12.04.2013

„Zdobycz” Emil Zola

Okładka francuskiego wydania
„Zdobyczy” Zoli 

„Zdobycz” Emila Zoli to druga część cyklu „Rougon-Macquartowie”. Przedstawia życie Arystydesa Rougon, Maksyma – jego syna z pierwszego małżeństwa oraz arystokratki Renaty. Postacie te są niesympatyczne, cyniczne, pozbawione skrupułów.

Arystydes Rougon interesował się tylko pomnażaniem majątku. Fortunę zdobył przypadkowo. Od swojej siostry Sydonii, która zajmowała się rajfurstwem, dowiedział się, że pewna panna z arystokracji zaszła w ciążę. W zamian za poślubienie jej i uratowanie rodziny od skandalu bogata ciotka gotowa była wypłacić zbawcy dużą sumę pieniędzy. Arystydes zgodził się na ten układ.

Renata jako panna zaszła w ciążę, a jako mężatka czuła się znudzona i pragnęła nowych niezwykłych wrażeń. Maksym to młodzieniec próżny, nieodpowiedzialny, pozbawiony silnej woli. Od początku lubił macochę, nie czuł żadnego żalu po śmierci matki. Jego ulubionym przedmiotem było... lusterko: Przeglądał się w nim całymi godzinami, przypatrując się uważnie swoim oczom, dziąsłom, robiąc do siebie miny, ćwicząc się w kokieterii. Koledzy wieszali się u jego bluzy jak u spódniczki, a on tak ściskał się w pasie, że figurę i chód miał zupełnie kobiece[1].

Co ciekawe, Maksym uwiódł kobietę dopiero wtedy, gdy ta wydała mu się podobna do mężczyzny, a potem tłumaczył się w ten sposób: Kto to widział, żeby tak się ubierać? Zasłoniła nawet szyję! Wziął ją za chłopca, zabawiał się z nią i to nie jego wina, że zabawa przestała być zabawą. Nie byłby jej tknął, gdyby odkryła skrawek ramienia[2]. Z kolei Renacie Maksym najbardziej podobał się wtedy, gdy wyglądem przypominał kobietę. Nazywała go „panienką”, namówiła, by na przyjęciu pojawił się w damskim stroju. Maksym przechadzał się po salonie w spódnicy i cieszył się z reakcji eleganckich gości. Trudno zrozumieć, dlaczego kobiety zakochiwały się w kimś tak zniewieściałym.

Trzeba przyznać, że pisząc książkę o zakazanej miłości Zola wykazał się odwagą. Dziś niełatwo uwierzyć w to, że kiedyś czytano „Zdobycz” potajemnie i z wypiekami na twarzy, a autorowi zarzucano, że sieje zgorszenie i że lubi pornografię. Od relacji ze schadzek kochanków ciekawsze są barwne opisy Paryża lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku.


Lubię Zolę, z przykrością więc dostrzegam w „Zdobyczy” wiele wad. Autor tak bardzo skupił się na opisach miłości Renaty i intrygach finansowych jej męża, że zapomniał zadbać o warstwę psychologiczną. O ile Renata ze swoją skłonnością do wikłania się w romanse pokazana jest całkiem wiarygodnie, jej pasierb i mąż sprawiają wrażenie postaci trochę papierowych, nie przekonują. Zola nie wyjaśnił, dlaczego przez tyle lat Renata nie urodziła dziecka, dlaczego żaden prawnik nie czuwał nad jej majątkiem. Za dużo miejsca w książce zajmują opisy zdobywania pieniędzy. Powieść kończy się zbyt nagle, zbyt szybko. Emil Zola jednym tchem wymienia, który z bohaterów na jaką chorobę umarł... i to wszystko.

Moja ocena: 4/6.

---
[1] Zola Emil, „Zdobycz” („La Curée”), przeł. Krystyna Dolatowska, Opolpress, 1994, str. 111.
[2] Tamże, str. 173.

18 komentarzy:

  1. Bardzo lubię Emila Zolę. Z cyklu Rougon-Macquartowie czytałam „Germinal”, „Nanę”, „W matni”, „Kuchenne schody” oraz "Wszystko dla Pań". Ta ostatnia książka podobała mi się najbardziej ze względu na jedyne w swoim rodzaju opisy. Nigdy przedtem, ani potem nie trafiłam na taką perełkę. "Zdobyczy" niestety nie znam, kiedyś planowałam przeczytać wszystkie książki z tego cyklu ale nie udało mi się ich zdobyć. Kto wie, może powrócę do tego pomysłu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wspaniałe, że Emil Zola ma tylu miłośników! Szkoda tylko, że jego powieści nie są wznawiane, że tak trudno je zdobyć - biblioteki posiadają nieliczne egzemplarze, na allegro są, ale najczęściej mocno zniszczone.
      "Nanę" kiedyś czytałam, ale już słabo pamiętam. Po "Wszystko dla pań" koniecznie sięgnę.
      W "Zdobyczy" też są długie opisy. Najbardziej podobał mi się opis oranżerii Renaty i jej wykwintnego pokoju kąpielowego :)

      Usuń
  2. Ja w ramach wyzwania Czytamy Zolę mam i Zdobycz w planie, tym bardziej, że polecała mi ją chyba Czara (tylko wstyd się przyznać, nie pamiętam dla jakiej przyczyny) - wydaje mi się, że chodziło właśnie o te wspaniałe opisy Paryża. Ja także bardzo lubię Zolę, więc mam nadzieję, że czytanie którejkolwiek z jego powieści nie będzie dla mnie stratą czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zdobycz" ma trochę słabych punktów, ale mimo to warto książkę przeczytać. O żadnej stracie czasu mowy nie ma.
      Opisy Paryża bardzo mi się podobały, natomiast znudziły mnie opisy spekulacji Saccarda, może dlatego, że ja nie lubię czytać o pieniądzach i nie rozumiem osób, dla których liczą się tylko pieniądze.
      Z postaci zaciekawiła mnie kobieta o imieniu Sydonia. Ciekawe, czy pojawi się jeszcze w jakimś utworze z tego cyklu :-)

      Usuń
    2. Saccard pojawia się jako jeden z głównych bohaterów Pieniądza. pamiętam, że ciężko mi było przebrnąć przez I rozdział opisujący mechanizmy funkcjonowania giełdy i różne finansowe machinacje, który to temat jest mi i obcy i nużący, ale potem opis wpływu, jaki wywierała wizja szybkiego wzbogacenia się na ludziach z różnych kręgów społecznych (a ulegali jej niemal wszyscy) był niezwykle ciekawy i choć to temat, co do którego nie podejrzewałabym, że może mnie zainteresować książkę oceniłam wysoko, a jej lektura sprawiła mi dużą przyjemność. Sydoni nie kojarzę.

      Usuń
    3. Sydonia to siostra Saccarda. Zajmuje się stręczycielstwem i Saccard trochę się wstydzi, że ma taką siostrę. W "Zdobyczy" pojawia się też ich brat Eugeniusz, ale jest postacią drugoplanową.
      Z góry wiem, że przez rozdział o mechanizmach funkcjonowania giełdy nie przebrnę. To nie dla mnie. A i Saccard jako główny bohater mnie odstrasza, nie lubię tego typa. Zostawię więc "Pieniądz" na potem, najpierw sięgnę po "Wszystko dla pań" :)

      Usuń
  3. Za wstydem muszę przyznać, że nie czytałam nic Zoli. Szybko naprawię ten błąd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki błąd trzeba jak najszybciej naprawić ;-)
      Tylko bym radziła zaczynać nie od "Zdobyczy", lecz od polecanej przez blogerki "Wszystko dla pań" albo od "Germinalu".

      Usuń
  4. Czytałam Zolę. Dziś nie pamiętam, co to było. Na pewno Germinal, na pewno Nana. dziś ściągnęłam sobie z Virtualo "Pochodzenie rodziny Rougon...", bo wypatrzyłam wyzwanie czytelnicze, ale czy dam radę kolejnym zadaniom? No ba, któż to wie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z Zolą po raz pierwszy zetknęłam się mając lat 17 za sprawą wspaniałej książki "Germinal". Zola to był pierwszy poznany przeze mnie klasyk francuski. I od tamtej pory lubię francuską klasykę :)

      Usuń
  5. Szkoda, że zakończenie jest właśnie takie. Ale sama powieść wydaje się ciekawa, rzeczywiście dosyć odważna tematyka jak na tamte czasy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zdobycz" jest powieścią ciekawą i wartą przeczytania - pomimo kilku wad :)
      Zola był niewątpliwie odważnym pisarzem. Np. po wydaniu "Lourdes" został zaatakowany przez wielu księży i zakonników.

      Usuń
  6. Czytałam tylko Nanę...toż wstyd, trzeba będzie sięgnąć po Germinal i jakoś się zrehabilitować... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nana" to chyba najbardziej znana powieść Emila Zoli, prawie każdy zaczyna poznawanie jego twórczości od "Nany" :)

      Usuń
  7. Nie znam twórczości Zoli, choć słyszałam o nim wielokrotnie. Szczególnie ,,Nana'' jest sławna. Może i ja kiedyś skuszę się na dzieła tego autora? Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nana" najsławniejsza, bo opowiada o życiu prostytutki. Prawie każdy z nas mając do wyboru książkę o finansiście i książkę o prostytutce wybierze tę drugą :)

      Usuń
  8. Biedny Zola. O cóż to współcześni go nie oskarżali. Zgorszenie, pornografia, krytyka kościoła katolickiego - facet był chyba uważany za wcielenie zła w najczystszej postaci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może on chciał, by go uważano za gorszyciela? Wiadomo, jak to jest: wszyscy oficjalnie potępiają zakazane książki, a potajemnie czytają je z wypiekami na twarzy. W każdym razie Zola to ciekawa postać :)

      Usuń