30.09.2023

„Dziennik pustki” Emi Yagi

Pani Shibata z „Dziennika pustki” japońskiej autorki Emi Yagi ma trzydzieści kilka lat i pracuje w firmie produkującej papierowe tuleje. Początkowo jest zadowolona, wkrótce jednak zauważa, że koledzy z działu wymagają, by myła kubki, segregowała śmiecie i robiła tysiąc innych rzeczy, które oni uważają za kobiece. W efekcie bohaterka pracuje dłużej i ciężej niż mężczyźni, nie odnosząc z tego żadnych korzyści. Jeśli lekceważy te dodatkowe, „babskie” obowiązki, wokół niej tworzy się nieprzyjemna atmosfera. Nie mając odwagi na jawny bunt, bohaterka kłamie, że oczekuje dziecka. Od tej pory nie musi parzyć kaw ani pucować lodówki, może wcześnie wychodzić do domu i wreszcie mieć czas dla siebie. Tylko co będzie, kiedy znajomi z biura odkryją, że zostali oszukani? W przyszłości na pewno stanie się to problemem, na razie jednak kobieta nie zaprząta sobie głowy szukaniem wyjścia z trudnej sytuacji, woli cieszyć się „ciążą”. 

Autorce udało się w zgrabny sposób poruszyć kilka ważnych tematów, takich jak podłe traktowanie kobiet w japońskich korporacjach, samotność, bunt przeciw niesprawiedliwości i wreszcie podejście współczesnych Japończyków do macierzyństwa. W książce padają takie oto gorzkie słowa: „Urodzisz, piekło. Nie urodzisz, też piekło”[1]. Jeśli kobieta nie zachodzi w ciążę, spotyka się z potępieniem, jeśli zaś zachodzi, nie otrzymuje żadnej konkretnej pomocy ani od państwa, ani od męża. Wkład mężczyzny ogranicza się najczęściej tylko do spłodzenia potomstwa, cała opieka spada na matkę. Jedna z drugoplanowych postaci skarży się: „Bo co on takiego zrobił? Spuścił się, w sensie miał wytrysk, i tyle, nie?”[2]. Ta młoda matka nie znajduje czasu, by odpocząć dłużej niż pół godziny, a nocami musi wynosić płaczącego niemowlaka na ulicę, by mąż mógł spokojnie spać. Pisarka bardzo słusznie zwraca uwagę na fakt, że choć nadszedł już dwudziesty pierwszy wiek i ludziom pod wieloma względami żyje się lżej niż kiedyś, to jednak ciąża, poród i wychowanie dzieci nadal wiążą się z ogromnym cierpieniem kobiet. Mężczyzna jest tu uprzywilejowany, jego udział w sprowadzaniu potomstwa na świat można określić jako mały i bezbolesny.

Forma i tytuł tej powieści, który w oryginale brzmi „Kūshin techō”, nawiązują do dzienniczków przeznaczonych dla przyszłych matek, czyli do Boshi-Techo. Kobiety te prowadzą dzienniki matki i dziecka, bohaterka zaś – dziennik pustki, bo przecież jej brzuch jest pusty. Ale wbrew pozorom ma o czym pisać, bo dopiero teraz, kiedy jest w tej swojej ciąży-nieciąży, jej życie staje się ciekawsze i pełniejsze. Dopiero teraz ma czas, by porozmyślać, zapisać się na aerobik, celebrować posiłki, pospacerować po sąsiednich ulicach. Jej uwagę przykuwa witraż z Matką Boską i szybko zaczyna czuć z tą biblijną postacią dziwną, silną więź. Z goryczą zauważa, że Maryja jest znana wyłącznie jako matka Jezusa, nic nie wiadomo o jej zainteresowaniach ani emocjach. Czy była podejrzewana o skok w bok? Jak przyjęła nieoczekiwaną ciążę? „Ciągle jestem pod wrażeniem, jaka byłaś dzielna. Poród z mężem cieślą i osiołkiem? Musiałaś umierać ze strachu. Potem przybyli aniołowie, mędrcy czy kto tam jeszcze, choć tak naprawdę wolałabyś położną i pielęgniarkę, prawda?”[3].

„Dziennik pustki” to jedna z ciekawszych powieści wydanych w Serii z Żurawiem, pełna japońskich smaczków, napisana oszczędnym i plastycznym językiem. Z jednej strony prosta, a z drugiej bardzo głęboka, bo przecież autorka nadzwyczaj sprawnie posługuje się przemilczeniami i wykracza poza krąg tego, co oczywiste i zrozumiałe. Od pewnego momentu fabuła staje się niejednoznaczna i tak zagadkowa, że po przewróceniu ostatniej strony zdumiony czytelnik zadaje sobie pytanie: ale jak to, o co chodzi? Autorka w zwyczajną codzienność zgrabnie wplątuje nutkę czegoś nadnaturalnego, miesza realizm z surrealizmem, sprawiając, że w żadnym wypadku nie można uznać tej książki za banalną historyjkę o ciąży czy wykorzystywaniu kobiet.


[1] Emi Yagi, „Dziennik pustki”, przeł. Dariusz Latoś, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2023, s. 153.
[2] Tamże, s. 138.
[3] Tamże, s. 152.

28 komentarzy:

  1. Japońszczyzna, Seria z Żurawiem, Dariusz Latoś jako tłumacz, Twoja pochlebna recenzja - wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że muszę po tę książkę sięgnąć. A motyw udawanej ciąży odrobinę kojarzy mi się z inną japońską pisarką, tj. Yūko Tsushimą i jej powieścią "Child of Fortune".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namawiam do przeczytania, bo to naprawdę ciekawa książka z nutką tajemnicy, dziwności. Pamiętam, że w recenzji powieści „W pogoni za dalekim głosem” wspominałeś, że policjanci przed wejściem do mieszkania aresztowanego zdejmują buty. Tak się składa, że w „Dzienniku pustki” też pojawia się motyw zdejmowania butów – bohaterka musi je zdjąć przed wejściem do gabinetu dentystycznego. :) I w sumie szkoda, że u nas nie ma takiego zwyczaju.

      Usuń
    2. Heh, z tymi butami to ciekawa sprawa. W Japonii to standard, a u nas jest z tym różnie i ogranicza się to właściwie tylko do mieszkań i domów - ja akurat stosunkowo często spotykam się z tym, że goście pytają się czy mają je zdejmować ;)

      Usuń
    3. Prywatni goście owszem, ale już pracownicy spółdzielni mieszkaniowej, ratownicy z pogotowia, urzędnicy, osoby sprawdzające stan liczników itd. nigdy butów nie zdejmują, nawet kiedy na zewnątrz jest deszczowo lub leży śnieg. I to jest przykre, bo niektórzy bardzo dbają o porządek w mieszkaniach, mają jasne kosztowne dywany, a tu sobie ktoś wejdzie i nabrudzi.

      Usuń
  2. Brzmi intrygująco, lubię kiedy nie wszystko podane jest na tacy, a jednak można wyczuć kryjące się w książce znaczenia i emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ta powieść powinna Cię zainteresować, bo autorka nie ma skłonności do podawania wszystkiego na tacy. Podaje bardzo mało, zachęcając czytelnika do porozmyślania nad treścią książki. :)

      Usuń
  3. Na razie nie mam jej w planach, ale recenzja jest zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się ta powieść bardzo podobała. Krótka, intrygująca, feministyczna, zagadkowa. :)

      Usuń
  4. Zaintrygowałaś mnie tym zakończeniem, ale na razie nie mam ochoty czytać tej książki. Za bardzo wnerwiają mnie komentarze w sieci, których nie potrafię nie sprawdzać. Na różne tematy, w tym właśnie okołomacierzyńskie. Ostatnio nawet posprzeczałam się z teściową, bo nie mogłam wytrzymać, jak zaczęła krytykować dzisiejsze matki i kobiety bojące się porodu. Do tego dołączył teść z "kiedyś baby rodziły w polu i szły dalej pracować, a dziś takie delikatne" i się odpaliłam. Myślę, że czytanie kosztowałoby mnie za dużo nerwów, więc sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ja też się denerwuję, kiedy słyszę takie komentarze. A wygłaszają je nie tylko mężczyźni, lecz i kobiety. Kiedyś zetknęłam się z pewną okropną matką, która urodziła już szóstkę dzieci i chwaliła się, że ona to mogłaby rodzić codziennie. Ale nie mam pojęcia, czy mówiła serio, czy tylko się zgrywała. Ludzie ją obgadywali, że ma tyle dzieci, więc może to była z jej strony jakaś forma obrony.

      Usuń
  5. Seria z Żurawiem to w sumie gwarant dobrej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  6. Seria z Żurawiem, to gwarant dobrej literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Wszystkich książek z tej serii jeszcze nie przeczytałam, ale te przeczytane zawsze były dobre.

      Usuń
  7. Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc zachęcam do przeczytania. :) Mnie się podobała. Jest krótka, taka na jeden wieczór.

      Usuń
  8. Też mnie zastanawia zawsze ta Matka Boska i ta jej ciąża... Z punktu widzenia dzisiejszych kodeksów to właściwie sprawa dla prokuratora... A w wersji baśniowej to zdarzenie, po którym człowieka już by nic nie było w stanie zdziwić...
    Zachęcająca recenzja. Prawie nic nie wiem o literaturze japońskiej, więc czas to nadrobić, może właśnie zaczynając od tego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zastanawiająca jest ta ciąża i dziewiczość Maryi. Ale muszę dodać, że rozważania o jej ciąży nie zajmują w powieści zbyt dużo miejsca. Bohaterka ma małą wiedzę o chrześcijaństwie, podobnie zresztą jak i większość Japończyków. W Japonii mieszka niewielu chrześcijan, może jeden procent, i ta religia nie wpłynęła na ich kulturę tak mocno jak na naszą. Zachęcam Cię do poznawania literatury japońskiej. Nie jest oczywiście tak wspaniała jak skandynawska, ale coś w sobie ma. :)

      Usuń
  9. Jestem zaintrygowana tym, co piszesz o zakończeniu tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tego typu zakończenie, że nie wiadomo na sto procent, co przydarzyło się bohaterce. Autorka nie stawia kropki nad i, prowokuje do snucia domysłów. Muszę przyznać, że ta niepewność, ta nutka surrealizmu bardzo mi się podobały :)

      Usuń
  10. Czuję się zaintrygowana, już sam tytuł brzmi ciekawie, tajemniczo i wbrew pozorom nie pusto, a wieloznacznie. Japońska proza nie jest mi znana niemal w ogóle. Jeśli wpadnie mi w ręce na pewno nie zapomnę tytułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, tytuł brzmi wieloznacznie. Mnie na początku skojarzył się z pamiętnikiem pisanym przez kogoś, czyj świat ulega zagładzie, ale okazało się, że chodzi o innego rodzaju pustkę. Cóż, pustka ma wiele twarzy. :) Często osoby w jakiś sposób inne od reszty czują się puste, gorsze, źle postrzegane. A bohaterka była inna, głównie dlatego, że nie marzyła o założeniu rodziny ani rodzeniu dzieci.

      Usuń
  11. Widzę, że to książka, którą muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, warto ją przeczytać, to dobra książka o aktualnych problemach, choć uważam, że my w Polsce mamy lepiej niż kobiety w Japonii. Nie jesteśmy aż tak wykorzystywane, wielu ojców pomaga przy dzieciach. :)

      Usuń
  12. Dzięki za tę recenzję, chętnie przeczytam tę książkę. Sama jestem jak bohaterka, bo też nie mam dzieci ani ich nie planuję (ale nie udaję ciąży ;)), ale zauważam ten społeczny nacisk na posiadanie dzieci, przy czym jest on głównie skierowany w stronę kobiet...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie ten nacisk na posiadanie dzieci jest większy niż kilkanaście lat temu, ale dzieci rodzi się mniej, bo i kobiety mają siłę, by nie ulegać naciskom. Dobra książka, zachęcam do przeczytania. :)

      Usuń
  13. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać tę książkę, ale wiem, że tematyka, którą podejmuje, potrzebuje odpowiedniego czasu na lekturę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta książka ciekawiła, więc zachęcam do przeczytania. :)

      Usuń
  14. Bardzo lubię literaturę azjatycką

    OdpowiedzUsuń