Narratorką powieści „DJ Bambi” jest Long, która czeka na ostatni etap chirurgicznej korekcji płci, urodziła się bowiem w męskim ciele, a pragnie mieć kobiece. Przeszła już przez wstawianie sztucznych piersi, zmieniła dane w dokumentach, przyjmuje leki hormonalne, ale wciąż czeka na, jak to nazywa, „dolny zabieg”. A kolejka jest bardzo długa, gdyż w Islandii przeprowadza się zaledwie dwie takie operacje rocznie, w dodatku pierwszeństwo mają osoby zagrożone samobójstwem. Bohaterka uważa to za trochę niesprawiedliwe, gdyż ma już sześćdziesiąt jeden lat i nie zostało jej zbyt wiele czasu. A na zagraniczną operację jej nie stać, musi przecież spłacać kredyt mieszkaniowy i szykować pieniądze na zabudowę balkonu. Znajomi uważają, że powinna dać spokój, że w jej wieku już za późno na poważne zmiany, ona jednak nie rezygnuje. Bo choć żadnych związków z mężczyznami już nie pragnie, chciałaby przynajmniej umrzeć w odpowiednim ciele.
A dlaczego właściwie aż tak długo zwlekała że spełnianiem swoich marzeń? Cóż, z tego samego powodu, co wiele „zwyczajnych” kobiet: miała dziecko. A kiedy ma się dziecko, odkłada się wiele spraw na później, ze strachu, by nie niszczyć mu życia, z braku czasu i pieniędzy. Teraz syn jest dorosły, mógłby zrozumieć dramat osoby, którą uważał za ojca, ale nie rozumie i nie umie nazywać jej mamą.
W powieści znajduje się trochę wspomnień z przeszłości Long i trochę opisów teraźniejszości, na którą składają się spacery nad zatoką, obserwacje zwierząt, szczególnie mew, spotkania z dziennikarką, a także kontakty z bratem bliźniakiem. Ten brat zawsze ją bronił, choć długo nie mógł zrozumieć, z czego wynika jej odmienność. Jest mężczyzną niezwykle małomównym, najczęściej okazuje siostrze wsparcie w sposób niewerbalny. On i jego żona to właściwie jedyne osoby z rodziny, które całkowicie zaakceptowały narratorkę. Pozostali albo trzymają się na dystans, namyślają, przyzwyczajają, i może jeszcze pogodzą się z tym, że mężczyzna zmienił się w kobietę, albo zdecydowanie ją potępiają. Siostry wykluczają Long ze spadku po matce, ignorują, a jeśli już się odezwą, to używając jej nieaktualnego męskiego imienia. Bohaterka powieści jest osobą bardzo rodzinną, więc mocno cierpi z powodu tego odrzucenia. Najbardziej zależy jej na kontaktach z wnuczką. Kupiła nawet łóżeczko i pościel, lecz na razie małej nie pozwolono nocować u babci.
Autorka opowiada o różnych wydarzeniach z życia Long – o tym, jak potajemnie przymierzała ciuchy sióstr, a potem żony, jak próbowała walczyć ze swoją innością i żyć jak mężczyzna, o męczącym czekaniu na telefon ze szpitala, o próbach szantażu – ale najwięcej miejsca poświęca chyba jej problemom rodzinnym i pokazaniu, że ujawnienie odmienności seksualnej wpływa bardzo destrukcyjnie na kontakty z bliskimi, bo jednak mało kto potrafi zaakceptować transseksualistów. Brat narratorki to wyjątek. „Niekiedy odnoszę wrażenie, że wolałby, żebym była pedałem. Dlatego, że wtedy miałabym łatwiej”[1] – uważa Long.
Przy okazji wspomnę, że raziło mnie nazywanie homoseksualistów „pedałami”, a niewidomej sąsiadki „tą ślepą”. Tłumacz Jacek Godek mógłby poszukać określeń będących bardziej na czasie i bardziej pasujących do łagodnej, zmagającej się z nietolerancją narratorki.
Auður Ava Ólafsdóttir zaczyna tę powieść z grubej rury, bo od informacji, że Long zamierza utopić się w zatoce. Lecz opisane zostało to tak anemicznie, tak nijako, że nie umiałam się przejąć nieszczęściem bohaterki. W trakcie dalszej lektury odniosłam wrażenie, że ona wcale nie cierpi na ciężką depresję, a wzmianki o planach samobójczych pojawiają się tylko po to, by wzruszyć czytelnika i zasugerować, że ma do czynienia z literaturą głęboką i wstrząsającą. Tymczasem „DJ Bambi” to powieść dość lekka, nie wnikająca zbyt mocno ani w temat transseksualizmu, ani we wnętrze bohaterki. Nie ma tu chociażby szczegółów operacji, nie dowiemy się, w jaki sposób Long w młodości zdołała tak skutecznie udawać mężczyznę, że wszyscy, łącznie z żoną, dali się oszukać. Przecież nie można zmienić się na zawołanie, to nie zależy od woli, dobre chęci w tak trudnej sytuacji to za mało. Wśród bohaterów pojawia się dziennikarka, która niezbyt rozumie problemy Long, a mimo to chce napisać o niej książkę. Odniosłam wrażenie, że autorka jest trochę jak ta dziennikarka – porusza tematy, o których coś tam wie, ale które jej się wymykają, nie do końca odpowiadają.
Na domiar złego narracja jest niesamowicie monotonna, o zamiarach samobójczych bohaterki autorka opowiada tym samym tonem, co o tęsknocie za wnuczką, siadającej na balkonie mewie czy o przeglądaniu internetu. Podsumowując, książka jak najbardziej zasługuje na przeczytanie, ale na zachwyty już niekoniecznie.
Kilka cytatów:
„Czy wzbudzam zainteresowanie w bloku? Tak i nie. Jestem, rzecz jasna, świadoma ukradkowych spojrzeń, ale ludzie dają mi spokój. To dzięki temu, że większość mieszkańców zaczyna tracić wzrok”[2].
„Nie jest dla mnie nachalnie wyrozumiała, jak ludzie bywają wobec mniejszości, by okazać swoją solidarność”[3].
„Kilka razy podejmowałam decyzję, że nadszedł czas, bym powiedziała Sonji, że jestem kobietą. Przy okazji chciałam zapytać ją, czy nie chciałaby przestać być moją żoną, a zostać przyjaciółką”[4].
„Najbardziej lubię tych, którzy zachowują się względem mnie tak, jak się zachowywali, zanim otworzyłam się na samą siebie. Jak choćby jedna z moich współpracownic, która zawsze była dla mnie obojętna albo wredna . (...) Dalej jest dla mnie wredna, tylko że teraz mówi do mnie Long zamiast V.”[5].
„Oczywiście, że jeszcze się zdarza, iż doskwiera mi samotność pod kołdrą, ale nie potrafię wyobrazić sobie, bym się kiedyś miała rozbierać przed nieznajomymi. Wyjąwszy przedstawicieli służby zdrowia. Odtąd to miłość do wnuczki jest najważniejsza”[6].
„Czytając o cierpieniach innych i podziwiając, jak pisarzom udaje się uczynić cierpienie «Błyskiem klejnotu w powietrzu», własny ból staje się bardziej znośny”[7].
Moja ocena: 4/6.
—
[1] Auður Ava Ólafsdóttir, „DJ Bambi”, przeł. Jacek Godek, Wydawnictwo Poznańskie, 2025, s.73.
[2] Tamże, s.17.
[3] Tamże, s.37.
[4] Tamże, s.147-148.
[5] Tamże, s.37.
[6] Tamże, s.161.
[7] Tamże, s. 90.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz