imię Harry i mieszka w Key West na Florydzie, w domu stojącym tuż nad morzem, w dzielnicy, w której władze miasta zamierzają wybudować luksusowy ośrodek dla turystów. Oczywiście nie chce sprzedać domu, ale będzie do tego zmuszony, jeśli nie znajdzie dobrej pracy. Jednak w czasie kryzysu (akcja toczy się w latach trzydziestych) trudno zarobić w legalny sposób. Harry najpierw pomaga bogatym letnikom łowić ryby, a kiedy nie dostaje zapłaty i na domiar złego traci kosztowny sprzęt rybacki, zaczyna przemycać alkohol i rewolucjonistów na Kubę. Dużo przy tym ryzykuje, bo po pierwsze Urząd Celny może odebrać mu kuter i kontrabandę, po drugie Kubańczycy są porywczy i bezwzględni. 

W powieści tej Hemingway kreuje postać „prawdziwego” mężczyzny – chamskiego, niesamowicie odpornego na ból, nierozczulającego się nad sobą. Kiedy Harry traci prawą rękę, kwituje to zdawkowym stwierdzeniem „Są gorsze rzeczy niż utrata ręki”, przyczepia do kikuta hak i nadzwyczaj szybko przyzwyczaja się do kalectwa. Jest wierny w miłości. Po kilkunastu latach małżeństwa wciąż zachwyca się tlenionymi włosami i figurą Marii. W jego oczach żona jest pięknością, tymczasem turyści postrzegają ją jako tłustą, pospolitą „krowę potworną, herod babę”. Maria odwzajemnia uczucia męża. „Nie ma w nim nic takiego, czego bym nie lubiła. Poszczęściło mi się. Nie ma takiego drugiego mężczyzny” – twierdzi. Szkoda tylko, że z kręgu tej rodzinnej miłości wyłączone są córki. „Niech diabli wezmą te dziewczyny. Starej i mnie nie udało się sfabrykować nic lepszego” – narzeka Harry. A żona nie protestuje. 

Konstrukcyjnie powieść się rozłazi. Zbudowana została z trzech części – dwóch krótkich i jednej nieproporcjonalnie długiej. Ma dwóch pierwszoosobowych narratorów i trzecioosobowego, zaglądającego do głów nie tylko głównych bohaterów, ale i epizodycznych. Pod koniec otrzymujemy na przykład obszerne wejrzenie w myśli maklera giełdowego, który nie odgrywa żadnej roli w fabule. W dwóch pierwszych częściach Hemingway skupia się na pokazaniu codzienności głównego bohatera, w trzeciej umieszcza wiele scenek z życia bogatych turystów. Turyści są niesympatyczni: to obleśne próżniaki spędzające czas na łażeniu po barach i zdradzaniu swoich żon. Jeden z nich, będący autorem książek, potrafi nawet sprytnie usprawiedliwić swoje zachowanie: „Pisarz musi poznać wszystko. Przy zdobywaniu doświadczeń nie może się krępować więzami moralności burżuazyjnej”.

Jeśli przymknąć oko na nieprzemyślaną konstrukcję i cukierkowy wątek miłosny, „Mieć i nie mieć” można uznać za ciekawy portret rybaka, który stara się zapewnić ukochanej żonie i niekochanym córkom utrzymanie i w tej walce z biedą nie cofa się przed niczym. Nawet przed zamordowaniem człowieka. Niewinnego. Dla korzyści finansowych. Tych, którzy nie umieją zapewnić wyżywienia rodzinom, Hemingway podsumowuje dość bezlitośnie: „W mieście nie braknie teraz takich, co im kiszki marsza grają. Ale ruszyć się nie ruszą. Wolą co dzień po trochu zdychać z głodu. Zaczęli te zdychanie, kiedy się urodzili”. Powieść jest zwięzła, konkretna. Ze względu na dużą liczbę scen przedstawiających łowienie ryb, bójki i strzelaniny, ma większe szanse spodobać się mężczyznom niż kobietom. 

Moja ocena: 4/6.

---
Ernest Hemingway, „Mieć i nie mieć” („To Have and Have Not”), przeł. Krystyna Tarnowska.

6 komentarzy:

  1. Czytałam poza szkolną lekturą nowelek i opowiadań jedynie Komu bije dzwon. Hemingway stara się i tam nie okazać uczuć, o okrutnych czasach i zdarzeniach opowiada zimno, bez emocji. Jakby mówił, że człowiek musi być silny i nie może pozwolić sobie na chwilę słabości.Mimo to książkę oceniłam, jako wartą poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W „Mieć i nie mieć” też mówi, że człowiek musi być silny i walczyć z przeciwnościami losu. :) Jednak niektóre sposoby, do jakich podczas tej walki ucieka się bohater, budzą mój sprzeciw. Już mniejsza o to, że Harry zajmuje się przemytem, ale on dla korzyści finansowych morduje Chińczyka. A to rzecz niewybaczalna, skrajnie obrzydliwa.

      Usuń
  2. W moim przypadku spotkanie z prozą Hemingwaya skończyło się na powieści "Komu bije dzwon", która wywarła na mnie spore wrażenie. Ale tę książkę czytałem jeszcze jako licealista (albo gimnazjalista, pamięć zawodna to rzecz). Ciekaw jestem jak teraz odebrałbym twórczość tego noblisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro na Tobie i na Guciamal powieść „Komu bije dzwon” wywarła duże wrażenie, to i ja po nią sięgnę. Przez kilka lat czułam ogromną niechęć do Hemingwaya, ale teraz to minęło i chętnie poznam coś jeszcze jego pióra. No i polecam Ci „Mieć i nie mieć” – książka ma kilka wad, ale zasługuje na przeczytanie. :)

      Usuń
  3. Znam tylko jedną powieść Hemingway'a i jest to oczywiście "Stary człowiek i morze". Ta książka w swoim czasie zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie, więc chciałabym sprawdzić, jak inne jego powieści mi się spodobają. Ale z boku czuję taki przymus, że musi Ci się spodobać. W końcu to Hemingway, a takich przymusów nie lubię, więc poczekam, jak będę miała trochę zdrowsze podejście. Tymczasem o tej jego książce będę pamiętała :)

    Zapraszam serdecznie do siebie na lustrzana nadzieja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niebawem zajrzę. Na mnie „Stary człowiek i morze” też zrobił kiedyś duże wrażenie. :)

    OdpowiedzUsuń