7.03.2016

„Koń z Hogget” Tarjei Vesaas


Akcja opowiadań ze zbiorku pt. „Koń z Hogget” toczy się w wiejskiej scenerii, a bohaterami są mieszkańcy wsi, nie tylko dorośli, ale też dzieci oraz zwierzęta. Tarjei Vesaas przedstawia ważne wydarzenia z życia tych postaci, a przy okazji dużo pisze o ich uczuciach, o przyrodzie, o pracach w polu i w lesie. Kilka opowiadań kończy się dramatycznie.

Największe wrażenie wywarły na mnie „Dziki jeździec” oraz „Koń z Hogget”. W tym pierwszym Vesaas pokazuje ubogą rodzinę farmerów. Mężczyzna jest pisarzem, ale nie przychodzą mu do głowy żadne ciekawe pomysły. Na domiar złego jego jedyny syn mocno choruje, trzeba go zawieźć do szpitala. I autor dokładnie opisuje podróż do miasta, kontrastując radość naiwnego dziecka z rozpaczą ojca, zdziwionego, że wokół trwa dzień jak co dzień, podczas gdy jego syn musi mieć operację... W drugim z opowiadań została opisana dramatyczna walka, jaką stoczyli dwaj dorastający chłopcy, próbując wyciągnąć z bagna tonącego konia. Nikt nie mógł im pomóc, gdyż znajdowali się na pustkowiu, a sytuację pogarszał panujący mróz.

Vesaas często pisał o zwierzętach. „Japp” to historia pieska, który stoi samotnie na skalnej półce i czeka na swojego pana, nie rozumiejąc, że ten wpadł w przepaść i nigdy już nie wróci. „Byk Glorius” opowiada o starzejącej się, niezamężnej Bercie, która od ciągłej samotności i monotonnej pracy zaczęła tracić rozum. Niespełnione uczucia macierzyńskie przeniosła na byka. Dumna jest z jego wielkości i agresji, podoba się jej, kiedy od jego ryku drży cała wieś... A w „Odwilży” widzimy małą dziewczynkę, która nie może doczekać się narodzin kociąt, ściska więc kotkę za brzuch, próbując sprowokować poród. Czytając, bałam się o bezpieczeństwo zwierzęcia, bo wiadomo, że takie kochające dzieciaczki potrafią je zamęczyć.

„Nils Fêt” opowiada o szesnastoletnim chłopcu, który musi pojechać do oddalonej wsi po zwłoki ojca. Vesaas opisuje zmieniające się nastroje Nilsa, od żałości i lęku przed odpowiedzialnością po pewność, że będzie umiał zadbać o młodsze rodzeństwo. Równie smutne jest „Koło się toczy”, pokazujące, jak w jednej chwili udane życie może zmienić się w tragedię. Z kolei „Signe Ton” przedstawia miłe chwile z życia dziewczyny, która podczas drogi do domu nagle uświadamia sobie, że z dziecka zmieniła się w pannę i że wkrótce zamieszka u któregoś z tych chłopskich synów, rzucających na nią pożądliwe spojrzenia. Opisy uczuć Signe splecione są z cudnymi opisami krajobrazu po deszczu. Opowiadanie jest króciuteńkie, a tak przepięknie napisane, że przeczytałam je trzy razy pod rząd.

Mattis z „Głupiego” bardzo pragnie być przydatny, ale sąsiedzi uważają go za upośledzonego umysłowo i nie dopuszczają do swojego towarzystwa. I oto – co za radość! – jeden z chłopów zatrudnia go przy wyrębie lasu. W „Chlebie” widzimy dwie staruszki, do których dociera, że stały się niedołężne i już nie będą mogły brać aktywnego udziału w pracach gospodarskich. W „Tuptusiu” ukazane są uczucia młodej, pełnej zapału nauczycielki, prowadzącej pokazową lekcję przez komisją egzaminacyjną. W „Dwudziestych pierwszych urodzinach” poczytamy o chłopaku, który po raz pierwszy w życiu umawia się z dziewczyną. I przy okazji dygresja: w opowiadaniach Vesaasa nie znajdziemy opisów igraszek na sianie, wiejska młodzież jest bardzo niedoświadczona, nieśmiała, z trudnością nawiązuje kontakt z płcią przeciwną. Gdyby nie pomoc matki, która zaprosiła na żniwa pannę z sąsiedztwa, młodzieniec przez kolejne lata zajmowałby się tylko ciężką pracą i siedzeniem z rodzicami.

Vesaasa lubię od zawsze. Jestem oczarowana jego sposobem pisania, poruszanymi tematami. Opowiadania (z wyjątkiem kilku) okazały się zachwycające, ale nie będę polecać ich wszystkim, bo one są dla koneserów. Piękne, kunsztownie napisane, wzbudzające mnóstwo emocji, ale trzeba umieć je docenić i trzeba lubić krótkie formy, opisy przyrody oraz uczuć. Vesaas pisał w bardzo specyficzny sposób – ci, którzy czytali na przykład „Ptaki”, wiedzą, o co chodzi. I na pewno się nie zawiodą, sięgając po tę starą książkę.

Moja ocena: 5/6.

---
Tarjei Vesaas, „Koń z Hogget. Wybór opowiadań”, przeł. Maria Gołębiewska-Bijak, Ewa Grabarczyk, Adela Skrentni, Elżbieta Wojciechowska, Wydawnictwo Poznańskie, 1988.

19 komentarzy:

  1. Też lubię Vesaasa - czytałam "Pałac lodowy", "Dom w ciemności" i "Wielką grę". Szkoda że jego powieści nie są wznawiane, bo ciężko je dostać w bibliotece. Dzięki za przypomnienie o nim, postaram się odświeżyć moją znajomość z jego powieściami. Może uda się zapolować na "Konia z Hogget".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, a ja „Domu w ciemności” jeszcze nie czytałam. To jedyna książka Vesaasa, która ukazała się stosunkowo niedawno, bo w roku 2011. Pozostałe są trudne do zdobycia.
      To polecam jeszcze „Ptaki” :)

      Usuń
    2. Na "Ptaki" już kiedyś polowałam, bo ktoś mi je bardzo polecał - bezskutecznie. :( Dobrze, że mi przypomniałaś, bo może tym razem zawezmę się na tyle mocno, że uda mi się zdobyć. ;-)

      Usuń
    3. „Ptaki” są niesamowite. Mnie zachwyciły jeszcze bardziej niż „Pałac lodowy” :) I ciekawostka: jedno z opowiadań tego zbiorku, „Głupi”, to jakby pierwowzór „Ptaków”.

      Usuń
  2. Nie czytałam jego książek, ale lubię opowiadania i różne opisy, przyrody także, więc możliwe, że przypadłby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiorek liczy aż dziewiętnaście opowiadań, więc jest w czym wybierać :) Moje ulubione to „Dziki jeździec”, „Koń z Hogget”, „Signe Ton”, z kolei „Dąsadełko” niespecjalnie mi się podobało.

      Usuń
  3. Vesaas to dla mnie przede wszystkim „Pałac lodowy”, ten przenikający chłód, niepokój i tragiczne zakończenie, a więc motywy, które, jak widzę, pobrzmiewają też w jego opowiadaniach. Blog twierdzi, że czytałam też „Wiosenną noc”, choć tej akurat zupełnie już nie pamiętam :). Ale ogólnie rzecz biorąc – miałam bardzo pozytywne wrażenia, Vesaas pisze pięknie, malowniczo i magicznie niczym jakiś czarodziej z krainy lodu :). Dziękuję Ci, że mi o nim przypominasz, może wkrótce do niego wrócę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Vesaas pisze pięknie, malowniczo i magicznie niczym jakiś czarodziej z krainy lodu” – ależ pięknie i trafnie to określiłaś! Zapamiętam sobie :)
      W tym zbiorku też jest jedno opowiadanie bardzo zimowe, właśnie te tytułowe. Niemal marzłam, czytając je. Akcja pozostałych toczy się wiosną oraz latem. Są dramatyczne zakończenia, ale też szczęśliwe.

      Usuń
  4. Jak dotąd o Vesaasie czytam głównie na Twoim blogu, ale mam nadzieję, że ta sytuacja prędzej bądź ciut później ulegnie zmianie. Wiejska sceneria i magia słowa są dla mnie wystarczającą motywacją, by poznać tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Vesaas by Ci się spodobał. Zaliczany jest do najważniejszych pisarzy norweskich. Niestety, wiele jego książek nie przetłumaczono na polski. Jego „Dom w ciemności” został wydany w serii Biblioteka Babel – to chyba też dobra zachęta :)

      Usuń
  5. Brzmi nieźle. Chyba nie czytałam jeszcze tego autora, muszę się rozejrzeć po bibliotece i antykwariatach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mocno zachęcam, bo moim zdaniem Vesaas warty jest poznania. Jeśli się nie spodoba, trudno, ale warto sprawdzić :)

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy blog. A co do książki to być może kiedyś sięgniemy :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszamy do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    + obserwujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny pisarz, którego jeszcze nie znam, a który mógłby mi się spodobać. Już zrobiłam mały research w sieci, "Pałac lodowy" zapowiada się wyśmienicie.
    Podobno nasz rodzimy film z Franciszkiem Pieczką, "Żywot Mateusza", został nakręcony na podstawie "Ptaków" Vesaasa. A skoro tak, to tym bardziej muszę tę książkę przeczytać - film mi się podobał, a z reguły książki podobają mi się bardziej, niż ich ekranizacje, więc... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, „Żywot Mateusza” został nakręcony na podstawie „Ptaków”. Oglądałam ten film. Bardzo dobry, ale i tak bardzo, bardzo namawiam do przeczytania książki, bo u Vesaasa najważniejsze są piękne, nastrojowe opisy, a nie akcja :)

      Usuń
  8. I pomyśleć, że "Pałac lodowy" stoi sobie na półce, jak gdyby nigdy nic i ja przechodzę obok tak obojętnie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam tu do Ciebie zaglądać, choć zwykle wstyd mi komentować, bo byłoby tak: "nie znam, nie znam, znam ze słyszenia...". Ale tym razem musiałam wrócić do tego wpisu, bo... dzięki Tobie spotkałam Vesaasa i już wsiąkłam w "Dom w ciemności" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, to samo mogę powiedzieć o Twoim blogu :) Nie znam książek, a więc i nie mam nic do powiedzenia. Zazdroszczę Ci, że już czytasz „Dom w ciemności”. Ja jeszcze nie zaczęłam, mam kilka zaczętych i muszę się najpierw z nimi uporać. Wsiąkłaś, a więc książka dobra. Czekam na recenzję :)

      Usuń